tag:blogger.com,1999:blog-32749051889543919242024-03-08T20:31:06.750+01:00Listy humanistyBlog Andrzeja DominiczakaAndrzej Dominiczakhttp://www.blogger.com/profile/09207452829928049900noreply@blogger.comBlogger23125tag:blogger.com,1999:blog-3274905188954391924.post-46736971748738466102018-12-05T02:55:00.001+01:002018-12-06T03:41:30.513+01:00POLITYCZNY CYRK ROBERTA BIEDRONIA<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "verdana"; font-size: 14.0pt; line-height: 150%;">List do sympatyków nowej inicjatywy politycznej <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "verdana"; font-size: 14pt; line-height: 150%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "verdana"; font-size: 14pt; line-height: 150%;">Do inicjatywy politycznej Biedronia odnoszę się
krytycznie; bez złych emocji, ale z przekonaniem, gdyż </span><span style="font-family: "verdana"; font-size: 14pt; line-height: 150%;"> </span><span style="font-family: "verdana"; font-size: 14pt; line-height: 150%;">– jak sądzę – kampania Biedronia wyrządza duże
szkody bliskiej mi kulturze demokratycznej. To powód główny, z dziedziny wartości, ale są i konkretne powody polityczne. Nowa partia,
jeśli faktycznie powstanie w 2019 roku, znacząco uszczupli szanse na odsunięcie
od władzy autorytarnej formacji, która rządzi, grając na najniższych ludzkich
instynktach, zwłaszcza na nienawiści. </span><span style="font-family: "verdana"; font-size: 14pt; line-height: 150%;"> </span><span style="font-family: "verdana"; font-size: 14pt; line-height: 150%;">Bez niej PiS nie doszedłby do władzy i nie
mógłby przetrwać, z czego pisowcy zdają sobie sprawę i dlatego tę nienawiść </span><span style="font-family: "verdana"; font-size: 14pt; line-height: 150%;"> </span><span style="font-family: "verdana"; font-size: 14pt; line-height: 150%;">rozbudzają, kreując i konsekwentnie zohydzając wrogów politycznych:
uchodźców, miejskie elity, Unię Europejską itd, itp. PiS czerpie z tradycji partii
autorytarnych i faszystowskich sprzed stulecia. Nauczył się od nich, że
nienawiść nie może istnieć bez wroga, a wrogość do niego trzeba nieustannie
podtrzymywać. Bez znaczenia są dla nich skutki społeczne tej polityki
nienawiści; liczy się tylko władza.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "verdana"; font-size: 14.0pt; line-height: 150%;">Tyle wstępu, uwag ogólnych, czas na konkrety. C.o zarzucam Biedroniowi i jego legendarnym
doradcom? Dlaczego uważam, że jego kampania zagraża kulturze demokratycznej i
nadziejom na obalenie pisowskiej "demokratury"? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "verdana"; font-size: 14.0pt; line-height: 150%;">Po pierwsze zarzucam im, że tworzą nowy ruch lub też
partię polityczną nie wokół programu, ideałów i wartości, lecz wokół osoby –
nie polityka w dodatku, którego poglądy dobrze znamy, a raczej celebryty politycznego,
który buduje swój wizerunek i popularność wyłącznie metodami marketingu
politycznego. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "verdana"; font-size: 14.0pt; line-height: 150%;">Biedroń odwiedza miasta i miasteczka, gdzie bierze
udział w spektaklach organizowanych ma modłę religijnych lub biznesowych
seansów motywacyjnych w amerykańskim stylu. Wkracza na salę „na muzyce”,
krzyczy raczej niż mówi, a w przekazie koncentruje się na hasłach w rodzaju
„zmienimy oblicze tej ziemi”. Robi wszystko, by wzbudzić emocje i wyłączyć
zdolność do krytycznej refleksji; krzyczy, by wzbudzić entuzjazm i wykluczyć
racjonalną debatę – jakby werbował agentów do sprzedaży bezpośredniej odkurzaczy, czy może raczej nowej edycji pisma świętego<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "verdana"; font-size: 14.0pt; line-height: 150%;">Oczywiście nie on pierwszy walczy o władzę w ten
sposób. Wzoruje się w dużej mierze na Palikocie, jednak cyrk, jaki prowadzi,
idzie jak dotąd najdalej w stronę politycznego show – kulturze wrogiej
polityczności rozumianej jako działalność mająca na celu możliwie racjonalne i
etycznie wartościowe urządzanie świata.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "verdana"; font-size: 14.0pt; line-height: 150%;">Wato tę metodę nazwać po imieniu: to formuła wodzowska nowej odmiany. W XXI wieku wódz nie jest już żołnierzem - jest sprzedawcą samego siebie: marki Biedroń w tym przypadku. Lepszy sprzedawca niż żołnierz oczywiście, ale z demokracją nie ma to wiele wspólnego, nawet gdy kandydat jawi się jako uśmiechnięty przyjaciel każdego człowieka. Kult osoby upośledza bowiem podmiotowość
społeczną, wyklucza racjonalny wybór i sprowadza życie polityczne
do gry, często brutalnej, o względy
przywódcy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "verdana"; font-size: 14.0pt; line-height: 150%;">Oczywiście w Polsce wszystkie partie polityczne mają
mniej lub bardziej wodzowski charakter, jednak żadna nie opiera się wyłącznie
na osobistej popularności przywódcy; wszystkie odwołują się do takich lub
innych wartości i koncepcji życia społecznego lub gospodarczego, a system
prawdziwie demokratyczny polega właśnie na tym, że ludzie wybierają taki lub
inny program polityczny, bo chcą żyć w świecie urządzonym według jednej lub
drugiej koncepcji i recepty urządzania świata. <b>Nie wybierają po prostu ukochanego przywódcy. <o:p></o:p></b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "verdana"; font-size: 14.0pt; line-height: 150%;">Nie bez znaczenia jest także osobowość kandydata na „ukochanego
przywódcę”. Komentatorzy polityczni dostrzegają kuriozalną megalomanię
Biedronia, jednak wielu – np. Barbara Labuda – nie uważa, by to był poważny problem.
Nie zgadzam się w tej sprawie z Barbarą
Labudą. Problem jest bardzo poważny. Przywódca odurzony samym sobą nie może być
dobrym politykiem. Nie tylko dlatego, że nie potrafi przestrzegać norm i
wartości demokratycznych – również dlatego, ze jest niezdolny do prowadzenia racjonalnej
debaty, a bez niej niemożliwe są dobre rozwiązania problemów, przed jakimi stają
rządzący. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "verdana"; font-size: 14.0pt; line-height: 150%;">Nie wykluczam wprawdzie, że mania wielkości, w którą Robert
Biedroń popadł nie tylko z własnej winy, ustąpi lub choćby złagodnieje. Jeśli
tak się stanie, nasz bohater może się okazać dobrym kandydatem na szefa partii,
najpierw jednak musi dorosnąć, co oznacza również zdolność do samokrytycyzmu i pewien
dystans do samego sobie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "verdana"; font-size: 14.0pt; line-height: 150%;">Są wreszcie względy czysto praktyczne, najczęściej
podnoszone przez krytyków Biedronia,
więc być może nie ma potrzeby, by poświęcać im wiele miejsca. Jeśli partia
Biedronia wystartuje osobno, z pewnością osłabi wyniki innych partii
opozycyjnych, i może się przyczynić nie tylko do zwycięstwa, ale wręcz do
uzyskania większości konstytucyjnej przez PiS. Nie byłoby to poważne
zagrożenie, gdyby Biedroń miał szansę na bardzo dobry wynik - wielki sukces
jest jednak bardzo mało prawdopodobny. Nowa formacja i jej przywódca mają zbyt
duży elektorat negatywny, częściowo niezawiniony,
a częściowo … owszem, zarówno przez Biedronia, jak i jego doradców. Wyniki
obecnie prowadzonych badań zdają się wskazywać, że partia Biedronia może być
jedyną „lewicopodobną” formacją w parlamencie, jednak osłabi nie tylko SLD, ale
i koalicję liberalną, co dzięki przyjętemu w Polsce systemowi przeliczania
głosów na mandaty osłabi całą opozycję, o ile oczywiście partia Biedronia
zamierza być w opozycji do PiS. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "verdana"; font-size: 14.0pt; line-height: 150%;">Pyta mnie znajoma, na kogo w takim razie głosować. Myślę,
że nie ma się co spieszyć się z tą decyzją. Jest jeszcze rok do wyborów i wiele
się może wydarzyć. Jeśli np. powstanie sensowna koalicja SLD i Razem, zapewne
będzie to oferta najciekawsza dla lewicy, i
programowo, i personalnie. Jeśli jednak koalicja nie powstanie lub
badania pokażą, ze ma małą szansę na wejście do parlamentu, najlepsze może się
okazać poparcie koalicji liberalnej, zwłaszcza gdyby Nowackiej udało się
wynegocjować zgodę PO na kilka zmian zbliżających Polskę do państwa świeckiego,
czego bym nie wykluczał. Polityczna polaryzacja, jak nastąpiła w Polsce za
sprawą pisowskiej polityki nienawiści, może zmusić Platformę do
wyraźniejszego samookreślenia
światopoglądowego. <o:p></o:p></span></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "verdana"; font-size: 14.0pt; line-height: 150%;">Po rozum do głowy może też pójść sam Biedroń z
doradcami. Kto wie, czy jednak nie wejdą w porozumienie z SLD i Razem. Nie
zdziwi mnie to tym bardziej, ze przecież tzw. struktury nowej partii będzie
budował zasłużony działacz SLD, zapewne
przy pomocy innych zasłużonych działaczy, bo skąd by wziął chętnych. Poczekajmy
zatem z decyzjami bez popadania w defetyzm
lub – tym bardziej – bezkrytyczny entuzjazm, w który to stan wprawiają nas
zawodowi manipulatorzy zwani specjalistami od marketingu politycznego. <b>Jeśli
demokracja ma mieć sens i ma prowadzić do budowy lepszego świata, musi być
sporem o wartości, interesy i możliwości, a nie „talent-showem” z występami uwodzicieli żądnej rozrywki gawiedzi. </b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "verdana"; font-size: 14.0pt; line-height: 150%;">Gmach polskiego sejmu zbliżony jest kształtem do
cyrku, wolałbym jednak, żeby cyrkiem był tylko z wyglądu. <o:p></o:p></span></div>
</div>
Andrzej Dominiczakhttp://www.blogger.com/profile/09207452829928049900noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-3274905188954391924.post-74790305793409078632018-02-27T23:52:00.000+01:002018-03-01T16:33:38.770+01:00Za kratki z nimi albo na wygnanie! Zdelegalizujmy bezdomność! List do PiS-u.<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<div class="MsoNormal">
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: "verdana"; font-size: 16pt; text-align: justify;">Nie lubimy się Pisie, to jasne. Ja
ciebie krytykuję i żarty sobie robię, a ty nadajesz mi przez telefon
tajemnicze bulgoty, rozpoznawalne bez trudu dla tych, którzy pamiętają
mroczno-śmieszne rządy formacji, w którą się zapatrzyłeś tak bardzo, ze chcąc
nie chcąc bierzesz z niej przykład.</span><span style="font-family: "verdana"; font-size: 16pt; text-align: justify;"> </span><span style="font-family: "verdana"; font-size: 16pt; text-align: justify;">Nie
możesz się od niej uwolnić mentalnie, taki to los chorych z nienawiści!</span></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: "verdana"; font-size: 16.0pt;">Piszę do ciebie mimo
wszystko, bo jest sprawa, która może nas pogodzić. Dowiedziałem się właśnie, że
burmistrz Brukseli zdelegalizował bezdomność! Każdy bezdomny Brukselczyk, który
sam nie zadba o nocleg, jest zamykany na noc w tzw. areszcie administracyjnym,
pomieszczeniu ogrzewanym, gdzie nie tylko nie zamarznie, ale jeszcze coś ciepłego
przekąsi. To jedyny areszt na świecie, który spodobał mi się od pierwszego
wejrzenia, ale jednak areszt, pomieszczenie zamknięte na klucz, wiec i tobie
powinno się spodobać. Wiem</span><span style="font-family: "verdana"; font-size: 16pt;">, jak na areszt jest za mało dolegliwy, a
i kończy się zbyt wcześnie - wypuszczają już o 7 rano - ale ty Pisie, możesz go
przecież przedłużyć, niech posiedzą do 10 albo nawet do południa.</span></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: "verdana"; font-size: 16.0pt;">Zważ Pisie, ze bezdomni to jednak
w większości twój elektorat. Mają to wypisane na twarzach, a jeśli któryś z
nich głosował dotąd na opozycję, to tylko przez pomyłkę. Nie mają oni pełnego
dostępu do TVP, internetu i przyjaznych
ci gazet, a jak gazetę zdobędą, to użyją jej niezgodnie z
przeznaczeniem jako kołdrę albo na podpałkę, żeby przeżyć noc, a nie poczytać o
twoich przewagach. A w areszcie moglibyście, jak na Kubie tow. Fidela, im swoje
gazety czytać – to jednak prawie 100 tysięcy ludzi, a wybory do samorządów już
blisko. <o:p></o:p></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
</div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: "verdana"; font-size: 16.0pt;">A jeśli martwicie się, ze koszty
ogrzewania wysokie, to mam jeszcze jedną propozycję. Dla oszczędności wyślijcie
naszych bezdomnych - Polacy to przecież - na zimę do ciepłych krajów. Mogą być
te najtańsze: Bali na przykład, Cejlon albo i Bangladesz – gdziekolwiek zresztą,
żeby tylko ciepło było i gdzie najedzą
się za grosze. Pokochają was, a i ja dawkę jadu zmniejszę w swojej
pisaninie. O to do ciebie apeluję Pisie, kimkolwiek jesteś naprawdę. Za kraty z
nimi albo na wygnanie! <o:p></o:p></span></div>
</div>
</div>
Andrzej Dominiczakhttp://www.blogger.com/profile/09207452829928049900noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-3274905188954391924.post-59348383046079084112017-10-28T13:21:00.002+02:002018-02-25T02:58:39.582+01:00DOŚĆ KRZYKU! (W POLITYCZNYM TEATRZYKU)<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 6.0pt;">
<span style="font-family: "verdana"; font-size: 14pt; line-height: 150%; text-align: justify;">Coraz więcej krzyku w życiu politycznym. Krzyczy
prawica, krzyczy lewica, a czasem nawet centrum krzyczy, choć wydawałoby się,
że komu jak komu, ale im nie wypada.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "verdana"; font-size: 14.0pt; line-height: 150%;">Nie lubię krzyku w ogóle, a krzyku w polityce w szczególności,
jednak gdy krzyczą na ulicy, na wiecu i w słusznym proteście, mogę się nawet
przyłączyć, choć to wbrew mej naturze. Skręca mnie jednak (wybaczcie
kolokwializm), gdy krzyczą uczestnicy konferencji, która ma coś wypracować i być
czegoś początkiem; gdzie powinny się rodzić idee, koncepcje i projekty. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "verdana"; font-size: 14.0pt; line-height: 150%;">A najbardziej ze wszystkiego nie lubię krzyku, gdy
zagrzewa do boju tych, którzy od lat wojują i tak, bez żadnego zagrzewania, bo
w sercach swoich, czy może w głowach, ogień mają. W trakcie konferencji raczej
bym ten ogień gasił, żeby dać szansę
chłodniejszym żywiołom, inaczej bowiem po wsze czasy kisić się będziemy we
własnym sosie, a zniesmaczony naszym krzykiem
świat będzie nas unikał, będzie nam umykał. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "verdana"; font-size: 14.0pt; line-height: 150%;">Przypomnę, że w poprzedniej kadencji parlamentu była
formacja, która na krzyku oparła całą swoją strategię działania. Krzyczeli,
owszem, w słusznej sprawie, ale za dużo i „za codziennie”. Kto by to wytrzymał?!
Nic dziwnego, że zastępy sympatyków szybko stopniały, co jednak nie trapiło krzykliwego
przywódcy; nie słuchał nikogo – trudno przecież słuchać, gdy się krzyczy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "verdana"; font-size: 14.0pt; line-height: 150%;">Formacja ta w praktyce nie istnieje. Nie wiadomo
nawet, czy się formalnie rozwiązała! Nikt nie pyta, nikt nie wyjaśnia, nikogo
to nie obchodzi - tak bardzo nie istnieje. Nie istnieje partia, ale krzyk
przetrwał – nadal w słusznej sprawie, ale równie męczący i równie mało
twórczy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "verdana"; font-size: 14.0pt; line-height: 150%;">Krzyk uzależnia. Jeśli już raz wpadniesz w jego
szpony, krzyczeć będziesz codziennie od rana do wieczora, bez względu na to,
czy pierwotna przyczyna wciąż istnieje. Wystarczy zamknąć oczy i udawać, że nic
się nie zmieniło lub wręcz pogorszyło, więc i protest głośniejszy, a im
głośniejszy, tym mniej skuteczny na dłuższą metę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "verdana"; font-size: 14.0pt; line-height: 150%;">Bertrand Russell we „Władzy – nowej analizie
społecznej” napisał między innymi, że gdyby decydował o metodach i treściach
kształcenia, uczyłby głownie odporności na krasomówstwo. Dlaczego? Nie dlatego
przecież, że jak ja miał na krzyk uczulenie. Przed krasomówcami – a były to lata
30. XX wieku – przestrzegał, bo zauważył, że krasomówcy skłonni są do krzyku, a
krzyk w polityce, bez względu na wykrzykiwane treści, wcale nie służy walce z
przeciwnikiem realnym lub wyimaginowanym. Ówczesnym krzykaczom nie chodziło o Żydów
i komunistów, ani – po drugiej stronie sceny politycznej – o kapitalistycznych krwiopijców. W każdym razie
nie on nich przede wszystkim. Przede wszystkim chodziło o wyłączenie rozumu i
totalne podporządkowanie – totalną władzę po prostu, niemożliwą właściwie bez
kultu wodza, niemożliwego przecież bez krzyku; nic bowiem skuteczniej nie
wyłącza rozumu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "verdana"; font-size: 14.0pt; line-height: 150%;">Dlatego proszę: mniej krzyku, a więcej namysłu: refleksyjnego i krytycznego; więcej rozważań: teoretycznych i praktycznych, a
przede wszystkim więcej „współmyślenia” z innymi, czyli dobrej inspirującej debaty lub
rozmowy, bez nich bowiem – o czym pisał już Kant – nie ma mądrości, również w
polityce! Tak, tak, w dawnych czasach filozofowie byli naprawdę miłośnikami
mądrości. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "verdana"; font-size: 14.0pt; line-height: 150%;"> <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "verdana"; font-size: 14.0pt; line-height: 150%;"> <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<br /></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<br /></div>
</div>
Andrzej Dominiczakhttp://www.blogger.com/profile/09207452829928049900noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3274905188954391924.post-21961132325436988232017-07-22T16:13:00.000+02:002017-12-01T15:23:06.723+01:00Dlaczego Polacy kochają PiS?<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "verdana"; font-size: 16.0pt; line-height: 150%;">Kochają? Tak, kochają! Nie popierają, nie zgadzają
się, ale kochają – dosłownie! Nie wszyscy rzecz jasna, ale jedna trzecia na
pewno i to tych najprawdziwszych – polskości zatem w tej miłości jest więcej
niż mogłoby się wydawać, gdy czytamy wyniki badań opinii publicznej. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "verdana"; font-size: 16.0pt; line-height: 150%;">Najbardziej kochają Szydło i Dudę, bo młodsi są i
piękniejsi niż sam <i>duce, </i>ale uczucia do
obu marionetek są tak gorące, że i wódz – choć niewielu mu ufa - przy nich się
ogrzeje, jak to w rodzinie w sycylijskim stylu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "verdana"; font-size: 16.0pt; line-height: 150%;">Dlaczego twierdzę, że „nie popierają”? Otóż dlatego,
że poparcie polityczne oznacza zgodność poglądów, np. co do tego, jak zreformować szkolnictwo
lub sądownictwo. Chyba jednak nikt przy zdrowych zmysłach nie sądzi, że sympatycy
PiS kiedykolwiek cokolwiek myśleli o reformie tych instytucji i mieli w tej
sprawie jakiekolwiek poglądy! Nie mieli i nie mają! Oni w ogóle nie mają
poglądów, w żadnej sprawie, znają tylko emocje, głownie dwie: miłość i nienawiść. Nienawidzą na
przykład obcych, przysłowiowego „innego”, ale jeszcze bardziej tak zwanych elit i ich
rzekomych czy też prawdziwych rzeczników: sędziów, naukowców, intelektualistów,
liberalnych publicystów. Nienawidzą ich od dawna, jednak dotąd wydawało im się,
że nienawiść to uczcie wstydliwe, że nie należy jej okazywać, a może nawet
odczuwać. <b>I oto, dzięki PiS, jego knajackiej subkulturze, faszyzującej retoryce i publicznie manifestowanej pogardzie, ludzie ci poczuli, że już nie muszą się wstydzić i nie muszą skrywać
swoich prawdziwych uczuć, że – słowem – mogą wreszcie być sobą. Mogą czuć, mówić i robić, co im się podoba i jak im się podoba. Za to właśnie pokochali
PiS, taka bowiem jest natura miłości. Kochamy tych, przy których czujemy się w
pełni sobą! W miłości erotycznej i romantycznej tych, przy których czujemy się sobą
jako kobiety lub mężczyźni; w polityce zaś tych, którzy wyrażają nas
najpełniej jako istoty społeczne i polityczne, przy których czujemy się sobą
jako ludzie i obywatele. W przypadku miłośników PiS uczucie to jest tym silniejsze,
im silniejsze były skrywane wcześniej emocje
i im bardziej po chamsku i brutalnie są dzisiaj okazywane.</b> </span><br />
<span style="font-family: "verdana"; font-size: 16pt; line-height: 150%;"><br /></span>
<span style="font-family: "verdana"; font-size: 16pt; line-height: 150%;">Miłość polityczna jest równie ślepa jak miłość
erotyczna. Zakochani nie liczą się z niczym, ani z interesem własnym, ani
swoich najbliższych, nie mówiąc już o jakichkolwiek racjonalnych argumentach
odwołujących się na przykład do idei dobra wspólnego; bronią rządu nawet wtedy, gdy jego
konkretne decyzje zagrażają bytowi ich samych lub ich dzieci. Popierają na
przykład podwyżki cen paliw i energii elektrycznej, gdyż (cytuję) „pani premier
wie, co robi, i na pewno chce dobrze dla wszystkich”. To oczywiście tylko racjonalizacje,
a może jeszcze gorzej: wokalizacje; tak naprawdę bowiem ludzie ci bronią
Szydło bezwarunkowo, bez względu na to, co mówi lub co
robi.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "verdana"; font-size: 16.0pt; line-height: 150%;">Miłość tego rodzaju nie jest wieczna, jednak trwać
może dłużej niż jedną kadencję sejmu, zwłaszcza jeśli w kraju nadal toczyć się będzie
gorąca wojna domowa, choćby – jak dotąd - na słowa. Wojna bowiem sprawia, że
miłość się umacnia. Wie o tym każdy rodzic, którego nastoletnia latorośl
zakochała się w młodocianym psychopacie. Im bardziej się tej miłości
przeciwstawiają, tym bardziej jest żarliwa. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "verdana"; font-size: 16.0pt; line-height: 150%;">W rozważaniach na temat przyszłości reżimu
nieprzydatne lub wręcz chybione są porównania z dwudziestowiecznymi despotami,
choć natura uczucia, jakie żywią Polacy do Szydło i Dudy jest ta sama, co natura
miłości Włochów do Mussoliniego. Natura jest ta sama, ale inna jest kultura polityczna;
w Europie, a nawet w Polsce, nie sprzyja już autokratom. Dlatego PiS jak dotąd
nie przyznaje się, że dąży do dyktatury – dyktatury jawne bowiem, wyszły w
Europie z mody, a rola mody w życiu i polityce jest w naszych czasach ogromna. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "verdana"; font-size: 16.0pt; line-height: 150%;">Kulturowa „niepogoda” dla dyktatur gasić będzie
żar politycznej miłości do przywódców
„dobrej zmiany” również pośrednio, przez wzmacnianie roli czynnika bodaj najważniejszego:
słabnącej z upływem czasu potrzeby poniżania i okazywania pogardy znienawidzonym elitom.
To proces niemal nieuchronny; ileż w końcu można się cieszyć z publicznego
lżenia ludzi, nawet nielubianych, zwłaszcza gdy rzeczywistość coraz bardziej
skrzeczy, a skrzeczy i skrzeczeć będzie. Kolejne ekscesy
i towarzyszące im nienawistne słowa i takież gesty działają jak odreagowanie, technika
psychoterapeutyczna prowadząca do
zaspokojenia stłumionych pragnień, a w tym przypadku pragnienia zemsty. Słabnąć
będzie nienawiść i potrzeba jej wyrażenia; rosnąć będzie dystans i krytycyzm
wobec tej formy rządów i takichż rządzących.
<o:p></o:p></span></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "verdana"; font-size: 16.0pt; line-height: 150%;">Proces ten, jak rzekłem wyżej, jest nieuchronny,
jednak przebiegać może wolniej lub szybciej. Wiele zależy od działań opozycji,
zwłaszcza od tego, czy forma, jaką przyjmują protesty, i język, jakim opozycja przemawia,
będą uczucie do PiS umacniać czy osłabiać. To z kolei zależy przede wszystkim od
tego, czy opozycja stworzy atrakcyjną alternatywę programową i personalną. Same protesty i Balcerowicz ze Schetyną nie
podbiją już serc milionów Polaków. To już jednak jest temat na całkiem inne
opowiadanie!<o:p></o:p></span></div>
</div>
Andrzej Dominiczakhttp://www.blogger.com/profile/09207452829928049900noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3274905188954391924.post-79031488271997525522017-05-29T12:06:00.000+02:002017-05-29T12:06:32.451+02:00Presja czy perswazja? Bojkot mediów publicznych nie jest naszym „patriotycznym obowiązkiem”<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<div class="MsoNormal" style="background: #FDFDFD; line-height: 150%; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: Verdana; font-size: 14.0pt; line-height: 150%;">Jan Hartman wezwał do bojkotu mediów publicznych. Stwierdził
m.in., że „<span style="color: #332e38;">media rządowe stały się orężem
bezwstydnej i prymitywnej propagandy partyjnej, a niesubordynacja
względem kierownictwa politycznego oznacza dla zatrudnionych tam dziennikarzy
zwolnienie z pracy. W takiej sytuacji żaden uczciwy człowiek nie powinien pokazywać się w tych stacjach.” <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="background: #FDFDFD; line-height: 150%; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="background: #FDFDFD; line-height: 150%; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="color: #332e38; font-family: Verdana; font-size: 14.0pt; line-height: 150%;">Ogłoszony przez Hartmana bojkot ma być formą
presji moralnej, dzięki której „wiele osób, chcąc uniknąć zarzutu kolaboracji,
jednak zrezygnuje z udziału w programie, choćby miało na to
ochotę”.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="background: #FDFDFD; line-height: 150%; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="background: #FDFDFD; line-height: 150%; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="color: #332e38; font-family: Verdana; font-size: 14.0pt; line-height: 150%;">Zdaniem Hartmana sytuacja w mediach
publicznych jest analogiczna do czasów stanu wojennego, a każdy, „kto idzie do pisowskiej telewizji albo
radia bądź udziela wywiadów tzw. mediom prawicowym, żyjącym
z nienawistnego paszkwilanctwa i ogłoszeń rządowych, ten wspiera
reżim Kaczyńskiego i bierze na siebie odpowiedzialność
za przedłużenie jego trwania”. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="background: #FDFDFD; line-height: 150%; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="background: #FDFDFD; line-height: 150%; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="color: #332e38; font-family: Verdana; font-size: 14.0pt; line-height: 150%;">Hartman nie poprzestaje na rozpoznaniu
sytuacji i wskazaniu winnych. Ogłasza także, że <b>bojkot jest naszym
patriotycznym obowiązkiem i nieuczestniczenie w nim będzie
zapamiętane, tak jak zapamiętana została kolaboracja z „czerwonym”
w stanie wojennym”. <o:p></o:p></b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="background: #FDFDFD; line-height: 150%; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="background: #FDFDFD; line-height: 150%; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="color: #332e38; font-family: Verdana; font-size: 14.0pt; line-height: 150%;">Czy mamy tu do czynienia z szantażem
moralnym? „Może i tak – powiada Hartman, jednak – jak się zdaje – nie
targają nim rozterki moralne, choć szantaż jako metoda działania wciąż bywa
krytykowany lub nawet potępiany. „…Masz jakiś lepszy pomysł? – zapytuje
retorycznie Hartman i sam sobie odpowiada: ”Jeśli masz, to pokaż, co
takiego mądrego wymyśliłeś i zrobiłeś, aby powstrzymać Kaczyńskiego. Nic?
To może lepiej już nic nie mówić i na dobry początek nie łamać
bojkotu i nie kolaborować z tą władzą?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="background: #FDFDFD; line-height: 150%; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="background: #FDFDFD; line-height: 150%; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="color: #332e38; font-family: Verdana; font-size: 14.0pt; line-height: 150%;">Proszę bardzo, mam lepszy pomysł i nie
waham się go pokazać. Po pierwsze więc „wymyśliłem mądrze”, że diagnoza Hartmana
jest błędna i to błędna - by tak rzec -
fundamentalnie. Owszem, telewizja bezwstydnie i prymitywnie manipuluje, (doświadczyłem
tego na własnej skórze i postanowiłem TVP unikać), jest jednak mimo wszystko ogromna
różnica między dzisiejszą TVP a telewizją Jaruzelskiego. W latach 80. działaczy
opozycji nie zapraszano do studia ani nigdzie indziej, lecz wprost przeciwnie -
więziono ich, inwigilowano lub nakłaniano do emigracji. Do studia zapraszano
wyłącznie „popieraczy” rządu i stanu wojennego. Dzisiaj w studiach
telewizyjnych wypowiadają się krytycy rządu i toczą się w nich spory: w dużej
mierze zmanipulowane, ale wcale nie jest oczywiste, czy byłoby lepiej, gdyby
rozmawiali ze sobą wyłącznie zwolennicy reżimu. Warto sobie uprzytomnić, że
wielu Polaków ogląda głownie telewizję publiczną, czasem dlatego, ze nie dociera
do nich oferta kablówek, a czasem dlatego, że nie mogą sobie pozwolić na ich usługi.
Czy na pewno lepiej pozbawić ich jakiejkolwiek szansy usłyszenia argumentów
opozycji? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="background: #FDFDFD; line-height: 150%; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="background: #FDFDFD; line-height: 150%; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="color: #332e38; font-family: Verdana; font-size: 14.0pt; line-height: 150%;">Powyższe wątpliwości nie oznaczają – co
podkreślam – że wzywam do przyjmowania zaproszeń do udziału w programach
radiowych i telewizyjnych. Niech każdy sam oceni i postąpi, jak uzna za
właściwe. Dylemat jest racjonalnie i moralnie nierozstrzygalny, a w takiej
sytuacji próba narzucenia wszystkim „patriotycznego obowiązku” i wymuszenia
decyzji szantażem moralnym jest w najwyższym stopniu niestosowna. Mam wręcz
wrażenie, że w swej istocie jest równie autorytarna jak polityka Kaczyńskiego,
choć „patriotyczny obowiązek” kojarzy mi się raczej z Gomułką. Opozycja wobec
złej władzy nie zawsze walczy o wolność; czasem walczy po prostu o władzę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="background: #FDFDFD; line-height: 150%; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="background: #FDFDFD; line-height: 150%; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="color: #332e38; font-family: Verdana; font-size: 14.0pt; line-height: 150%;">Jeśli mamy obalić rządy autorytarne – nie
na jedną kadencję, ale na dobre – musimy pozyskać dla demokracji liberalnej
wielu obecnych zwolenników PiS i Kukiza. Jeśli mamy do tych ludzi dotrzeć,
trzeba z nimi rozmawiać i to rozmawiać w taki sposób, żeby chcieli słuchać. To
niełatwe, ale z upływem czasu, wraz z nieuchronnym, postępującym zmęczeniem
rządami Kaczyńskiego, słuchać będą coraz chętniej, jeśli mury między nami nie
będą zbyt grube a nienawiść zbyt ślepa. Dlatego nie powinniśmy, a może nawet
nie wolno nam, pogłębiać przepaści, która już istnieje, zwłaszcza wtedy, gdy
nie ma po temu (a nie ma) dobrego uzasadnienia. Różnica między więzieniem lub
„internatem” a utrudnianiem wypowiedzi w studiu telewizyjnym jest kolosalna,
analogia z telewizją stanu wojennego jest chybiona, obowiązek patriotyczny nie
istnieje, a szantaż moralny w tej sprawie jest tyleż nieestetyczny, co
absurdalny politycznie. <o:p></o:p></span></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="background: #FDFDFD; line-height: 150%; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="color: #332e38; font-family: Verdana; font-size: 14.0pt; line-height: 150%;">Cóż zresztą byłaby to za demokracja
liberalna, gdybyśmy mieli ją wywalczyć szantażem?! Nie cel uświęca
środki, a wprost przeciwnie, to środki uświęcają cel. <o:p></o:p></span></div>
</div>
Andrzej Dominiczakhttp://www.blogger.com/profile/09207452829928049900noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3274905188954391924.post-11156939272461991642017-05-01T23:22:00.002+02:002017-05-01T23:22:36.125+02:00Wolne szkoły: od demokracji utopijnej do deliberatywnej (list do wszystkich, którzy interesują się problemem religii w szkole)<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<div class="Section1">
<div class="Section1">
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="background: white; color: #252525; font-family: Verdana; font-size: 14.0pt; line-height: 150%; mso-bidi-font-family: Arial;">Idea edukacji demokratycznej ma rodowód równie stary jak koncepcja
demokracji politycznej w jej współczesnej, liberalnej postaci państwa prawa,
gdzie większość nie jest już panem życia i śmierci mniejszości. Demokracja w
tym modelu nauczania jest jednocześnie celem i metodą. Wprowadza do procesu
kształcenia wartości takie jak wolność i równość, a jednocześnie skuteczniej
rozwiązuje niektóre problemy dydaktyczne i wychowawcze: lepiej motywuje do
nauki i sprzyja kształtowaniu się autonomii moralnej, społecznej i poznawczej
młodych ludzi. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="background: white; color: #252525; font-family: Verdana; font-size: 14.0pt; line-height: 150%; mso-bidi-font-family: Arial;">Autorstwo obu koncepcji demokracji przypisuje się filozofowi
angielskiemu, jednemu z ojców Oświecenia, Johnowi Locke’owi, przy czym dzieło,
w którym przedstawił on podstawowe zasady systemu republikańskiego<a href="file:///D:/Andrzej/Moje%20dokumenty/Sygna%C5%82y/Wolne%20szko%C5%82y%20(ost).doc#_ftn1" name="_ftnref1" title=""><span class="Znakiprzypiswdolnych"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="Znakiprzypiswdolnych"><span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-image: initial; background-origin: initial; background-position: initial; background-repeat: initial; background-size: initial; color: #252525; font-size: 14pt;">[1]</span></span><!--[endif]--></span></a>, uważa się za pracę
oryginalną, podczas gdy jego „Myśli o wychowaniu” (1692), gdzie w zalążku
pojawia się idea demokracji w nauczaniu, są w znaczniej mierze omówieniem
poglądów autorów wcześniejszych. Myśliciele i pisarze tacy jak </span><span style="background: white; font-family: Verdana; font-size: 14.0pt; line-height: 150%; mso-bidi-font-family: Arial;">John Evelyn<span style="color: #252525;">,<span class="apple-converted-space"> </span></span>John Aubrey <span class="apple-converted-space"><span style="color: #252525;"> </span></span>i<span style="color: #252525;"> <span class="apple-converted-space"> </span></span>John Milton już od kilkudziesięciu lat głosili potrzebę
podobnych reform w programach i metodach nauczania. <span class="apple-converted-space"><span style="color: #252525;"> <o:p></o:p></span></span></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6pt;">
<span class="apple-converted-space" style="line-height: 150%; text-align: justify;"><span style="background: white; color: #252525; font-family: Verdana; font-size: 14.0pt; line-height: 150%; mso-bidi-font-family: Arial;">W swoich rozważaniach pedagogicznych
Locke okazuje się nie tylko filozofem, ale przede wszystkim wnikliwym
psychologiem. Potrzebę „demokratyzacji” nauczania uzasadnia następująco: „</span></span><span style="text-align: justify;"><span style="font-family: Verdana;"><span style="font-size: 14pt; letter-spacing: -0.25pt; line-height: 150%;">Nie powinno się obciążać dzieci
niczym, co pachnie pracą lub poważnym zajęciem: takiego jarzma nie umie dźwigać
ani ich umysł ani ciało. Szkodzi też ich zdrowiu i pewien jestem, że to właśnie
z powodu przymuszania dzieci do książek w wieku, który nie znosi przymusu, tyle
dzieci nienawidzi przez całe </span><span style="font-size: 18.6667px; letter-spacing: -0.333333px; line-height: 28px;">życie</span><span style="font-size: 14pt; letter-spacing: -0.25pt; line-height: 150%;"> i książek i nauk...</span></span></span><span class="apple-converted-space" style="line-height: 150%; text-align: justify;"><span style="background: white; color: #252525; font-family: Verdana; font-size: 14.0pt; line-height: 150%; mso-bidi-font-family: Arial;">”</span></span><a href="file:///D:/Andrzej/Moje%20dokumenty/Sygna%C5%82y/Wolne%20szko%C5%82y%20(ost).doc#_ftn2" name="_ftnref2" style="line-height: 150%; text-align: justify;" title=""><span class="Znakiprzypiswdolnych"><span style="background: white; color: #252525; font-family: Verdana; font-size: 14.0pt; line-height: 150%; mso-bidi-font-family: Arial;"><span class="Znakiprzypiswdolnych"><span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-image: initial; background-origin: initial; background-position: initial; background-repeat: initial; background-size: initial; font-size: 14pt;">[2]</span></span></span></span></a><span class="apple-converted-space" style="line-height: 150%; text-align: justify;"><span style="background: white; color: #252525; font-family: Verdana; font-size: 14.0pt; line-height: 150%; mso-bidi-font-family: Arial;">.</span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span class="apple-converted-space"><span style="background: white; color: #252525; font-family: Verdana; font-size: 14.0pt; line-height: 150%; mso-bidi-font-family: Arial;">Słabą stroną tych trafnych intuicji
pedagogicznych był fakt, że Locke uważał je za właściwe tylko dla dzieci z tzw.
dobrych rodzin. (Nie od razu Kraków zbudowano!) Z drugiej strony jego nie
całkiem oryginalne, ale dobrze napisane porady wychowawcze zostały
przetłumaczone na wiele języków i zyskały wielką popularność w całej Europie,
przez co znacząco wpłynęły na oświeceniowe myślenie o szkolnictwie. W Polsce
pod ich wpływem był między innymi Jędrzej Śniadecki. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span class="apple-converted-space"><span style="background: white; color: #252525; font-family: Verdana; font-size: 14.0pt; line-height: 150%; mso-bidi-font-family: Arial;">W kolejnych dziesięcioleciach i
stuleciach idea demokratycznej edukacji stopniowo dojrzewała, najpierw pod
wpływem Oświecenia, a potem również
dzięki odkryciu, że dzieci ludzi ubogich, w tym chłopów, niczym się nie różnią
od dzieci bogaczy i przysługują im te same prawa – również do nauki. Najlepiej
znanym i konkretnym wyrazem tego odkrycia były szkoły dla chłopskich dzieci
założone przez Lwa Tołstoja w jego rodowym majątku w Jasnej Polanie i
okolicznych miejscowościach. Tołstoj był człowiekiem ideowym i takie miały być
jego wolnościowe szkoły, w których dzieci miały pełną swobodę decydowania o
swoim postępowaniu. „S</span></span><span style="font-family: Verdana; font-size: 14.0pt; line-height: 150%; mso-bidi-font-family: Verdana;">zkoła nie powinna i nie
ma prawa nagradzać i karać; najlepszy ustrój i organizacja szkoły polega na
pozostawieniu uczniom całkowitej swobody: niech się uczą i rządzą między sobą,
jak im się podoba."<a href="file:///D:/Andrzej/Moje%20dokumenty/Sygna%C5%82y/Wolne%20szko%C5%82y%20(ost).doc#_ftn3" name="_ftnref3" title=""><span class="Znakiprzypiswdolnych"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="Znakiprzypiswdolnych"><span style="font-size: 14pt;">[3]</span></span><!--[endif]--></span></a>
– nauczał ten wybitny pisarz. </span><span class="apple-converted-space"><span style="background: white; color: #252525; font-family: Verdana; font-size: 14.0pt; line-height: 150%; mso-bidi-font-family: Arial;">Hasła te brzmią pięknie po dziś dzień,
jednak, tak jak w przypadku wielu innych pięknych haseł, ich realizacja okazała
się trudna w praktyce. Szkoły w Jasnej Polanie przetrwały zaledwie kilka lat, a
przyczyną ich upadku był nie tylko organizacyjny chaos, ale również autorytarne
skłonności założyciela, często ujawniające się u żarliwych ideowców, gdy nie
wszystko przebiega po ich myśli. A w „Jasnej Polanie” z pewnością nie wszystko
wyglądało tak, jak to sobie wymarzył założyciel. Dzieci „rozrabiały”, a
niektóre nawet kradły. Karano je wtedy umieszczeniem na ubraniu naszywki z
napisem „złodziej”</span></span><span style="font-family: Verdana; font-size: 14.0pt; line-height: 150%; mso-bidi-font-family: Verdana;">. Być może powinniśmy się
cieszyć, że Tołstojowskie szkoły upadły zanim autorytarne skłonności ich twórcy
rozwinęły się w pełni.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: Verdana; font-size: 14.0pt; line-height: 150%; mso-bidi-font-family: Verdana;">Z podobnymi problemami
borykało się wielu autorów wolnościowych i demokratycznych projektów
edukacyjnych w następnych dekadach, zwłaszcza zaś w pierwszej połowie XX wieku,
gdy idea „postępowej edukacji” stała się modna. W latach 20. i 30. XX wieku powstało
wiele eksperymentalnych szkół, z których większość wkrótce upadła, nawet gdy
tworzyli je i prowadzili ludzie tak wybitni i dobrze przygotowani, jak Bertrand
Russell i jego żona Dora. Ich wolnościowa szkoła w Beacon Hill istniała
wprawdzie kilkanaście lat, lecz było możliwe tylko dlatego, że posyłali do niej
swoje dzieci liczni znajomi i przyjaciele słynnej pary założycieli. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: Verdana; font-size: 14.0pt; line-height: 150%; mso-bidi-font-family: Verdana;">Bertrand Russell wycofał
się z pracy w Beacon Hill już po pięciu latach, gdy zrozumiał, że „małe dzieci
w grupie nie mogą być szczęśliwe bez pewnej dozy dyscypliny i rutynowych zajęć.
Dzieci pozostawione same sobie, szybko się nudzą, zaczynają łobuzować i
niszczyć przedmioty” – pisał filozof w swojej Autobiografii<a href="file:///D:/Andrzej/Moje%20dokumenty/Sygna%C5%82y/Wolne%20szko%C5%82y%20(ost).doc#_ftn4" name="_ftnref4" title=""><span class="Znakiprzypiswdolnych"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="Znakiprzypiswdolnych"><span style="font-size: 14pt;">[4]</span></span><!--[endif]--></span></a>. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: Verdana; font-size: 14.0pt; line-height: 150%; mso-bidi-font-family: Verdana;">Jednak nie wszystkie
ówczesne eksperymenty z demokracją w szkole zakończyły się zupełnym fiaskiem.
Jedna z wolnościowych szkół, założona w 1921 roku w Summerhill w hrabstwie
Suffolk w Anglii, istnieje do dziś i stała się wzorem dla większości z kilkuset
radykalnie demokratycznych szkół działających na świecie w XXI wieku. Co
ciekawe, szkoła ta od początku należała do najbardziej radykalnych: zarządzana
była i jest po dziś dzień przez samorząd, w którym każdy nauczyciel i każdy
uczeń bez względu na wiek ma równy głos, a udział w lekcjach jest dobrowolny.
Uczniowie mogą robić, co chcą, jeśli tylko nie krzywdzą innych, a hasłem szkoły
jest „wolność – nie swawola!”. Jej założyciel, Alexander Sutherland Leill
uważał, że „każde dziecko powinno żyć własnym życiem, a nie życiem, jakie
uważają dla niego za właściwe rodzice lub nauczyciele, którym się wydaje, ze
wiedzą wszystko najlepiej”<a href="file:///D:/Andrzej/Moje%20dokumenty/Sygna%C5%82y/Wolne%20szko%C5%82y%20(ost).doc#_ftn5" name="_ftnref5" title=""><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="font-size: 14pt;">[5]</span></span><!--[endif]--></span></a>.
Poza tą ogólną, słuszną i sympatyczną maksymą, Leill był również autorem bardziej konkretnych wypowiedzi, które być
może więcej mówią i jego intencjach i charakterze jego szkoły. Stwierdził na
przykład, że „w Summerhill wolałby wychować szczęśliwego zamiatacza ulic niż
neurotycznego uczonego”. Tego rodzaju „złote myśli” tłumaczą zapewne, dlaczego
szkoła, choć przetrwała do dzisiaj i obrosła legendą, zawsze skarżyła się na
niską frekwencję. Niewielu rodziców wierzy w istnienie szczęśliwych sprzątaczy
ulic i niewielu życzy sobie takich celów edukacyjnych dla swoich dzieci. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: Verdana; font-size: 14.0pt; line-height: 150%; mso-bidi-font-family: Verdana;">To idealistyczne, by nie
powiedzieć utopijne podejście, nie liczące się z wiedzą o psychice dzieci i
oczekiwaniami rodziców zdecydowało, że szkoły radykalnie demokratyczne nadal
stanowią margines na obrzeżach systemów oświatowych. Za wyjątek można uznać
tylko kilka krajów. W Izraelu na przykład działa 25 szkół tego rodzaju
finansowanych ze środków publicznych, co tłumaczy się czasem żywą tradycją wychowania
w kibucach. Kultury krajów takich jak Holandia, Niemcy, USA i Australia zawsze
były otwarte na eksperymenty społeczne, również w oświacie, nawet tam jednak
procent dzieci objętych demokratyczną edukacją jest nikły. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: Verdana; font-size: 14.0pt; line-height: 150%; mso-bidi-font-family: Verdana;">W Polsce najsłynniejszym
przedsięwzięciem na polu demokratycznej edukacji, był „Dom Sierot”, założony w
1912 roku przez Stefanie Wilczyńską i legendarnego pedagoga, Janusza Korczaka.
Sierociniec i szkoła działały w oparciu o koncepcję samorządnej społeczności z
własnymi instytucjami, jak </span><span style="background: white; color: #252525; font-family: Verdana; font-size: 14.0pt; line-height: 150%; mso-bidi-font-family: Arial;">sejm, sąd, gazeta, system dyżurów, opieka dzieci nad dziećmi, kluby
sportowe i kółko organizacji „pożytecznych rozrywek”. Tragiczna i zarazem
heroiczna śmierć Korczaka, który nie chciał opuścić swoich 200 uczniów
wywożonych do obozu zagłady w Treblince spowodowała, że sceptyczne lub wręcz
krytyczne opinie na temat tego, co rzeczywiście działo się w sierocińcu nie
dotarły do opinii publicznej. Z relacji niektórych wychowanków Korczaka wiemy,
że w sierocińcu nierzadko dochodziło do szykan i przemocy fizycznej ze strony
wychowanków starszych i silniejszych wobec młodszych i słabszych. To być może
nieuniknione, zwłaszcza w internatach lub sierocińcach, gdzie dzieci i młodzież
tworzą społeczność typu plemiennego, jednak stawia pod znakiem zapytania sensowność
tego rodzaju pedagogiki. Nawet radykalny ideowiec, jakim był twórca szkoły w
Summerhill, przyznawał, że „</span><span style="font-family: Verdana; font-size: 14.0pt; line-height: 150%; mso-bidi-font-family: Verdana;">dzieci do dwunastego
roku życia są aspołeczne i nie dostrzegają interesu ogółu, a ich egoizm często
działa destrukcyjnie, niszczy cenne inicjatywy, irytuje starszych i
dojrzalszych członków społeczności”<a href="file:///D:/Andrzej/Moje%20dokumenty/Sygna%C5%82y/Wolne%20szko%C5%82y%20(ost).doc#_ftn6" name="_ftnref6" title=""><span class="Znakiprzypiswdolnych"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="Znakiprzypiswdolnych"><span style="font-size: 14pt;">[6]</span></span><!--[endif]--></span></a>.
W przypadku „Domu Sierot”, tym, co niepokoi najbardziej, był fakt, że według
relacji niektórych wychowanków sam Korczak korzystał z pomocy starszych,
agresywnych osiłków, którzy tworzyli swojego rodzaju wewnętrzną milicję
represjonującą nie dość subordynowane dzieci. Nie pierwszy raz okazało się
wtedy, że za szlachetnymi, lecz utopijnymi deklaracjami, kryją się niekiedy
mniej szlachetne realia psychologiczne i społeczne. To jedna z dobrze znanych ciemnych
stron życia w placówkach wychowawczych, w których dzieci i młodzież uczą się i
żyją w oddzieleniu od świata zewnętrznego. Dlatego właśnie w Holandii do pracy
w takich instytucjach nie przyjmuje się osób o szczególnie dużej motywacji do
wykonywania tego rodzaju zajęcia. Setki lat doświadczeń pokazały bowiem, że
bezpieczniejszy jest opiekun i wychowawca o umiarkowanej motywacji niż człowiek
bez reszty, choćby najszczerzej oddany idei demokratycznego wychowania,
narażony na kontakt z codziennymi problemami, jakich nie brakuje w pracy z
dziećmi i młodzieżą. <b><o:p></o:p></b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<b><span style="font-family: Verdana; font-size: 14.0pt; line-height: 150%; mso-bidi-font-family: Verdana;">Demokracja deliberatywna w szkole</span></b><span style="font-family: Verdana; font-size: 14.0pt; line-height: 150%; mso-bidi-font-family: Verdana;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: Verdana; font-size: 14.0pt; line-height: 150%; mso-bidi-font-family: Verdana;">Radykalna demokratyzacja
szkolnictwa rodzi problemy ogólne, typowe dla każdej radykalnej reformy
społecznej, i specyficzne, wynikające ze zderzenia z systemem oświaty,
obyczajami, emocjonalnością i cechami poznawczymi młodych ludzi. Nie oznacza to
jednak, że idea demokratyzacji w wersji bardziej wyrafinowanej i lepiej
dostosowanej do psychiki i cech szczególnych subkultur szkolnych jest
bezwartościowa. Wprost przeciwnie. Rozsądna demokratyzacja szkolnictwa ma
wszystkie wspomniane wyżej zalety dydaktyczne i wychowawcze sprzyjające
kształtowaniu się autonomii moralnej, poznawczej i społecznej dzieci i
młodzieży w wieku szkolnym. Trzeba tylko, żeby reforma nie była jeszcze jednym
przejawem pseudowolnościowej ideologii, ale wynikiem rzetelnych przemyśleń,
opartych na wynikach badań naukowych i wnioskach z wcześniejszych eksperymentów
edukacyjnych. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: Verdana; font-size: 14.0pt; line-height: 150%; mso-bidi-font-family: Verdana;">Koncepcją, która zdaje
się pod tym względem szczególnie obiecująca, jest tzw. demokracja deliberatywna
– względnie nowa, stosowana w wielu krajach od lat 80. XX wieku, praktyka
polityczna i metoda podejmowania decyzji grupowych, łącząca działania
edukacyjne z konsensualnym podejściem do rozwiązywania problemów społecznych i
politycznych. Mówiąc najogólniej, chodzi w niej o to, żeby decyzje grupowe podejmowali członkowie społeczności, których
decyzje te dotyczą, żeby członkowie grup decyzyjnych byli dobrze przygotowani
merytorycznie i żeby wypracowane wspólnie rozwiązanie zaakceptowali wszyscy
uczestnicy procesu decyzyjnego. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: Verdana; font-size: 14.0pt; line-height: 150%; mso-bidi-font-family: Verdana;">W różnych krajach
praktykuje się różne odmiany demokracji deliberatywnej występującej tam pod
różnymi nazwami: sondaży deliberatywnych lub ław obywatelskich w USA, komórek
planowania w Niemczech lub konferencji konsensualnych w Danii. W największym
skrócie, w praktyce, proces podejmowania decyzji metodą demokracji
deliberatywnej przebiega w następujących trzech etapach:<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 6.0pt; margin-left: 36.0pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 36.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt; text-justify: inter-ideograph;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-family: Verdana; font-size: 14.0pt; line-height: 150%; mso-bidi-font-family: Verdana; mso-fareast-font-family: Verdana;">1.<span style="font-family: 'Times New Roman'; font-size: 7pt; font-stretch: normal; line-height: normal;"> </span></span><!--[endif]--><span style="font-family: Verdana; font-size: 14.0pt; line-height: 150%; mso-bidi-font-family: Verdana;">Organizatorzy deliberacji selekcjonują (zwykle w drodze losowania)
niewielką grupę, nie więcej niż 20 osób, które mają poznać i przedyskutować
wybrany problem, a następnie wypracować i przyjąć zaakceptowaną przez
wszystkich metodę jego rozwiązania.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 6.0pt; margin-left: 36.0pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 36.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt; text-justify: inter-ideograph;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-family: Verdana; font-size: 14.0pt; line-height: 150%; mso-bidi-font-family: Verdana; mso-fareast-font-family: Verdana;">2.<span style="font-family: 'Times New Roman'; font-size: 7pt; font-stretch: normal; line-height: normal;"> </span></span><!--[endif]--><span style="font-family: Verdana; font-size: 14.0pt; line-height: 150%; mso-bidi-font-family: Verdana;">Członkowie utworzonej w ten sposób grupy otrzymują materiały
informacyjne na temat rozważanej kwestii. W zależności od typu zagadnienia
organizowane są również spotkania z ekspertami, politykami lub innymi osobami
prezentującymi różne specjalności, punkty widzenia, systemy wartości i
podejścia do rozważanego problemu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 6.0pt; margin-left: 36.0pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; mso-list: l1 level1 lfo2; tab-stops: list 36.0pt; text-align: justify; text-indent: -18.0pt; text-justify: inter-ideograph;">
<!--[if !supportLists]--><span style="font-family: Verdana; font-size: 14.0pt; line-height: 150%; mso-bidi-font-family: Verdana; mso-fareast-font-family: Verdana;">3.<span style="font-family: 'Times New Roman'; font-size: 7pt; font-stretch: normal; line-height: normal;"> </span></span><!--[endif]--><span style="font-family: Verdana; font-size: 14.0pt; line-height: 150%; mso-bidi-font-family: Verdana;">Wreszcie odbywa się właściwa deliberacja, podczas której uczestnicy
grupy decyzyjnej omawiają różne sposoby rozwiązania problemu i wypracowują
grupowy konsensus. Jeśli nie uda im się uzgodnić decyzji, deliberacja kończy
się na niczym, co jednak bardzo rzadko zdarza się w praktyce. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-autospace: ideograph-numeric; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: Verdana; font-size: 14.0pt; line-height: 150%; mso-bidi-font-family: Verdana;">Uczestnicy deliberacji powinni wiedzieć z góry, jaki będzie status
podjętej przez nich decyzji. Najlepiej, żeby miała ona charakter wiążący dla
odpowiednich władz, co zdarza się często w przypadku deliberacji dotyczących
problemów lokalnych organizowanych nie
tylko w Europie, Australii czy USA, ale również – co szczególnie ciekawe – w
wielu rejonach Chin. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-autospace: ideograph-numeric; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: Verdana; font-size: 14.0pt; line-height: 150%; mso-bidi-font-family: Verdana;">W Polsce sesje deliberatywne były jak dotąd organizowane bardzo
rzadko. Najgłośniejsze były prowadzone tą metodą konsultacje dotyczące
przeszłych losów stadionu poznańskiego Lecha po mistrzostwach Europy w piłce nożnej
w 2012 roku. Wypracowane przez grupy obywateli propozycje nie były wprawdzie
wiążące, ale władze miasta wzięły je pod uwagę i zamierzają organizować podobne
konsultacje w przyszłości. Jeden z komentatorów, senator i profesor Marek
Ziółkowski ocenił je następująco: „</span><span style="font-family: Verdana; font-size: 14.0pt; line-height: 150%; mso-bidi-font-family: CharterBT-Roman;">Jest
to nie tylko bardzo cenne badanie zrobione bardzo dobrze pod względem
metodologicznym, ale sam fakt, że uczestnicy uczyli się w nim debaty, jest
ważny w budowaniu naszej młodej demokracji”<a href="file:///D:/Andrzej/Moje%20dokumenty/Sygna%C5%82y/Wolne%20szko%C5%82y%20(ost).doc#_ftn7" name="_ftnref7" title=""><span class="Znakiprzypiswdolnych"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="Znakiprzypiswdolnych"><span style="font-size: 14pt;">[7]</span></span><!--[endif]--></span></a>.
<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-autospace: ideograph-numeric; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: Verdana; font-size: 14.0pt; line-height: 150%; mso-bidi-font-family: CharterBT-Roman;">Jak twierdzi znany politolog, prof. Radosław Markowski, „</span><span style="font-family: Verdana; font-size: 14.0pt; letter-spacing: .35pt; line-height: 150%; mso-bidi-font-family: Verdana;">Ten model uczestnictwa w życiu publicznym
potęguje szacunek dla opinii innych i poszanowanie prawa do odmiennego głosu.
Jest bowiem tak, że gdy jednostki same nie mają prawa głosu, nie są skłonne
przyznawać go innym”<a href="file:///D:/Andrzej/Moje%20dokumenty/Sygna%C5%82y/Wolne%20szko%C5%82y%20(ost).doc#_ftn8" name="_ftnref8" title=""><span class="Znakiprzypiswdolnych"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="Znakiprzypiswdolnych"><span style="font-size: 14pt; letter-spacing: 0.35pt;">[8]</span></span><!--[endif]--></span></a>.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-autospace: ideograph-numeric; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: Verdana; font-size: 14.0pt; letter-spacing: .35pt; line-height: 150%; mso-bidi-font-family: Verdana;">Mamy więc w demokracji deliberatywnej wszystko, o
co chodzi w edukacji obywatelskiej, szkolnej i pozaszkolnej, bez czego nie
ukształtuje się w Polsce w pełni rozwinięta kultura demokratyczna. Uczestnicy
grup decyzyjnych najpierw poznają problem, a dopiero potem, uzbrojeni w rzetelną
wiedzę, przystępują do rozważań, wiedząc, że muszą znaleźć rozwiązanie
akceptowalne dla wszystkich. Co więcej, ponieważ uczestnicy deliberacji
uczestniczą w podejmowaniu decyzji polityczno-społecznych tylko incydentalnie,
nie są na ogół uwikłani w koterie i nie prowadzą gry politycznej ani walki o
władzę, co sprzyja poszukiwaniu merytorycznych rozwiązań. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-autospace: ideograph-numeric; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: Verdana; font-size: 14.0pt; letter-spacing: .35pt; line-height: 150%; mso-bidi-font-family: Verdana;">Dlaczego zatem, jak dotąd, metoda deliberatywna
nie jest stosowana w szkołach, ani w celach czysto edukacyjnych, ani do
rozwiązywania realnych problemów trapiących szkolne społeczności? Przecież
udział w deliberacji nie jest niczym innym, jak zdobywaniem wiedzy o problemie,
a fakt, że uczenie się jest w tym przypadku uwikłane w poszukiwanie rozwiązań
rzeczywistych problemów, wzmacnia motywację do pracy i sprzyja zapamiętywaniu.
Sesje demokracji deliberatywnej są też wolne od wad utopijnych projektów
totalnej demokracji w szkole. Nie anarchizują uczniowskiej społeczności i nie
przerażają rodziców celami, w które nie wierzą i jakich nie życzą sobie dla
swoich dzieci. Nie stwarzają też pola do nadużyć wynikających z niedojrzałości
społecznej lub wręcz niepełnego rozwoju mózgu osób w wieku szkolnym.
(Prowadzone w ostatnich latach badania przy użyciu nowoczesnych technik
obrazowania pracy mózgu wykazały, że centralny układ nerwowy, a zwłaszcza sam
mózg młodzieży w wieku szkolnym, również licealistów, nie jest w pełni
rozwinięty.<a href="file:///D:/Andrzej/Moje%20dokumenty/Sygna%C5%82y/Wolne%20szko%C5%82y%20(ost).doc#_ftn9" name="_ftnref9" title=""><span class="Znakiprzypiswdolnych"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="Znakiprzypiswdolnych"><span style="font-size: 14pt; letter-spacing: 0.35pt;">[9]</span></span><!--[endif]--></span></a>)
Słowem, demokracja deliberatywna wydaje się wręcz stworzona dla szkół i innych
placówek oświatowych. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-autospace: ideograph-numeric; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: Verdana; font-size: 14.0pt; letter-spacing: .35pt; line-height: 150%; mso-bidi-font-family: Verdana;">Jakie problemy nadają się szczególnie dobrze do
rozpatrzenia i rozwiązania metodą demokracji deliberatywnej? Otóż powinny to
być przede wszystkim kwestie silnie nacechowane emocjonalnie, które dzielą
społeczność szkolną i ingerują w ważne wybory osobiste lub prawa i wolności uczniów.
W dzisiejszej Polsce należą do nich przede wszystkim spory na tle
światopoglądowym, związane z obecnością w szkołach katechezy i symboli
religijnych. Metoda deliberatywna doskonale nadaje się do rozwiązania tego
problemu, gdyż wolna jest od elementów siłowych, gdy większość decyduje, nie
zawsze licząc się z uczuciami i poglądami mniejszości. W demokracji
konsensualnej każda decyzja musi uwzględniać emocje i przekonania wszystkich
uczestników debaty, gdyż inaczej po prostu nie uzgodnią oni decyzji. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-autospace: ideograph-numeric; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: Verdana; font-size: 14.0pt; letter-spacing: .35pt; line-height: 150%; mso-bidi-font-family: Verdana;">W skład grupy deliberującej na temat religii w
szkole powinni wchodzić nauczyciele i uczniowie, tak wierzący, jak niewierzący.
Celem debaty może być nie tylko rozwiązanie problemu obecności symboli
religijnych, ale w ogóle miejsca religii w szkole, w tym również sposobu
organizowania zajęć z religii lub etyki. Rozwiązania takie musiałaby być
oczywiście zgodne prawem, co nie powinno rodzić trudności, gdyż w pierwszej
fazie deliberacji uczestnicy grupy decyzyjnej zapoznają się między innymi z
obowiązującymi przepisami. Fakt, ze rozwiązanie miałoby charakter konsensualny
musiałby prowadzić do obniżenia napięć na tle religijnym, które zatruwają
stosunki międzyludzkie i prawidłowy przebieg kształcenia w szkołach w całej
Polsce. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-autospace: ideograph-numeric; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: Verdana; font-size: 14.0pt; letter-spacing: .35pt; line-height: 150%; mso-bidi-font-family: Verdana;">Innym często występującym w szkołach problemem,
który rekomendujemy do rozwiązania metodą deliberacji jest przemoc w szkole i inne
naruszenia prawa, takie na przykład, jak handel narkotykami. Przeciwdziałanie
tym zagrożeniom wiąże się często z wprowadzaniem ograniczeń i zwiększoną
ingerencją w życie prywatne uczniów i nauczycieli. Budzi to oczywiście silne,
negatywne emocje. Wiele osób, nie tylko młodych, irytuje na przykład
wszechobecność w szkole systemów bezpieczeństwa, takich jak kamery. Wspólne
wypracowanie i uzgodnienie rozwiązań musiałoby zwiększyć stopień akceptacji dla
podejmowanych działań. Co więcej, w wielu wypadkach byłyby to zapewne
rozwiązania oryginalne, gdyż kultura debaty w grupach deliberatywnych nie różni
się istotnie od kultury grup pracujących metodą burzy mózgów i często owocuje
oryginalnymi, a jednocześnie praktycznymi pomysłami. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-autospace: ideograph-numeric; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: Verdana; font-size: 14.0pt; letter-spacing: .35pt; line-height: 150%; mso-bidi-font-family: Verdana;">Ciekawe i wartościowe w praktyce byłoby również
wprowadzenie w szkołach zwyczaju wydzielania części szkolnego budżetu do
decyzji podejmowanych przez społeczność metodą deliberatywną. Ten typ zaangażowania
w sprawy szkoły byłby – poza wszystkim, o czym była mowa wyżej – znakomitą
lekcją odpowiedzialności obywatelskiej. Integrowałby społeczność szkolną i motywował do
zaangażowania w wolontariat na rzecz wspólnego dobra.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-autospace: ideograph-numeric; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: Verdana; font-size: 14.0pt; letter-spacing: .35pt; line-height: 150%; mso-bidi-font-family: Verdana;">Podane wyżej przykładowe tematy deliberacji to
tylko niewielka część długiej listy
problemów, które mogą lub wręcz powinny być tą metodą rozwiązywane albo
konsultowane. Nie ma potrzeby podawania dalszych przykładów. Wiele z nich może
przecież mieć charakter lokalny, związany ze specyfiką miejsca, w którym szkoła
się znajduje. Problemy trapiące szkoły w zamożnych dzielnicach warszawskich
różnią się pod wieloma względami od zmartwień
uczniów i nauczycieli szkół na tzw. ścianie wschodniej. Rozwiązań wielu
z nich najlepiej szukać wspólnie, w konsensualnej debacie poprzedzonej
gruntownym szkoleniem, gdyż żadną inną metodą nie osiągniemy równie wiele: nie znajdziemy tylu praktycznych i
innowacyjnych rozwiązań i nie zrealizujemy w porównywalnym stopniu
najważniejszych celów dydaktycznych i wychowawczych, jakie przyświecają
systemom oświaty w państwach liberalno-demokratycznych. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-autospace: ideograph-numeric; text-justify: inter-ideograph;">
<i><span style="font-family: "Book Antiqua"; font-size: 14.0pt; letter-spacing: .35pt; line-height: 150%; mso-bidi-font-family: Verdana;">Towarzystwo Humanistyczne i współpracujący z nim
specjaliści z różnych dziedzin deklarują pomoc w organizacji sesji
deliberatywnych w szkołach zainteresowanych tą metodą podejmowania
rozwiązywania problemów. Deklarujemy również gotowość do powiadomienia mediów o
konkretnych projektach i szkołach, w których będą one realizowane. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-autospace: ideograph-numeric; text-justify: inter-ideograph;">
<i><span style="font-family: "Book Antiqua"; font-size: 14.0pt; letter-spacing: .35pt; line-height: 150%; mso-bidi-font-family: Verdana;">Zainteresowanych prosimy o kontakt pocztą
elektroniczną na adres: humanizm@op.pl
</span></i><span style="font-family: Verdana; font-size: 14.0pt; line-height: 150%; mso-bidi-font-family: Verdana;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 6.0pt;">
</div>
<div>
<!--[if !supportFootnotes]--><br clear="all" />
<hr align="left" size="1" width="33%" />
<!--[endif]-->
<div id="ftn1">
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: x-small;"><a href="file:///D:/Andrzej/Moje%20dokumenty/Sygna%C5%82y/Wolne%20szko%C5%82y%20(ost).doc#_ftnref1" name="_ftn1" title=""><span class="Znakiprzypiswdolnych"><span style="font-family: Verdana;"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="Znakiprzypiswdolnych">[1]</span><!--[endif]--></span></span></a>. John Locke, <i>Dwa Traktaty o rządzie</i>, Londyn, 1690<o:p></o:p></span></div>
</div>
<div id="ftn2">
<div class="MsoNormal">
<span style="font-size: x-small;"><a href="file:///D:/Andrzej/Moje%20dokumenty/Sygna%C5%82y/Wolne%20szko%C5%82y%20(ost).doc#_ftnref2" name="_ftn2" title=""><span class="Znakiprzypiswdolnych"><span style="font-family: Verdana;"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="Znakiprzypiswdolnych">[2]</span></span></span></a> John Locke, Myśli o wychowaniu, <span style="background: white;">Zakład Narodowy im. Ossolińskich. Wydaw. Polskiej
Akademii Nauk, 1959. par. 73,1. </span> </span></div>
</div>
<div id="ftn3">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="font-size: x-small;"><a href="file:///D:/Andrzej/Moje%20dokumenty/Sygna%C5%82y/Wolne%20szko%C5%82y%20(ost).doc#_ftnref3" name="_ftn3" title=""><span class="Znakiprzypiswdolnych"><span style="font-family: Garamond;"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="Znakiprzypiswdolnych">[3]</span><!--[endif]--></span></span></a><span style="font-family: Garamond;"> Katarzyna Ogórek, Edukacja niekonwencjonalna,
Warszawa 2002. <a href="http://www.wolneszkoly.republika.pl/2.rtf"><span lang="EN-US" style="background: white; color: windowtext; mso-ansi-language: EN-US; mso-bidi-font-family: Arial;">www.wolne<b>szkoly</b>.republika.pl/2.rtf</span></a></span><span lang="EN-US" style="background: white; font-family: Garamond;">, Dostęp: 27 grudnia 2014. </span><span lang="EN-US" style="font-family: Garamond;"> <o:p></o:p></span></span></div>
</div>
<div id="ftn4">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="font-size: x-small;"><a href="file:///D:/Andrzej/Moje%20dokumenty/Sygna%C5%82y/Wolne%20szko%C5%82y%20(ost).doc#_ftnref4" name="_ftn4" title=""><span class="Znakiprzypiswdolnych"><span style="font-family: Verdana; vertical-align: baseline;"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="Znakiprzypiswdolnych"><span style="vertical-align: baseline;">[4]</span></span><!--[endif]--></span></span></a><span lang="EN-US" style="font-family: Verdana;">. Bertrand Russell, Autobiography 1914-1944, An Atlantic Monthly Press Book,
1968, s. 227.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoFootnoteText">
<br /></div>
</div>
<div id="ftn5">
<h1 style="margin-bottom: 14.0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; mso-list: none; tab-stops: 35.4pt; text-indent: 0cm;">
<span style="font-size: x-small;"><a href="file:///D:/Andrzej/Moje%20dokumenty/Sygna%C5%82y/Wolne%20szko%C5%82y%20(ost).doc#_ftnref5" name="_ftn5" title=""><span class="MsoFootnoteReference"><span style="font-family: Verdana; vertical-align: baseline;"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><b><span style="vertical-align: baseline;">[5]</span></b></span><!--[endif]--></span></span></a><span style="font-family: Verdana;">. </span><span lang="EN-US" style="font-family: Verdana; font-weight: normal;">Report of an inquiry into <st1:placename w:st="on">SummerHill</st1:placename> <st1:placetype w:st="on">School</st1:placetype>
– Leiston, <st1:city w:st="on"><st1:place w:st="on">Suffolk</st1:place></st1:city>,
Januray 2000 (part one).</span><span lang="EN-US" style="font-family: Verdana; font-weight: normal;"> </span><span style="font-family: Verdana;"><a href="http://web.archive.org/web/20080104002403/http:/www.selfmanagedlearning.org/Summerhill/RepMain.htm">http://web.archive.org/web/20080104002403/http://www.selfmanagedlearning.org/Summerhill/RepMain.htm</a></span><span style="font-family: Verdana; font-weight: normal;">. Dostęp 28 grudnia, 2014. </span></span></h1>
<h1 style="margin-bottom: 14.0pt; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm; mso-list: none; tab-stops: 35.4pt; text-indent: 0cm;">
<a href="file:///D:/Andrzej/Moje%20dokumenty/Sygna%C5%82y/Wolne%20szko%C5%82y%20(ost).doc#_ftnref6" name="_ftn6" style="font-size: small; text-align: justify;" title=""><span class="Znakiprzypiswdolnych"><span style="font-family: Verdana; vertical-align: baseline;"><span class="Znakiprzypiswdolnych"><span style="vertical-align: baseline;">[6]</span></span></span></span></a><span style="font-family: Verdana; font-size: x-small; text-align: justify;">.Katarzyna Ogórek, <i>Edukacja niekonwencjonalna</i>, </span><span style="font-family: Verdana; font-size: x-small; text-align: justify;">http://</span><span style="background: white; font-family: Verdana; font-size: x-small; text-align: justify;">www.wolneszkoly.republika.pl/2.rtf; Dostęp</span><span style="font-family: Verdana; font-size: x-small; text-align: justify;"> 30 grudnia 2014.</span></h1>
</div>
<div id="ftn7">
<h2>
<span style="font-size: x-small;"><a href="file:///D:/Andrzej/Moje%20dokumenty/Sygna%C5%82y/Wolne%20szko%C5%82y%20(ost).doc#_ftnref7" name="_ftn7" title=""><span class="Znakiprzypiswdolnych"><span style="font-family: Verdana;"><span class="Znakiprzypiswdolnych">[7]</span><!--[endif]--></span></span></a> MM<span style="font-family: CharterBT-Italic;">Poznań.pl – Strona Główna, 23 listopada
2009 r., Dostęp: 20 grudnia 2014.
</span></span></h2>
</div>
<div id="ftn8">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="font-size: x-small;"><a href="file:///D:/Andrzej/Moje%20dokumenty/Sygna%C5%82y/Wolne%20szko%C5%82y%20(ost).doc#_ftnref8" name="_ftn8" title=""><span class="Znakiprzypiswdolnych"><span style="font-family: Verdana;"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="Znakiprzypiswdolnych">[8]</span><!--[endif]--></span></span></a> Radosław Markowski, W szponach
sondaży, Polityka nr 2 (2) z 3 marca 2010 r. </span></div>
</div>
<div id="ftn9">
<div class="MsoEndnoteText">
<span style="font-size: x-small;"><a href="file:///D:/Andrzej/Moje%20dokumenty/Sygna%C5%82y/Wolne%20szko%C5%82y%20(ost).doc#_ftnref9" name="_ftn9" title=""><span class="Znakiprzypiswdolnych"><span style="font-family: Verdana;"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="Znakiprzypiswdolnych">[9]</span><!--[endif]--></span></span></a> Por. <a href="http://harvardmagazine.com/profile/debra-bradley-ruder"><span style="background: white; color: #a71930; font-family: Helvetica;">Debra Bradley Ruder</span></a>, The Teen Brain,
Harvard Magazine, wrzesień-październik 2008, <a href="http://harvardmagazine.com/2008/09/the-teen-brain.html">http://harvardmagazine.com/2008/09/the-teen-brain.html</a>,
Dostęp, 28 grudnia 2014. </span></div>
<h2 style="text-align: left;">
<o:p> </o:p></h2>
</div>
</div>
</div>
<div>
<div id="ftn9">
<div class="MsoFootnoteText">
<br /></div>
</div>
</div>
</div>
Andrzej Dominiczakhttp://www.blogger.com/profile/09207452829928049900noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3274905188954391924.post-32121507597325056982017-01-07T01:12:00.004+01:002017-01-08T05:29:00.364+01:00OBYWATELSKI TRYBUNAŁ KONSTYTUCYJNY <div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<div align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 6.0pt; text-align: right;">
<span style="font-family: "verdana"; font-size: 14.0pt; font-variant: small-caps; line-height: 150%;">Warszawa, 7 stycznia 2017 r.</span><span style="font-family: "verdana"; font-size: 14.0pt; line-height: 150%; text-transform: uppercase;"> <o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 6.0pt; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 6pt; text-align: left;">
<span style="font-size: x-large; font-weight: normal;"><span style="font-family: "verdana"; font-variant: small-caps; line-height: 150%;">List otwarty do organizacji i środowisk prawniczych</span></span></div>
<h4 style="line-height: 150%; margin-bottom: 6pt; text-align: left;">
<span style="font-family: "verdana"; font-size: large; font-variant: small-caps; font-weight: normal; line-height: 150%;">Szanowni
Państwo,</span></h4>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 6pt; text-align: left;">
<span style="font-family: "verdana"; font-size: 14.0pt; font-variant: small-caps; line-height: 150%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "verdana"; font-size: 14.0pt; line-height: 150%;">Wśród zwolenników demokratycznego państwa prawa panuje
powszechna zgoda co do tego, że sprawujące
obecnie władzę w Polsce rządy Prawa i Sprawiedliwości wielokrotnie dopuściły
się naruszenia przepisów Konstytucji i podstawowych norm demokratycznego państwa prawa. W ostatnich
tygodniach ta bezprawna i arbitralna polityka doprowadziła do faktycznej
likwidacji Trybunału Konstytucyjnego jako organu niezależnego od władzy
ustawodawczej i wykonawczej, co oznacza nie tylko naruszenie fundamentalnej dla
państwa prawa zasady trójpodziału władz, ale i faktyczne zawieszenie Konstytucji,
poza sprawami rozpatrywanymi przez sądy powszechne. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "verdana"; font-size: 14.0pt; line-height: 150%;">W ocenie wielu autorytetów prawa konstytucyjnego i
milionów obywateli, którym nieobojętny jest los polskiej demokracji oraz stan
zagrożonych wraz z nią praw i wolności obywatelskich, Polska nie jest już państwem
prawa. Nie jest też demokracją! Zasługuje co najwyżej na miano „demokratury”,
czyli wyłonionej demokratycznie dyktatury lub – według innej wykładni –
demokratycznej karykatury. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<b><span style="font-family: "verdana"; font-size: 14.0pt; line-height: 150%;">Wobec powyższego
proponujemy środowisku polskich prawników rozważenie zasadności i możliwości
powołania do życia prawdziwie niezależnego, obywatelskiego trybunału
konstytucyjnego w formule, jaką uznacie Państwo za najwłaściwszą. <o:p></o:p></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "verdana"; font-size: 14.0pt; line-height: 150%;">Zdajemy sobie oczywiście sprawę, że trybunał obywatelski nie
będzie miał formalnej legitymacji do wydawania powszechnie obowiązujących
orzeczeń, sądzimy jednak, że w obecnych realiach może on mieć realny i korzystny wpływ
na tworzenie i stosowanie prawa w Polsce; może się również przyczynić do zminimalizowania
skutków autorytarnej rewolucji, jaką narzuca społeczeństwu rządząca formacja. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "verdana"; font-size: 14.0pt; line-height: 150%;">Z poważaniem,<o:p></o:p></span></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "verdana"; font-size: 14.0pt; line-height: 150%;">Andrzej Dominiczak</span><br />
<span style="font-family: "verdana"; font-size: 14.0pt; line-height: 150%;">Jerzy Szafjański <o:p></o:p></span></div>
</div>
Andrzej Dominiczakhttp://www.blogger.com/profile/09207452829928049900noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-3274905188954391924.post-69145269319558533702016-09-10T05:34:00.001+02:002016-09-10T05:34:48.540+02:00Święta od ciemności - pośmiertna kariera Matki Teresy z Kalkuty<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<div class="MsoBodyText" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: Verdana; font-size: 14.0pt; line-height: 150%; mso-bidi-font-family: Verdana;">Niedawna kanonizacja albańskiej zakonnicy
zwanej „szafarką miłosierdzia”, ale i „aniołem z piekieł”, kobiety, która uważała,
że „cierpienie biedaka jest piękne”, potwierdza aktualność</span><span style="font-family: Verdana; font-size: 14.0pt; line-height: 150%;"> starej prawdy: k</span><span style="font-family: Verdana; font-size: 14.0pt; line-height: 150%; mso-bidi-font-family: Verdana;">ariery fabrykowanych przez media bohaterów masowej wyobraźni nie
załamują się wraz z ich śmiercią fizyczną. Legendy żyją własnym życiem, odporne
na choroby i wszelką krytykę, milionom ludzi bowiem, którym życie nie pozwoliło
dorosnąć, bardziej potrzebne są wzruszające baśnie niż banalna prawda. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyText" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: Verdana; font-size: 14.0pt; line-height: 150%; mso-bidi-font-family: Verdana;">Matka Teresa z Kalkuty zmarła 5 września
1997 roku, jej kult nie słabnie jednak pomimo ukazania się kilku
demaskatorskich książek i setek krytycznych
artykułów w prasie całego świata. Mit o „świętej ludzi z rynsztoka" karmi
się nowymi sensacjami, w większości - mogłoby się zdawać - sprzecznymi z
wizerunkiem „misjonarki miłości". Legendzie jednak, jako się rzekło,
trudno zaszkodzić. Próby demistyfikacji, odsłanianie mrocznych stron charakteru
lub ujawnianie kompromitujących uczynków, sprawiają jedynie, że mityczna
bohaterka staje się bardziej pełnokrwista i przez to ciekawsza, że uzyskuje
„nowy wymiar", jak to trafnie przewidział ojciec Brian Kolodiejchuk,
postulator procesu kanonizacyjnego Matki Teresy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyText" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: Verdana; font-size: 14.0pt; line-height: 150%; mso-bidi-font-family: Verdana;">Nowe informacje na temat Matki Teresy
dotyczą, jak dawniej, fikcyjnego charakteru prowadzonej przez nią działalności,
nieprawidłowości w zarządzaniu zgromadzoną przez Misjonarki Miłości fortuną,
politycznych uwikłań zakonnicy i jej bezwzględności wobec bliźnich, ale także -
co szczególnie ciekawe - jej życia wewnętrznego: zmagań i rozterek duchowych,
niezaspokojonych tęsknot i pragnień.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyText" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: Verdana; font-size: 14.0pt; line-height: 150%; mso-bidi-font-family: Verdana;">Nie są to żadne plotki lub
niepotwierdzone pogłoski. Nasza wiedza o meandrach życia duchowego i problemach
emocjonalnych Matki Teresy pochodzi w większości od niej samej - z ujawnionych
wbrew jej woli, pisanych przez kilkadziesiąt lat listów i innych pism, w
których dzieliła się swoimi intymnymi myślami i przeżyciami. Świadectwa te,
uzupełnione o fakty ujawnione przez ludzi z jej bliskiego otoczenia, wśród
których znalazły się osoby tak godne zaufania, jak były arcybiskup Kalkuty
Henry Sebastian D'Souza, rzucają ciekawe światło na osobę i działalność Matki Teresy,
ale także na politykę kadrową Kościoła katolickiego. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyText" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: Verdana; font-size: 14.0pt; line-height: 150%; mso-bidi-font-family: Verdana;"><br /></span></div>
<div class="MsoBodyText" style="margin-top: 2.9pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<b><span style="font-family: Verdana; font-size: 14.0pt; mso-bidi-font-family: Verdana;">Nawiedzenie i rozmowy
z „Głosem"</span></b><b><span style="font-family: Verdana; font-size: 14.0pt;"><o:p></o:p></span></b></div>
<div class="MsoBodyText" style="mso-line-height-alt: 12.0pt; text-indent: 14.65pt;">
<br /></div>
<div class="MsoBodyText" style="line-height: 150%; margin-top: 1.9pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: Verdana; font-size: 14.0pt; line-height: 150%; mso-bidi-font-family: Verdana;">6 września 2001 roku
światowe agencje prasowe doniosły, że Matkę Teresę poddano egzorcyzmom. Źródłem
tej sensacyjnej wiadomości był wspomniany już arcybiskup D'Souza. Wydarzenie to
miało miejsce kilka miesięcy przed śmiercią zakonnicy w 1997 roku, gdy przyjęto
ją do szpitala z powodu zaburzeń w pracy serca. Chora była niespokojna i
skarżyła się na bezsenność. Gdy okazało się, że lekarze nie potrafią wyjaśnić
przyczyny tych zaburzeń, biskup powziął podejrzenie, że misjonarka jest
nawiedzona przez diabła i wezwał na pomoc egzorcystę. Pochodzący z Sycylii o.
Rosario Stroscio powiedział później dziennikarzom, że „Matka Teresa była
oszołomiona i zachowywała się dziwnie, jednak po trwających pół godziny modłach
spokojnie zasnęła". Ojciec Stroscio nie wykluczył, że zakonnicę napastował
szatan, w czym zresztą – jak wyjaśnił duchowny – „nie byłoby nic dziwnego, gdyż
w historii Kościoła egzorcyzmy przyjmowało wielu świętych".<a href="file:///D:/Andrzej/Moje%20dokumenty/Blasting%20news/Swieta%20od%20ciemnosci%20-%20po%C5%9Bmiertna%20kariera.doc#_ftn1" name="_ftnref1" title=""><span class="MsoFootnoteReference"><span style="mso-text-raise: 3.0pt; position: relative; top: -3.0pt;"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="font-size: 14pt; position: relative; top: -3pt;">[1]</span></span><!--[endif]--></span></span></a><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyText" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: Verdana; font-size: 14.0pt; line-height: 150%; mso-bidi-font-family: Verdana;">W opinii arcybiskupa Kalkuty szatan
zaatakował Matkę Teresę skuszony jej świętością. Dla księdza lub teologa nie ma
w tym być może nic nadzwyczajnego, z psychologicznego punktu widzenia dziwi
jednak, że zwykłe problemy z zaśnięciem, tak częste w warunkach szpitalnych,
nasunęły biskupowi przypuszczenie, że ich przyczyną mogło być nawiedzenie przez
diabła. Trudno się oprzeć wrażeniu, że akurat w tym przypadku bliższe prawdy
były doniesienia niektórych tabloidów, gdzie pisano o nawiedzających zakonnicę
pod koniec życia atakach szaleństwa.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyText" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: Verdana; font-size: 14.0pt; line-height: 150%; mso-bidi-font-family: Verdana;">Przypuszczenie to dodatkowo umacniają
niektóre fragmenty głośnej książki o. Briana Kolodiejchuka pt. <i>Matka Teresa.
Pójdź, bądź moim światłem</i><a href="file:///D:/Andrzej/Moje%20dokumenty/Blasting%20news/Swieta%20od%20ciemnosci%20-%20po%C5%9Bmiertna%20kariera.doc#_ftn2" name="_ftnref2" title=""><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="font-size: 14pt;">[2]</span></span><!--[endif]--></span></a>. W podrozdziale pod tytułem
„Głos" znajdujemy na przykład następującą relację: „Tego samego dnia, 10
września, Matka Teresa zaczęła otrzymywać serię słów wewnętrznych, co trwało do
połowy następnego roku. Matka Teresa rzeczywiście słyszała głos Jezusa i
odbywała z Nim intymne rozmowy. Jest jedną z tych świętych, do których Jezus
przemówił bezpośrednio, prosząc ich o podjęcie się jakiegoś specjalnego zadania
wśród Jego ludu. Od początku tego niezwykłego doświadczenia Matka Teresa nie
miała wątpliwości, że tym, kto do niej mówił, jest Jezus. Mimo to na ogół
nazywała te przesłania „Głosem”. Między Chrystusem a Matką Teresą dokonywała
się poruszająca i niezwykle piękna wymiana. On zwracał się do niej z największą
czułością: „moja mała oblubienico" albo „moja własna maleńka". „Mój
Jezu" albo „mój własny Jezu" - odpowiadała Matka Teresa, pragnąc
odpłacić mu miłością za miłość. (...) Głos wciąż wzywał: „Przyjdź, przyjdź -
zanieś mnie do nor tych biedaków. Pójdź, bądź moim światłem".<a href="file:///D:/Andrzej/Moje%20dokumenty/Blasting%20news/Swieta%20od%20ciemnosci%20-%20po%C5%9Bmiertna%20kariera.doc#_ftn3" name="_ftnref3" title=""><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="font-size: 14pt;">[3]</span></span><!--[endif]--></span></a><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyText" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: Verdana; font-size: 14.0pt; line-height: 150%; mso-bidi-font-family: Verdana;">Ojciec Kolodiejchuk wyjaśnia wprawdzie w
przypisach do swojej książki, że „Matka Teresa otrzymywała słowa wewnętrzne
wyobrażeniowe", a nie „zewnętrzne albo słyszane uchem” (sic!), jednak jego
pewność co do faktycznej natury głosu może budzić zdziwienie, nie tylko wśród
ateistów lub sceptyków religijnych. Obawy co do autentyczności „głosu"
żywił nawet ówczesny kierownik duchowy Matki Teresy, ojciec Van Exem. Duchowny
ten wierzył wprawdzie w szczerość zakonnicy, ale jednocześnie „miał świadomość
ryzyka wiążącego się z opieraniem się na tego rodzaju doświadczeniach, gdyż
mogły się one okazać innego niż Boskie pochodzenia". Ojciec Van Exem uznał
ostatecznie, choć nie bez wahania, Boskie pochodzenie głosu i natchnienia Matki
Teresy, tym jednak, którzy w cuda nie wierzą, bardziej wiarygodne mogą się
wydawać inne wyjaśnienia. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyText" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: Verdana; font-size: 14.0pt; line-height: 150%; mso-bidi-font-family: Verdana;">Nie jest to oczywiście zarzut wobec
misjonarki. Wprost przeciwnie: przypuszczalne, okresowe lub chroniczne
zaburzenia psychiczne mogą co najwyżej w jakiejś mierze usprawiedliwiać jej
słowa i uczynki. Mogą nawet budzić współczucie, zwłaszcza gdy zapoznamy się
bliżej z rozterkami duchowymi zakonnicy i bólem, jaki na ich tle przeżywała.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyText" style="line-height: 150%; margin-top: 11.85pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<b><span style="font-family: Verdana; font-size: 14.0pt; line-height: 150%; mso-bidi-font-family: Verdana;">Święta od ciemności<o:p></o:p></span></b></div>
<div class="MsoBodyText" style="line-height: 150%; margin-top: 3.65pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: Verdana; font-size: 14.0pt; line-height: 150%; mso-bidi-font-family: Verdana;">Matka Teresa przez
większość swojego życia była osobą niewierzącą. Cytowane przez o. Kolodiejchuka
pisma zakonnicy nie pozostawiają co tego wątpliwości. W listach kierowanych do
swoich spowiedników, kierowników duchowych i samego Jezusa pisała:<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyText" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: Verdana; font-size: 14.0pt; line-height: 150%; mso-bidi-font-family: Verdana;">„Ojcze, od roku 1949 albo 50 to
straszliwe poczucie pustki, ta niewypowiedziana ciemność, ta samotność, ta
nieustanna tęsknota za Bogiem, która przyprawia mnie o ból w głębi serca.
Ciemność jest taka, że naprawdę nic nie widzę - ani umysłem, ani rozumem. -
Miejsce Boga w mojej duszy jest puste. - Nie ma we mnie Boga"<a href="file:///D:/Andrzej/Moje%20dokumenty/Blasting%20news/Swieta%20od%20ciemnosci%20-%20po%C5%9Bmiertna%20kariera.doc#_ftn4" name="_ftnref4" title=""><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="font-size: 14pt;">[4]</span></span><!--[endif]--></span></a>.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyText" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: Verdana; font-size: 14.0pt; line-height: 150%; mso-bidi-font-family: Verdana;">„Panie Boże, kim jestem, że mnie
opuszczasz? (…) Wołam, lgnę, pragnę i nie ma nikogo, kto by mi odpowiedział.
Nikogo, do kogo mogłabym przylgnąć. Nie, nie ma nikogo. Jestem sama. Ciemność
jest taka ciemna, a ja jestem sama. - Niechciana, opuszczona. Samotność serca,
które pragnie miłości, jest nie do zniesienia. Gdzie jest moja wiara? Nawet
tam, głęboko, w samym wnętrzu nie ma nic prócz pustki i ciemności. (…) Nie mam wiary"<a href="file:///D:/Andrzej/Moje%20dokumenty/Blasting%20news/Swieta%20od%20ciemnosci%20-%20po%C5%9Bmiertna%20kariera.doc#_ftn5" name="_ftnref5" title=""><span class="MsoFootnoteReference"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="font-size: 14pt;">[5]</span></span><!--[endif]--></span></a>.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyText" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: Verdana; font-size: 14.0pt; line-height: 150%; mso-bidi-font-family: Verdana;">Matka Teresa nie wierzyła w Boga lub też
- jak to ujął o. Koledziejchuk - nie czuła, że wierzy, co w języku Kościoła
katolickiego oznacza, że brak wiary był pozorny. Fakt, że pomimo wyrzutów
sumienia zakonnica nigdy nie zdobyła się na publiczne wyznanie prawdy, Kościół
uznał za wynik działania Boga w jej życiu. Nie lęk, wstyd lub troska o własne
interesy zamykały jej usta! To Bóg nie pozwalał jej powiedzieć niczego, co nie
było prawdą! Oto kliniczny wręcz przykład katolickiej kazuistyki. Brak wiary w
Boga okazuje się najlepszym dowodem na jej istnienie, a argumentem
rozstrzygającym w tej pokrętnej argumentacji ma być posłuszeństwo Kościołowi, ta najwyższa z tzw.
wartości chrześcijańskich. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyText" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: Verdana; font-size: 14.0pt; line-height: 150%; mso-bidi-font-family: Verdana;">Matka Teresa nigdy nie uzyskała zgody na
publiczne ujawnienie dręczącego ją przez długie lata kryzysu wiary. Naruszałoby
to drastycznie interesy Kościoła. Zwalnia ją to być może od zarzutu hipokryzji,
nie zwalnia jednak od wielu innych, znacznie surowszych zarzutów. Czy na
przykład, wiedząc, że była osobą niewierzącą, nie powinniśmy surowiej ocenić jej
lekceważącego stosunku do cierpienia ludzi w prowadzonych przez nią placówkach.
Matka Teresa zakazywała podawania im silnych leków przeciwbólowych, nawet gdy
umierali w męczarniach. Jej dawni krytycy, jak Christopher Hitchens, </span><span style="font-family: Verdana; font-size: 14.0pt; line-height: 150%;">autor pierwszej
krytycznej książki o Matce Teresie, która ukazała się w Polsce pod tytułem
„Misjonarska miłość – Matka Teresa w teorii i w praktyce”,</span><span style="font-family: Verdana; font-size: 14.0pt; line-height: 150%; mso-bidi-font-family: Verdana;"> mogli sądzić, że rozmowa, w której misjonarka „pocieszała”
umierającego na raka człowieka, porównując jego cierpienie do bólu, jaki
Chrystus cierpiał na krzyżu, była przejawem fanatycznej wiary i nadziei na
rychłe zbawienie chorego. My wiemy, że o fanatyzmie nie mogło być mowy. Owszem,
Matka Teresa z gorliwością godną lepszej sprawy stosowała w praktyce nauczanie
Jana Pawła II, w myśl którego cierpienie jest darem zbliżającym człowieka do
Chrystusa - nie czyniła tego jednak z pobudek religijnych. Papież był być może człowiekiem
wierzącym, mógł więc sądzić, że cierpienie pomaga człowiekowi osiągnąć
zbawienie, co od biedy można uznać za okolicznością łagodzącą. Czym kierowała
się bezbożna zakonnica? Trudno uwolnić się od przypuszczenia, że ta udręczona,
samotna i głęboko nieszczęśliwa kobieta, tak jak wielu innych ludzi skazanych
na wieloletnie cierpienia, robiła to po prostu z „potrzeby serca”, że dzieliła
się swoim bólem z tymi, nad którymi miała władzę, a cywilizowany świat dawał
jej do tego prawo i czcił ją tylko dlatego, że raniąc cierpiących, wypowiadała
odpowiednie zaklęcia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyText" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: Verdana; font-size: 14.0pt; line-height: 150%; mso-bidi-font-family: Verdana;">Etyka chrześcijańska dostarcza pod tym
względem znacznie lepszych pretekstów niż inne wierzenia. Żadna inna religia
nie uczyniła z cierpienia „wartości" i drogi do zbawienia. Tylko
chrześcijanin lub ktoś kryjący się za chrześcijańską maską, może bezkarnie i
bez poczucia winy - tak jak Matka Teresa - głosić, że „cierpienie biedaka jest
piękne", że „świat odnosi wielkie korzyści z cierpienia biednych
ludzi" i że „najpiękniejszym darem, jaki może otrzymać człowiek, każdy
człowiek, jest możliwość uczestniczenia w cierpieniu Chrystusa"<a href="file:///D:/Andrzej/Moje%20dokumenty/Blasting%20news/Swieta%20od%20ciemnosci%20-%20po%C5%9Bmiertna%20kariera.doc#_ftn6" name="_ftnref6" title=""><span class="MsoFootnoteReference"><span style="mso-text-raise: 3.0pt; position: relative; top: -3.0pt;"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="font-size: 14pt; position: relative; top: -3pt;">[6]</span></span><!--[endif]--></span></span></a>.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyText" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: Verdana; font-size: 14.0pt; line-height: 150%; mso-bidi-font-family: Verdana;">Pielęgnowany przez zachodnie media kult
Matki Teresy i jej przyjaźń z Janem Pawłem II, który wsławił się między innymi
tym, że wyniósł na ołtarze więcej świętych niż wszyscy jego poprzednicy razem
wzięci, zaowocowały przyspieszeniem procesu beatyfikacji zakonnicy, którą
przecież już za życia uważano za świętą. W Kościele sprawa beatyfikacji nie
budziła wątpliwości, choć Kongregacji do spraw Kanonizacji znane były nie tylko
zarzuty wysuwane przez krytyków zakonnicy, ale także najnowsze rewelacje na
temat utraty wiary, zawarte w listach Matki Teresy, których fragmenty opublikowały
główne dzienniki światowe.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyText" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.15pt; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: Verdana; font-size: 14.0pt; line-height: 150%;">Co ciekawe, Kongregacja zadała sobie trud wysłuchania
dwóch autorów książek przedstawiających Matkę Teresę w niekorzystnym świetle.
Do złożenia zeznań przeciwko beatyfikacji zaproszono wspomnianego już Christophera
Hitchensa i doktora Aroupa Chatterjee, pochodzącego z Kalkuty lekarza i autora
krytycznej książki pt. „Mother Teresa. The Final Verdict". W swoich
zeznaniach zwrócił on przede wszystkim uwagę na rozpowszechniane przez
misjonarkę pospolite kłamstwa:<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyText" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: Verdana; font-size: 14.0pt; line-height: 150%;">„Chciałbym podkreślić, że Matka Teresa nie była osobą prawdomówną;
kłamała nawet w swoim przemówieniu z okazji wręczenia jej Pokojowej Nagrody
Nobla. Dała w nim między innymi do zrozumienia, że misjonarki z jej zakonu
przeszukują ulice Kalkuty w poszukiwaniu nędzarzy, co jest wierutnym kłamstwem.
(...) Powiedziała także, że wśród ubogich kobiet z Kalkuty nie zna ani jednej,
która poddałaby się aborcji. To jest również groteskowe kłamstwo. Matka Teresa
była często wręcz wściekła z powodu nazbyt jej zdaniem swobodnego stosunku
mieszkańców Kalkuty ze wszystkich grup społecznych do przerywania ciąży."<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyText" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: Verdana; font-size: 14.0pt; line-height: 150%;">Dr Chatterjee zarzucił także zakonnicy, że choć tak często wypowiadała
się przeciwko przerywaniu ciąży, nigdy nie odniosła się krytycznie do
rozpowszechnionej w Indiach ohydnej praktyki selektywnej aborcji, w której
pozbawia się życia płody płci żeńskiej.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyText" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.15pt; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: Verdana; font-size: 14.0pt; line-height: 150%;">Jak należało się spodziewać, zarzuty Hitchensa i
Chatterjee nie wpłynęły na decyzję Kongregacji ds. Kanonizacji. Nie wiadomo
nawet, czy ktoś w ogóle zadał sobie trud udzielenia na nie odpowiedzi. Do
opinii publicznej dostały się tylko wypowiedzi biskupów, którzy odrzucili
świecki przesąd, w myśl którego bezbożność mogłaby dyskwalifikować kandydata do
świętości. Ich zdaniem ujawnione w listach rozterki duchowe Matki Teresy, czy
też nawet chroniczny kryzys wiary, na który się skarżyła, wręcz umocniły jej
kandydaturę. Arcybiskup Francesco Canalini stwierdził na przykład, że „podobny
kryzys przeżywało wielu świętych, wszyscy jednak walczyli ze słabością i
przeciwko siłom ciemności". Braku wiary nie uznał także za przeszkodę do
świętości postulator procesu kanonizacyjnego Matki Teresy Brian Kolodiejchuk.
„Sensacje te sprawią tylko, że sposób, w jaki ludzie ją rozumieją, wzbogaci się
o nowy wymiar"<a href="file:///D:/Andrzej/Moje%20dokumenty/Blasting%20news/Swieta%20od%20ciemnosci%20-%20po%C5%9Bmiertna%20kariera.doc#_ftn7" name="_ftnref7" title=""><span class="MsoFootnoteReference"><span style="mso-text-raise: 4.5pt; position: relative; top: -4.5pt;"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="font-size: 14pt; position: relative; top: -4.5pt;">[7]</span></span><!--[endif]--></span></span></a> - stwierdził ojciec Kolodiejchuk.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyText" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: Verdana; font-size: 14.0pt; line-height: 150%;">Zastanawiać może łatwość, z jaką Kościół pogodził się z faktem, że
jego najsłynniejsza w XX wieku funkcjonariuszka - wzór chrześcijańskich cnót -
okazała się osobą niewierzącą. Być może tradycyjne nauczanie Kościoła, zgodnie
z którym bez wiary nie ma zbawienia, należy uznać za racjonalistyczny przesąd?!
A może kryzys lub całkowita utrata wiary są w Kościele tak powszechne, że
niesprawiedliwe byłoby wyciąganie konsekwencji wobec tej jednej córy Kościoła
tylko dlatego, że akurat w jej przypadku sprawa stała się powszechnie znana.
Przecież Matka Teresa, wierząca czy niewierząca, nigdy nie złamała ślubów
posłuszeństwa!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyText" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: Verdana; font-size: 14.0pt; line-height: 150%;">Rzecz jest warta uwagi. Tak czy inaczej bowiem okazuje się, że w
Kościele coraz bardziej liczą się zwykłe sprawy ziemskie, a coraz mniej
mitologia, na której tę instytucję ufundowano. Wprawdzie, jak dotąd, ten stan
rzeczy przyczynia się do umocnienia hipokryzji wśród kleru katolickiego, na
dłuższą metę jednak może się okazać, że mamy do czynienia z postępującym
procesem pragmatycznej racjonalizacji lub wręcz sekularyzacji, który w
przyszłości przekształci Kościół w świecką i demokratyczną instytucję,
praktykującą pożyteczną pedagogikę społeczną.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyText" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: Verdana; font-size: 14.0pt; line-height: 150%;">Powracając do beatyfikacji Matki Teresy, przypomnieć należy, że do
pewnych kontrowersji - przede wszystkim w Indiach - doszło w wyniku uznania
przez Watykan wyleczenia trzydziestoletniej wieśniaczki Moniki Besry za cud
dokonany za wstawiennictwem Matki Teresy. Według źródeł kościelnych do
uzdrowienia doszło, gdy na brzuchu chorej na raka kobiety położono aluminiowy
medalik z wizerunkiem Maski Boskiej - ten sam, który złożono na ciele
misjonarki po jej śmierci. Uzdrowiona wyjaśniła podobno, że „guza uleczył
promień światła, który nagle wystrzelił z medalika".<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyText" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: Verdana; font-size: 14.0pt; line-height: 150%;">Cudownej ingerencji zaprzeczyli lekarze hinduscy, a wśród nich
ginekolog Ranjan Mustafi, który leczył kobietę. Wyjaśnił on, że guz nie był
wcale rakiem, lecz torbielą spowodowaną gruźlicą. Stwierdził także, że nie było
żadnego cudu, lecz skuteczne leczenie, które trwało ponad dziewięć miesięcy.
Watykan uznał jego wyjaśnienia za przejaw lekarskiej pychy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyText" style="line-height: 150%; margin-top: 1.45pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<b><span style="font-family: Verdana; font-size: 14.0pt; line-height: 150%;">Największy
problem naszych czasów<o:p></o:p></span></b></div>
<div class="MsoBodyText" style="line-height: 150%; margin-top: 3.85pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: Verdana; font-size: 14.0pt; line-height: 150%;">W artykule tym skupiliśmy się na sprawach, o których
niewiele było wiadomo za życia zakonnicy. O wielu nie wiedział nawet
Christopher Hitchens, bodaj najsłynniejszy spośród jej krytyków. Niektóre z
nich ujawnił niemiecki tygodnik „Stern”, w artykule pt.
„Gdzie jest fortuna Matki Teresy", który ukazał się 10 września 1998 roku,
z okazji pierwszej rocznicy jej śmierci.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyText" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: Verdana; font-size: 14.0pt; line-height: 150%;">Czytamy w nim na przykład historię pewnego mieszkańca Kalkuty
nazwiskiem Pannalal Manik. Przedsiębiorczy ten człowiek zainicjował w samym
sercu kalkuckich slumsów budowę szesnastu budynków, w których ostatecznie
zamieszkało około 4000 nędzarzy. Manik nie był człowiekiem zamożnym. Domy te
przyszli ich mieszkańcy budowali własnymi rękami, a większość środków na zakup
materiałów budowlanych uzyskano z misji Ramakrishna - największej organizacji
pomocowej w Indiach. Manik szukał także wsparcia u Misjonarek Miłości. W tym
celu odwiedził ich ośrodek trzykrotnie, jednak Matka Teresa nie znalazła dla
niego czasu - nie został nawet wysłuchany.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyText" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: Verdana; font-size: 14.0pt; line-height: 150%;">Sposób, w jaki Matka Teresa praktykowała miłość bliźniego w Nowym
Jorku nie różnił się niczym od tego, co czyniła w Kalkucie. Mimo idących w
miliony dolarów datków i dotacji zakonnice rutynowo odmawiały ponoszenia nawet
najdrobniejszych wydatków. Nawet żywność do prowadzonych przez nie jadłodajni
dla bezdomnych pozyskiwali wolontariusze. Gdy pewnego razu, w wyniku
nieporozumienia, nie dostarczyli oni chleba do stołówki w nowojorskim Bronksie,
poprosili matkę przełożoną o zgodę na zakup chleba. „Nawet nie ma mowy! -
odparła przełożona - jesteśmy biedną organizacją!"<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyText" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: Verdana; font-size: 14.0pt; line-height: 150%;">W okresie klęski głodu w Etiopii wiele czeków z datkami opatrzonych
było adnotacją: „dla głodujących w Etiopii". Jedna z cytowanych przez
„Stern” zakonnic zaproponowała, żeby te
datki policzyć i wysłać do miejsca przeznaczenia. „Nie wysyłamy pieniędzy do
Afryki!" - usłyszała w odpowiedzi, po czym jak niepyszna powróciła do
wypisywania pokwitowań dla ofiarodawców: „dla Etiopii".<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyText" style="line-height: 150%; margin-top: 3.35pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: Verdana; font-size: 14.0pt; line-height: 150%;">Klęska głodu w Afryce nie trapiła Matki Teresy tak
jak nie martwiła jej nędza bezdomnych w Kalkucie lub cierpienia ludzi umiejących
na raka. Dramaty te traktowała raczej jak okazję do dobrego zarobku. W
ostatnich latach życia, gdy była już słynną celebrytką, nawet tego nie
ukrywała. Któregoś dnia poleciła na przykład wywiesić przed domem w Kalkucie
tablicę, na której napisała: „Nie jesteśmy pracownicami socjalnymi, nie
jesteśmy nauczycielkami ani lekarzami - jesteśmy zakonnicami". <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyText" style="line-height: 150%; margin-top: 3.35pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: Verdana; font-size: 14.0pt; line-height: 150%;">Wiemy już, że i zakonnicą nie była naprawdę; nie żyła
przecież w „zjednoczeniu z Bogiem”. Kim zatem była? Pewnie sama nie tego dobrze
nie wiedziała, a i my tego dociekać nie będziemy. Z niechęcią bowiem myślimy o
wnikaniu w psychikę kobiety, która całe życie, dla władzy i kariery, udawała
kogoś, kim nie była. By jednak, już na zakończenie naszej opowieści o tej „świętej
od ciemności”, dać przybliżone wyobrażenie o mrocznej duszy </span><span style="background: white; color: #222222; font-family: Verdana; font-size: 14.0pt; line-height: 150%; mso-bidi-font-family: Arial;">Agnes Gonxhy </span><span style="font-family: Verdana; font-size: 14.0pt; line-height: 150%;">Bojaxhiu i
wyznawanych przez nią wartościach, przytoczmy pochodzącą z 1989 roku relację ojca
George'a Williama Rutlera z kościoła św. Agnieszki w Nowym Jorku:<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyText" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 14.4pt; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: Verdana; font-size: 14.0pt; line-height: 150%;">„Któregoś dnia, podczas długiej rozmowy z Matką
Teresą, niespodziewanie zapytałem ją, jaki jest jej zdaniem największy problem
współczesnego świata. Kandydatów do tego miana było wielu: klęski głodu,
epidemie, rzeź w Ruandzie, nieuleczalne choroby, rozpad rodziny,
nieposłuszeństwo wobec Boga, korupcja wśród polityków, zadłużenie krajów
Trzeciego Świata, zagrożenie nuklearne etc.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoBodyText" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: Verdana; font-size: 14.0pt; line-height: 150%;">Nie wahając się ani przez chwilę, Matka Teresa odpowiedziała: „Na
całym świecie, gdziekolwiek nie pojadę, tym, co zasmuca mnie najbardziej, jest
widok ludzi, którzy przyjmują komunię na rękę".<o:p></o:p></span></div>
<br />
<div>
<!--[if !supportFootnotes]--><br clear="all" />
<hr align="left" size="1" width="33%" />
<!--[endif]-->
<div id="ftn1" style="text-align: left;">
<div class="MsoBodyText">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><a href="file:///D:/Andrzej/Moje%20dokumenty/Blasting%20news/Swieta%20od%20ciemnosci%20-%20po%C5%9Bmiertna%20kariera.doc#_ftnref1" name="_ftn1" title=""><span class="Znakiprzypiswdolnych"><span style="font-size: 11pt;"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="Znakiprzypiswdolnych"><span style="font-size: 11pt;">[1]</span></span><!--[endif]--></span></span></a><span style="font-size: 11pt;">. BBC News, 6 września 2001, <a href="http://news.bbc/">http://news.bbc</a>.co.uk/2/hi/euro-pe/1529093.stm<o:p></o:p></span></span></div>
</div>
<div id="ftn2" style="text-align: left;">
<div class="Zawartotabeli" style="margin-bottom: 14.15pt; mso-line-height-alt: 5.0pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span class="Znakiprzypiswdolnych"><span style="font-size: 11pt;"><span class="Znakiprzypiswdolnych"><span style="font-size: 11pt;"><a href="file:///D:/Andrzej/Moje%20dokumenty/Blasting%20news/Swieta%20od%20ciemnosci%20-%20po%C5%9Bmiertna%20kariera.doc#_ftnref2" title="">[2]</a></span></span><a href="file:///D:/Andrzej/Moje%20dokumenty/Blasting%20news/Swieta%20od%20ciemnosci%20-%20po%C5%9Bmiertna%20kariera.doc#_ftnref2" title=""></a></span></span><span style="font-size: 11pt;">.
Matka Teresa. Pójdź op. cit. s. 52.</span></span></div>
<div class="Zawartotabeli" style="margin-bottom: 14.15pt; mso-line-height-alt: 5.0pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><a href="file:///D:/Andrzej/Moje%20dokumenty/Blasting%20news/Swieta%20od%20ciemnosci%20-%20po%C5%9Bmiertna%20kariera.doc#_ftnref3" name="_ftn3" style="text-indent: 0cm;" title=""><span class="Znakiprzypiswdolnych"><span style="font-size: 11pt;"><span class="Znakiprzypiswdolnych"><span style="font-size: 11pt;">[3]</span></span></span></span></a><span style="font-size: 11pt; text-indent: 0cm;">. Tamże, s. 52-53</span></span></div>
<div class="Zawartotabeli" style="margin-bottom: 14.15pt; mso-line-height-alt: 5.0pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><a href="file:///D:/Andrzej/Moje%20dokumenty/Blasting%20news/Swieta%20od%20ciemnosci%20-%20po%C5%9Bmiertna%20kariera.doc#_ftnref4" name="_ftn4" style="text-align: left;" title=""><span class="Znakiprzypiswdolnych"><span style="font-size: 11pt;"><span class="Znakiprzypiswdolnych"><span style="font-size: 11pt;">[4]</span></span></span></span></a><span style="font-size: 11pt; text-align: left;">. List Matki Teresy do ojca Josepha Neunera SJ, bez
daty, ale najprawdopodobniej z okresu rekolekcji odbytych w kwietniu 1961 roku;
za: Matka Teresa. Pójdź .... op. cit. Wprowadzenie.</span></span></div>
</div>
<div id="ftn5" style="text-align: left;">
<div class="MsoBodyText">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><a href="file:///D:/Andrzej/Moje%20dokumenty/Blasting%20news/Swieta%20od%20ciemnosci%20-%20po%C5%9Bmiertna%20kariera.doc#_ftnref5" name="_ftn5" title=""><span class="Znakiprzypiswdolnych"><span style="font-size: 11pt;"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="Znakiprzypiswdolnych"><span style="font-size: 11pt;">[5]</span></span><!--[endif]--></span></span></a><span style="font-size: 11pt;">. List Matki Teresy do Jezusa, bez daty; za: Matka
Teresa. Pójdź op. cit. s. 180</span></span></div>
<div class="MsoBodyText">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><a href="file:///D:/Andrzej/Moje%20dokumenty/Blasting%20news/Swieta%20od%20ciemnosci%20-%20po%C5%9Bmiertna%20kariera.doc#_ftnref6" name="_ftn6" title=""><span class="Znakiprzypiswdolnych"><span style="font-size: 11pt;"><span class="Znakiprzypiswdolnych"><span style="font-size: 11pt;">[6]</span></span></span></span></a><span lang="EN-US" style="font-size: 11pt;">.
Walter Wuellenweber, Mother Teresa: Where are Her millions? Stern, 10 września
1998.</span></span></div>
<div class="MsoBodyText">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><a href="file:///D:/Andrzej/Moje%20dokumenty/Blasting%20news/Swieta%20od%20ciemnosci%20-%20po%C5%9Bmiertna%20kariera.doc#_ftnref7" name="_ftn7" title=""><span class="Znakiprzypiswdolnych"><span class="Znakiprzypiswdolnych"><span style="font-size: 12pt;">[7]</span></span></span></a><span lang="EN-US" style="font-size: 11pt;"> . Andrew Brown, Was Mother Teresa an atheist?, Guardian, 24
sierpnia 2007.</span></span></div>
</div>
</div>
</div>
Andrzej Dominiczakhttp://www.blogger.com/profile/09207452829928049900noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3274905188954391924.post-72686825308426355142016-06-05T02:12:00.003+02:002017-12-01T11:11:53.888+01:00ODRAŻAJĄCY PIS - PRZYGNĘBIAJĄCY KOD<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "verdana"; font-size: 14.0pt; line-height: 150%;">Coraz bardziej przygnębiają mnie te zgromadzenia i
przemarsze tysięcy sympatycznych, uśmiechniętych i inteligentnych ludzi
identyfikujących się z KOD. Przygnębiają mnie coraz bardziej, bo im dłużej to
trwa, tym bardziej rażące wydają mi się dwie główne słabości tego ruchu: jego
rozpaczliwie niedemokratyczny charakter i zdumiewająca impotencja polityczna. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "verdana"; font-size: 14.0pt; line-height: 150%;">Krytykuję KOD nie pierwszy raz, ale z coraz większym
przekonaniem, choć ani na jotę nie zmienił się mój stosunek do PiS. Rządzi nami
formacja autorytarna i wulgarna, coraz bliższa faszyzmowi, o czym świadczy zaawansowanie
planu tworzenia bojówek pisowskich, zwanych oddziałami obrony terytorialnej – od września mają zacząć oficjalny nabór do tej
formacji. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "verdana"; font-size: 14.0pt; line-height: 150%;">KOD nie jest oczywiście ani tak zły, ani odrażający, jak
reżim Kaczyńskiego, ale przygnębiający jest jak najbardziej. To trochę lepiej,
ale tylko trochę. O co chodzi? Dlaczego KOD taki niedobry moim zdaniem? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "verdana"; font-size: 14.0pt; line-height: 150%;">Po pierwsze z upływem miesięcy coraz bardziej przygnębia
mnie wodzowski charakter tego ruchu i fakt, że to jakoś nie
przeszkadza tysiącom kodowców. Wódz nie jest wprawdzie potworem, ale demokratą to on nie jest z cala
pewnością. Zauważa to coraz więcej ludzi, w tym – od niedawna – niektóre autorytety
z kręgów liberalnych. Kilka dni temu Agnieszka Holland powiedziała w wywiadzie,
iż fakt, że Kijowski jest jedyną twarzą KOD, jest grubym błędem. Ja oceniam to
bardziej surowo. To nie tylko błąd! To ostry symptom zapędów wodzowskich tego
człowieka, tym bardziej nieprzyjemnych, że niepodzielną władzę zdobył,
wykluczając z pierwszego zarządu kilka osób, które nie chciały uznać jego
wodzowskiej pozycji. Ale to też nikomu
nie przeszkadza, poza garstką tak zwanych rozłamowców. Przygnębia fakt, że
polska inteligencja, te tysiące sympatycznych, uśmiechniętych ludzi, w ogóle nie
rozumie, czym jest demokracja, a wprost przeciwnie: chcą wodza, pragną wodza i
chcą za nim pójść, bez żadnych pytań i uwag krytycznych, jak za Piłsudskim lub
Kaczyńskim.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "verdana"; font-size: 14.0pt; line-height: 150%;">Kilka lat temu, jeszcze przed wejściem Ruchu Palikota
do sejmu, zapytałem jednego z młodych ludzi z ruchu, czy trochę mu nie
przeszkadza wodzowski charakter tej partii. Młody człowiek odpowiedział,
powołując się na jednego z adiutantów Piłsudskiego: „Kocham mojego wodza i
pójdę za nim wszędzie!” Przypuszczam, że jest teraz w KOD, tam wielbi nowego
wodza i idzie za nim "wszędzie", choć nie całkiem wiadomo, dokąd właściwie. </span><br />
<span style="font-family: verdana; font-size: 14pt; line-height: 150%;"><br /></span>
<span style="font-family: verdana; font-size: 14pt; line-height: 150%;">Przygnębia mnie jeszcze jedno. Całkowity brak
konkretnych celów i pomysłów politycznych. Rozumiem, czy raczej mam nadzieję,
że KOD chce osłabić PiS, jednak w tym celu nie wystarczą spacery, choćby w tłumie, chyba że na ulice wyjdzie parę milionów ludzi, na co się jednak
nie zanosi. Ludziom trzeba coś zaproponować! Tamci to rozumieją. Wczoraj
przedstawili program tanich mieszkań pod wynajem. Można dyskutować, czy dobry,
ale jest to propozycja odpowiadająca na rzeczywiste potrzeby ludzi, zwłaszcza
młodych. A tyle się słyszy skarg na młodzież, że taka prawicowa. Może jednak
trzeba jej zaproponować coś więcej niż kolejne spacery po mieście?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "verdana"; font-size: 14.0pt; line-height: 150%;">KOD jest klasyczną emanacją słabości polskiej
inteligencji, post szlacheckiej, nie post-mieszczańskiej, jak w Zachodniej
Europie. W tej subkulturze liczy się tylko jedno: spotkania w dobrym towarzystwie
kulturalnych i sympatycznych ludzi. Nie liczy się nic innego: bieda,
bezrobocie, stan sądownictwa ani służby zdrowia. Nie liczy się też realna
demokracja, choć oczywiście można nią sobie wycierać gębę, jak to w salonowych
rozmówkach. To dlatego upadła kiedyś Unia Wolności, a naszych oczach zwija się
PO – i dlatego PiS ma wciąż największe poparcie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "verdana"; font-size: 14.0pt; line-height: 150%;">Ale gadam po próżnicy, ich naprawdę nie obchodzi nic
poza spacerem w dobrym towarzystwie. Nie było w Polsce autorytetów w rodzaju
Bertranda Russella; nikt nie wyśmiewał tej subkultury jak on, na przykład w szkicu
„Nice People”. Polecam szanownym państwu! Może na lub po czerwcowym spacerze
albo na plaży w modnym kurorcie. Przyjemnych spacerów życzę! <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "verdana"; font-size: 14.0pt; line-height: 150%;"> <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "verdana"; font-size: 14.0pt; line-height: 150%;"> <o:p></o:p></span></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<br /></div>
</div>
Andrzej Dominiczakhttp://www.blogger.com/profile/09207452829928049900noreply@blogger.com21tag:blogger.com,1999:blog-3274905188954391924.post-48924407565223236022016-03-15T06:14:00.002+01:002016-03-15T06:26:58.811+01:00CZY HAKERZY MOGĄ URATOWAĆ POLSKĄ DEMOKRACJĘ? LIST DO PRAWNIKÓW <div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<h4 style="background: #F8F8F8; line-height: 150%; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "verdana"; font-size: 14pt; font-weight: normal; line-height: 150%;">Artykuł 190 ust. 3
Konstytucji stanowi, że „Orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego wchodzi w życie
z dniem ogłoszenia, </span><u style="font-family: Verdana; font-size: 14pt; font-weight: normal; line-height: 150%;">jednak Trybunał Konstytucyjny może określić inny termin
utraty mocy obowiązującej aktu normatywnego.</u><span style="font-family: "verdana"; font-size: 14pt; font-weight: normal; line-height: 150%;"> </span><span style="font-family: "verdana"; font-size: 14pt; font-weight: normal; line-height: 150%;"> </span><span style="font-family: "verdana"; font-size: 14pt; font-weight: normal; line-height: 150%;">(...)</span></h4>
<h4 style="background: #F8F8F8; line-height: 150%; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "verdana"; font-size: 14.0pt; font-weight: normal; line-height: 150%;">Nie wiem, dlaczego –
wiedząc, co się święci - Trybunał nie skorzystał z tej możliwości, ale faktem jest, że nie
skorzystał – a rząd, tak jak zapowiadał, odgraża się, ba, krzyczy nawet, że
orzeczenia nie opublikuje. <o:p></o:p></span></h4>
<h4 style="background: #F8F8F8; line-height: 150%; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span class="apple-converted-space"><span style="background: white; font-family: "verdana"; font-size: 14pt; font-weight: normal; line-height: 150%;">Co
robić? Możemy oczywiście maszerować, wznosić okrzyki, czytać na
głos konstytucję lub wyświetlać tekst orzeczenia na murach gmachów rządowych; możemy
nawet zawiadomić prokuraturę o popełnieniu przestępstwa urzędniczego! Czy ktoś nas jednak wysłucha? Czy wśród podwładnych pana Zbyszka znajdzie się heros, który wybije się na niezawisłość, wszczynając postępowanie przeciw
pani Beacie lub innemu urzędnikowi, w którego zakresie obowiązków jest ta
właśnie czynność?! </span></span></h4>
<h4 style="background: #F8F8F8; line-height: 150%; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="background-color: white; font-family: "verdana"; font-size: 14pt; line-height: 150%;">Nadzieja na to jest wątła lub wcale jej nie ma. Będą więc dalsze protesty, prześmiewcze memy, karykatury, a może nawet „Majdan”, czy jednak lud – suweren przecież - nie powinien wziąć spraw we własne ręce i przy pomocy komputerowych geeków, zwanych hakerami, ogłosić samodzielnie orzeczenia TK w wydaniu internetowym Dziennika Ustaw?!</span></h4>
<h4 style="background: #F8F8F8; line-height: 150%; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span class="apple-converted-space"><span style="background: white; font-family: "verdana"; font-size: 14pt; font-weight: normal; line-height: 150%;">Technicznie
to zapewne kwestia paru godzin, ba, minut nawet, czy byłoby to jednak działanie legalne? Pytam
prawników, bo od tego są, (choć fakt, że znalazł się cały zastęp
profesorów prawa, którzy popierają przestępczą działalność PiS, stawia pod
znakiem zapytania sensowność zwracania się do nich jako ekspertów): Czy waszym zdaniem haker, który swoim sposobem wprowadziłby tekst orzeczenia TK na stronę internetową Dziennika Ustaw i w ten
sposób ochronił dobro, jakim jest porządek konstytucyjny Rzeczpospolitej, naruszyłby prawo i powinien być ścigany przez prokuraturę? Czy nie
stosowałby konstytucji bezpośrednio, działając w dodatku w najlepszym interesie
społecznym. Nikt chyba, nawet pisowska „papuga”, nie powie, że można
by w tym przypadku mówić o szkodliwości społecznej czynu, a bez szkodliwości
społecznej, jak mówi doktryna, nie ma przestępstwa. Czy nie mam racji?!</span></span></h4>
<h4 style="background: #F8F8F8; line-height: 150%; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="background-color: white; font-family: "verdana"; font-size: 14pt; line-height: 150%;">Proszę o szybką odpowiedź, bo chcę wiedzieć, czy mogę z czystym sumieniem wezwać hakerów, by działając w naszym – suwerena - imieniu obronili demokrację i państwo prawa w Polsce. Nie chcę nikogo narażać, nawet dla dobra ogółu! Tymczasem więc, w oczekiwaniu na fachową opinię, do czynu nie wzywam, choć rzecz jasna nie mogę </span><span style="background-color: white; font-family: "verdana"; font-size: 14pt; line-height: 150%;">wykluczyć</span><span style="background-color: white; font-family: "verdana"; font-size: 14pt; line-height: 150%;">, że któryś z z nich samodzielnie zdecyduje, iż legalność takiego
działania jest oczywista albo wcale się jego legalnością nie będzie przejmował. Wszak zgodnie ust. 2 art. 190 konstytucji orzeczenia Trybunału
powinny być ogłaszane bezzwłocznie. </span></h4>
</div>
Andrzej Dominiczakhttp://www.blogger.com/profile/09207452829928049900noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3274905188954391924.post-40277490123801189692015-12-24T09:44:00.002+01:002015-12-24T13:38:13.067+01:00CZY CZŁONKOWIE PiS-u SĄ LUDŹMI?[1]<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt;">
<span style="font-family: Verdana; font-size: 14pt; line-height: 150%; text-align: justify;">Wyglądają jak ludzie. Ruszają rękami i nogami,
mrugają, a nawet „kłapią dziobami”, choć nie są ptakami – potomkami dinozaurów.
W języku potocznym, w przenośni, „kłapać dziobem”, to tyle, co gadać, paplać o niczym.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: Verdana; font-size: 14.0pt; line-height: 150%;">Nie oni jedni paplą bez sensu, więc nie dlatego
powątpiewam w ich przynależność do rodzaju ludzkiego. Wątpliwości budzi ich całkowita
niezdolność i niechęć do samodzielnego myślenia, a może nawet brak poczucia
indywidualnej tożsamości. Wprawdzie oficjalnie używają imion i nazwisk, ale zachowują
się jak numery lub wręcz jeden numer. Takiej wierności partii i jej przywódcy
świat nie widział od lat 50. XX wieku. Wtedy jednak było się czego bać, a
instynkt samozachowawczy może skutecznie wyłączyć wyższe funkcje poznawcze.
Dzisiaj, jak dotąd, za myślenie nic nikomu nie grozi, wiec dlaczego? Przecież
nie chodzi o władzę. Nikt nie jest tak zniewolony jak członkowie PiS. Do
zatracenia! Czy ludzie, z wyjątkiem może osób z ciężkimi zaburzeniami
neurologicznymi, mogą aż tak gruntownie i dobrowolnie pozbawić się osobistej
autonomii? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: Verdana; font-size: 14.0pt; line-height: 150%;">Pojąć to trudno tym bardziej, że ich działalność jest w sposób oczywisty
sprzeczna z prawem, więc zagrożona karami, może nawet więzieniem. To jednak nie
robi na nich wrażenia. Nie powiedziano im? Nie uwzględniano tych
informacji w programie zainstalowanym na dyskach ukrytych w atrapach głów? A
może na oczach i w uszach mają klapki, które automatycznie zapadają, gdy pojawia
się informacja o nielegalnym charakterze ich działalności? Nie wiemy, skazani
jesteśmy na domysły; w sprawie klapek w uszach i w sprawie ich człowieczeństwa
w ogólności. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: Verdana;"><span style="font-size: 14pt; line-height: 150%;">Na tle tych wątpliwości rodzi się ciekawy problem konstytucyjny.
Czy nie-ludzie powinni startować w wyborach i brać udział w życiu politycznym? Konstytucja
milczy na ten temat. Zdaje się, że uznano tę kwestię za oczywistą, co dziwi, bo
przecież żyjemy w czasach dynamicznego rozwoju nauk technicznych.
Wyprodukowanie i zaprogramowanie robota, </span><span style="font-size: 18.6667px; line-height: 28px;">który by</span><span style="font-size: 14pt; line-height: 150%;"> </span><span style="font-size: 18.6667px; line-height: 28px;">wiernie</span><span style="font-size: 14pt; line-height: 150%;"> imitował zachowanie posła lub senatora PiS, to dla zdolnego konstruktora kaszka z mlekiem. Czy prawo wyborcze
nie powinno jakoś regulować tej kwestii? Nie twierdzę, że należy zakazać
kandydowania robotom, pod warunkiem oczywiście, że w ich oprogramowaniu nie
będzie odwołań do</span><span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; background-position: initial; background-repeat: initial; background-size: initial; font-size: 14pt; line-height: 150%;"> „totalitarnych
metod i praktyk działania nazizmu, faszyzmu i komunizmu, a także tych, których
program lub działalność zakłada lub dopuszcza nienawiść rasową i
narodowościową, stosowanie przemocy w celu zdobycia władzy lub wpływu na
politykę państwa albo przewiduje utajnienie struktur lub członkostwa”. Może jednak należałoby badać kandydatów pod kątem zdolności do
samodzielnego myślenia? Brak tej zdolności zagraża przecież przejęciem władzy
przez jakiegoś szaleńca rodem z fantastycznych filmów o Bondzie lub Batmanie! </span><span style="font-size: 14pt; line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: Verdana; font-size: 14.0pt; line-height: 150%;">Kończę więc apelem do KOD i partii opozycyjnych. Trzeba
coś zrobić w tej sprawie! Bez naruszania godności i łamania praw ludzi i
robotów. Może wystarczy, że każdy, bez względu na to, czy jest strukturą
białkową, czy urządzeniem elektronicznym
przejdzie odpowiednie szkolenie lub przeprogramowanie? Nie wiem. W każdym razie zacząć warto od narodowej debaty na temat „co to znaczy być człowiekiem”? Przynajmniej
będzie wiadomo, o czym mówimy. <o:p></o:p></span></div>
<br />
<div>
<!--[if !supportFootnotes]--><br clear="all" />
<hr align="left" size="1" width="33%" />
<!--[endif]-->
<br />
<div id="ftn1">
<div class="MsoFootnoteText" style="text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<a href="file:///D:/Andrzej/Moje%20dokumenty/Blog/Czy%20cz%C5%82onkowie%20PiS%20s%C4%85%20lud%C5%BAmi.doc#_ftnref1" name="_ftn1" title=""><span class="MsoFootnoteReference"><span style="font-family: Verdana; font-size: 9.0pt;"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="font-size: 9pt;">[1]</span></span><!--[endif]--></span></span></a><span style="font-family: Verdana; font-size: 9.0pt;"> Uwaga! Artykuł satyryczny. Autor
nie myśli na serio, że członkowie PiS nie są ludźmi. </span><b><span style="background: white; color: #252525; font-family: Verdana; font-size: 9.0pt; mso-bidi-font-family: Arial;">Satyra</span></b><span class="apple-converted-space"><span style="background: white; color: #252525; font-family: Verdana; font-size: 9.0pt; mso-bidi-font-family: Arial;"> to </span></span><span style="background: white; font-family: Verdana; font-size: 9.0pt; mso-bidi-font-family: Arial;">gatunek literacki<span class="apple-converted-space"><span style="color: #252525;"> </span></span><span style="color: #252525;">lub
publicystyczny łączący w sobie </span>epikę<span style="color: #252525;">,<span class="apple-converted-space"> </span></span>lirykę<span class="apple-converted-space"><span style="color: #252525;"> </span></span><span style="color: #252525;">i dramat (także inne formy wypowiedzi) wywodzący się ze<span class="apple-converted-space"> </span></span>starożytności<span class="apple-converted-space"><span style="color: #252525;"> </span></span><span style="color: #252525;">(pisał je m.in. </span>Horacy<span style="color: #252525;">),
ośmiesza i piętnuje ukazywane w niej zjawiska, </span>obyczaje<span style="color: #252525;">, politykę, stosunki społeczne. Prezentuje świat poprzez </span>komiczne<span class="apple-converted-space"><span style="color: #252525;"> </span></span>wyolbrzymienie<span style="color: #252525;">. Cechą
charakterystyczną satyry jest </span>karykaturalne<span class="apple-converted-space"><span style="color: #252525;"> </span></span><span style="color: #252525;">ukazanie postaci, a jej istotą jest krytyczna postawa
autora wobec rzeczywistości, ukazywanie jej w krzywym zwierciadle. (Wyjaśnienie
dla członków i sympatyków Pis, a także innych osób pozbawionych rozumu lub poczucia humoru
– przyp. autora). </span></span><span style="font-family: Verdana; font-size: 9.0pt;"> <o:p></o:p></span></div>
</div>
</div>
</div>
Andrzej Dominiczakhttp://www.blogger.com/profile/09207452829928049900noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-3274905188954391924.post-34786017805616651042015-12-22T19:15:00.000+01:002015-12-22T19:31:19.191+01:00CZY PIS STOSUJE PRZEMOC? CZY SĄ PODSTAWY DO DELEGALIZACJI TEJ PARTII?<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: Verdana; font-size: 13pt; line-height: 150%;">Artykuł 13 Konstytucji przewiduje, iż
zakazane jest istnienie partii, które stosują przemoc w celu m.in. „wpływu na
politykę państwa”. PiS niewątpliwie dąży do tego celu, czy jednak stosuje
przemoc? Warto się zastanowić, bo gdyby tak było, a zachodzi w tej sprawie co
najmniej podejrzenie, to na mocy tego przepisu konstytucji partia ta powinna
być zdelegalizowana.</span><span style="font-size: 13pt; line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: Verdana; font-size: 13pt; line-height: 150%;">Wyobraźmy sobie najpierw, że w jakimś
ustronnym miejscu lub gdziekolwiek ktoś nas zaczepia i żąda, byśmy oddali mu
pieniądze lub domaga się czegoś innego, do czego nie ma prawa, a my nie chcemy
tego uczynić? Nie przykłada nam wprawdzie noża do gardła, ale tuż za nim stoi
trzech drabów lub jak ktoś woli „karków”, którzy samą swoją obecnością
zaświadczają, że to nie przelewki i że wszelki opór jest bezcelowy. Czy mamy tu
do czynienia z przemocą? Oczywiście tak! Dla wszelkiej pewności, żeby wszystko
było jasne, zaczepiony mógłby powiedzieć np. „ależ nie macie prawa!” lub
zaapelować do „karków”, by udzieliły mu pomocy. Mógłby, ale nie jest to
konieczne, gdyż sytuacja jest jednoznaczna, a napadnięty ma prawo bać się
odezwać, a tym bardziej wystąpić z niedorzecznym apelem do „karków”.</span><span style="font-size: 13pt; line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: Verdana; font-size: 13pt; line-height: 150%;">Czy sytuacja w polskiej polityce w
grudniu 2015 roku nie jest w gruncie rzeczy taka sama?</span><span style="font-size: 13pt; line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: Verdana; font-size: 13pt; line-height: 150%;">Pisowskie władze łamią prawo, co
stwierdzają uniwersyteckie senaty, Trybunał Konstytucyjny, Krajowa
Rada Sądownictwa i zdecydowana większość wybitnych prawników. PiS nie tylko te
oceny i orzeczenia lekceważy, ale czyni to z arogancką ostentacją, butnie, by
nie powiedzieć z pogardą wobec wszystkich spoza swojego plemienia, ale i wobec
demokratycznych norm i wartości.</span><span style="font-size: 13pt; line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: Verdana; font-size: 13pt; line-height: 150%;">Jak to możliwe? Dlaczego oni mogą
bezkarnie łamać prawo, lekceważyć protesty społeczne, a nawet wyniki badań
opinii publicznej? Otóż dzieje się tak dlatego, że stoją za nimi „karki”, czyli
wszystkie resorty siłowe i nie ma nikogo, kto mógłby ich powstrzymać. „Karki”
stoją za nimi nie tylko teoretycznie, choć i to – zważywszy na dyscyplinę i
hierarchiczną strukturę resortów siłowych – wystarczyłoby do uznania, że zamach
na prządek konstytucyjny, jakiego się dopuszczają, jest formą przemocy.
Zdarzyło się jednak co najmniej raz, że uzbrojeni funkcjonariusze zabezpieczali
wykonanie nielegalnych decyzji tej partii. Prasa doniosła, że osobom, które PiS
bezprawnie uznał za nowych sędziów TK, i które przybyły do siedziby Trybunału,
towarzyszyli funkcjonariusze Biura Ochrony Rządu. To już działanie siłowe i
przemoc w czystej postaci. Dokładnie tak, jak w historyjce, którą opowiedziałem
na wstępie. </span><span style="font-size: 13pt; line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: Verdana; font-size: 13pt; line-height: 150%;">Przemocowy lub po prostu chuligański
charakter ma również sposób działania pisowskich aparatczyków odbierających
głos, zakrzykujących, wyłączających mikrofony, nie uznających wyników głosowań
lub w innych sposób łamiących normy współżycia i przepisy regulaminu podczas
obrad plenarnych i prac w komisjach sejmowych. Powie ktoś, że to żałosne, ale
zbyt bagatelne, by na tej podstawie domagać się delegalizacji tego towarzystwa.
Nie jestem taki pewien. Przecież w ten sposób też wpływają na politykę państwa,
a ich działanie ma charakter systematyczny. To nie są incydentalne wybryki jednego
lub drugiego pospolitego chama lub chamki, to przemyślana metoda zmierzająca do
sparaliżowania merytorycznej pracy parlamentu. </span><span style="font-size: 13pt; line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: Verdana; font-size: 13pt; line-height: 150%;">Politycy Pis twierdzą, że mogą robić, co
im się podoba, bo mają większość w sejmie. Jednak większości sejmowej nie wolno
łamać prawa. Stwierdza to wprost art. 7 <i> </i>Konstytucji
stanowiący, że „organy władzy publicznej działają na podstawie i w granicach
prawa”. Władza, której tej zasady nie respektuje, staje się „dyktaturą
większości” – formą rządów autorytarnych, opartych na przemocy. </span><span style="font-size: 13pt; line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: Verdana; font-size: 13pt; line-height: 150%;">Na koniec jeszcze jedno wyjaśnienie.
Wierutnym kłamstwem jest powtarzane przez marionetki Kaczyńskiego twierdzenie,
jakoby konstytucja dawała Trybunałowi wyłącznie prawo do orzekania o zgodności
ustaw (a nie uchwał) z konstytucją. Artykuł 188 ustęp 3 Ustawy Zasadniczej
stwierdza <i>expressis verbis</i>, że TK orzeka również „o zgodności
przepisów prawa, wydawanych przez centralne organy państwowe, z Konstytucją,
ratyfikowanymi umowami międzynarodowymi i ustawami”. O badaniu zgodności ustaw
z konstytucją mowa jest w punkcie 1 tego artykułu, jednak punktów jest więcej,
łącznie pięć, i trzeba przeczytać wszystkie, żeby wiedzieć, jakie są
kompetencje Trybunału. </span><span style="font-size: 13pt; line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: Verdana; font-size: 13pt; line-height: 150%;">Jednak ludzie, którzy wprowadzają swoje
zamiary w życie w oparciu o brutalną siłę, a nie moc prawa, czytać nie muszą, a
może nawet nie powinni. Czytanie bowiem, zwłaszcza ze zrozumieniem, może w
niektórych przypadkach naruszyć ich bezrefleksyjną determinację albo
przynajmniej swobodę, z jaką deklamują podyktowane przez wodza niedorzeczności.
Co oni by wtedy mówili i co myśleli? Ludzie tego pokroju skazani na samodzielne
myślenie wpadają w panikę lub wręcz w depresję. Nie jesteśmy okrutni, nie
możemy tego od nich wymagać, to jednak nie znaczy, ze możemy tolerować
drastyczne łamanie norm demokratycznego państwa prawa i zawartych w konstytucji
gwarancji naszych praw i wolności, co niniejszym poddaję pod rozwagę
odpowiednich organów.</span><span style="font-size: 13pt; line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
. <o:p></o:p></div>
</div>
Andrzej Dominiczakhttp://www.blogger.com/profile/09207452829928049900noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3274905188954391924.post-53263321724394029752015-12-18T14:42:00.000+01:002015-12-19T10:14:02.652+01:00MOJA OPCJA ZEROWA czyli rząd do Przemyśla<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "verdana"; font-size: 14pt; line-height: 150%;">Kukiz (czy on ma jakieś imię?) wzywa do zmiany
konstytucji i wymiany całego składu Trybunału Konstytucyjnego. Nazywa to
opcją zerową. Ja bym tak tego nie nazwał. Gdzie tam tej opcji do zera?! Mam
inną propozycję opcji zerowej, lepszą, bardziej zerową.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "verdana"; font-size: 14.0pt; line-height: 150%;">Otóż proponuję całkowitą wymianę składu wszystkich
instytucji władzy, od prezydenta, przez sejm, senat, rząd i cały pisowski
plankton. Apeluję jednocześnie, by stosowną uchwałę podjęła Rada Warszawy. W
końcu szefostwo rządzącej mafii, a i sporo jej zwykłych żołnierzy, mieszka
i/lub działa w Warszawie. Jak samorządność, to samorządność, a że uchwały mają
moc nadrzędną wobec innych praw, dowiodła już większość sejmowa, podejmując uchwały
sprzeczne z konstytucją. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "verdana"; font-size: 14.0pt; line-height: 150%;">Nie koniec na tym. Dla zapewnienia nam wszystkim pełnej
satysfakcji z „wyzerowania” tej menażerii,
proponuję też, by na pewien czas przenieść ich do jakiegoś dostatecznie
odległego miasta; najlepiej zagranicą, ale w ostateczności może być Przemyśl, dokąd
chcieli wyprowadzić Trybunał. Kto wie zresztą, czy do tego miasta nie
powinniśmy na krócej lub dłużej wysyłać wszystkich, którzy dowiedli swojej
bezmyślności. Gdzie jak gdzie, ale w Przemyślu
wszystko sobie przemyślą. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "verdana"; font-size: 14.0pt; line-height: 150%;">Wiem, pojawią się głosy, że ta propozycja jest niekonstytucyjna
albo wręcz idiotyczna, bo jak to? Rada Warszawy ma rozwiązywać sejm i senat, usuwać
prezydenta i deportować polityków do Przemyśla? Na jakiej podstawie? Ano na
takiej – wyjaśniam malkontentom - na jakiej oni zwalniają z więzienia swoich koleżków,
rozwiązują fundamentalną dla porządku konstytucyjnego instytucję i zajmują
biura organizacji międzynarodowych. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "verdana"; font-size: 14.0pt; line-height: 150%;">Rada Warszawy to organ szczególnie predysponowany do
przeprowadzeni radykalnej opcji zerowej również dlatego, że sprawuje
zwierzchność na strażą miejską, ostatnią już chyba formacją mundurową, która nie
wpadła w szpony rządzącej watahy i faktycznie stoi na straży prawa. Dowiodła
tego ostatnio straż miejska w Krakowie, która zablokowała koła źle
zaparkowanego samochodu prezydenta. Brawo straż miejska w Krakowie!
Kraków-Warszawa - wspólna sprawa! <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "verdana"; font-size: 14.0pt; line-height: 150%;">Ktoś może zapytać, czy straż miejska powinna być
formacją odpowiedzialną za ochronę demokratycznego ładu? Precedensów jak się
zdaje nie było, jeśli jednak uprzytomnimy sobie, że<i> </i>kultura demokratyczna zrodziła się w miastach i jest wytworem
miejskiej mentalności, zgodzimy się chyba, że lekceważona dotąd straż miejska znakomicie
się nadaje do tego celu, zwłaszcza w Polsce.
<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "verdana"; font-size: 14.0pt; line-height: 150%;">Na koniec jeszcze ważne wyjaśnienie. Nie, nie wzywam do
obalenia siłą legalnej władzy ani ustroju. W preambułę uchwały rady miejskiej
wpisze się przecież, że wyraża ona wolę narodu, a w demokracji ludowej – jak
uczą nas obecne władze – wola suwerena ważniejsza jest niż prawo. Poza tym
opcja zerowa to nie likwidacja, a wymiana lub przynajmniej nadzieja na wymianę.
Potrzebne będą nowe władze, a więc i nowe wybory w bliskiej przyszłości. Nikomu
praw wyborczych nie zamierzam odbierać. Niech oni tylko znikną na jakiś czas,
żeby opadły emocje i żeby znowu można było oddychać. Jeśli po kilkumiesięcznej
przerwie ci ludzie znowu wygrają wybory, obiecuję, że sam się wyniosę do
Przemyśla lub gdziekolwiek. Im dalej tym lepiej!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<br /></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<br /></div>
</div>
Andrzej Dominiczakhttp://www.blogger.com/profile/09207452829928049900noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3274905188954391924.post-17352154933832278672015-12-15T04:14:00.000+01:002015-12-15T06:19:36.914+01:00Gdzie "majdan" w Warszawie?<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<div style="line-height: 150%; margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "verdana"; font-size: 13pt; line-height: 150%;">Jak skutecznie udaremnić pisowski zamach na demokratyczny
porządek konstytucyjny? Problem jest polityczny, ale ma wiele aspektów praktycznych. </span><span style="font-family: "verdana"; font-size: 13pt; line-height: 150%;">Gdzie na przykład w Warszawie najlepiej
byłoby zorganizować polski „majdan” - permanentną demonstrację z żądaniem ustąpienia reżimu i rozpisania nowych wyborów?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "verdana"; font-size: 13.0pt; line-height: 150%;">Nie twierdzę, że nadszedł już czas. Idzie zima, a niektórzy
znajomi, równie mocno zatroskani o losy demokracji w Polsce, twierdzą, że należy jeszcze poczekać z
działaniami w tej skali i z takich rozmachem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "verdana"; font-size: 13.0pt; line-height: 150%;">Może mają rację? Może ludzie reżimu jednak się zreflektują? Albo
przestraszą? Przecież są wśród nich politycy, Gowin na przykład, których poglądy
gospodarcze, a i pewne cechy osobiste, bardziej predestynują do Nowoczesnej niż
do paranoiczno-rewolucyjnego pisu. Nie brakuje też wśród dworaków Kaczyńskiego ludzi bojaźliwych, a i Szydło nie czuje się najlepiej w roli rewolucjonistki. Gdyby więc kilku lub kilkoro z nich poszło po rozum do głowy (lub gdziekolwiek) i z pisu lub koalicji odeszło, rząd straciłby większość, a zamach by się nie powiódł.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "verdana"; font-size: 13.0pt; line-height: 150%;">Tak więc nie wzywam jeszcze, jeszcze nie (a jest 15 grudnia 2015
roku) do budowy miasteczka namiotowego w wybranym miejscu, jednak o samym miejscu warto
pomyśleć zawczasu. Gdzie zatem majdan w Warszawie? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "verdana"; font-size: 13.0pt; line-height: 150%;">Potrzebny jest duży plac, najlepiej położony przy
siedzibie władz, jednak nie władz miejskich, wiec Plac Bankowy odpada - nie tylko z tego powodu rzecz jasna; sama nazwa nie najlepiej się kojarzy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "verdana"; font-size: 13.0pt; line-height: 150%;">Plac Defilad? Nie wydaje mi się. Duży jest, to
prawda, ale położony daleko od siedzib władzy, a poza tym klimat nie ten, nie ta
przestrzeń i nie ten duch się nad placem unosi. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "verdana"; font-size: 13.0pt; line-height: 150%;">A co powiecie na Plac Konstytucji? Nie ma tam wprawdzie
budynków rządowych, ale nazwa w sam raz, powierzchnia wystarczająca, a w
okolicy dużo miejsc, gdzie można się w razie potrzeby ogrzać, posilić albo
jeszcze inaczej zaspokoić podstawową potrzebę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "verdana"; font-size: 13.0pt; line-height: 150%;">A może Plac na Rozdrożu? Blisko Ministerstwa
Sprawiedliwości, niedaleko Rady Ministrów, a nazwa nawet lepsza.
Czyż nie znaleźliśmy się na politycznym rozdrożu? Tak, chyba Rozdroże będzie
najlepsze? Majdan na Rozdrożu brzmi intrygująco. Tylko czy jest tam dość miejsca? Jak sądzicie? Zapraszam do konsultacji </span><span style="font-family: "wingdings"; font-size: 13.0pt; line-height: 150%; mso-ascii-font-family: Verdana; mso-char-type: symbol; mso-hansi-font-family: Verdana; mso-symbol-font-family: Wingdings;">J</span><span style="font-family: "verdana"; font-size: 13.0pt; line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "verdana"; font-size: 13.0pt; line-height: 150%;">P.S. O tym, czy „majdan” warto organizować i jak to zrobić,
żeby jego skutki były lepsze niż na Ukrainie, napiszę za kilka dni. <o:p></o:p></span></div>
</div>
Andrzej Dominiczakhttp://www.blogger.com/profile/09207452829928049900noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-3274905188954391924.post-59683753212780732202015-12-05T06:08:00.003+01:002015-12-05T22:52:05.782+01:00Zdziwił się Radziwiłł<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<div style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal" style="background: white; line-height: 150%; margin-bottom: 6.0pt; mso-outline-level: 3;">
<span style="color: #333333; line-height: 150%;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Zdziwił
się Radziwiłł, a swoje zdziwienie wyraził tak: </span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="background: white; line-height: 150%; margin-bottom: 6pt;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-image: initial; background-origin: initial; background-position: initial; background-repeat: initial; background-size: initial; color: #141823; line-height: 150%;">"Państwo nie gwarantuje nikomu roweru, bo nie ma na to
pieniędzy. Dlaczego inaczej ma być w przypadku służby zdrowia?"</span><span style="color: #333333; line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="background: white; line-height: 150%; margin-bottom: 6pt;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-image: initial; background-origin: initial; background-position: initial; background-repeat: initial; background-size: initial; color: #141823; line-height: 150%;">Radziwiłł, minister zdrowia w rządzie Pis, nie rozumie, dlaczego
państwo ma nam gwarantować dostęp do służby zdrowia? Nie widzi różnicy między
rowerem a zdrowiem lub życiem; nikt mu też nie powiedział, ze państwo
przymusowo pobiera opłaty za prawo do leczenia, i to z góry pobiera, również od
tych, którzy nie korzystają ze służby zdrowia. Może zresztą ktoś mu powiedział,
ale jak przystało na członka gangu, który objął władzę w naszym kraju,
Radziwiłł nie uważa, by za te pieniądze cokolwiek nam przysługiwało. Płacić i
mordy na kłódkę! </span><span style="color: #333333; line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="background: white; line-height: 150%; margin-bottom: 6pt;">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-image: initial; background-origin: initial; background-position: initial; background-repeat: initial; background-size: initial; color: #141823; line-height: 150%;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Radziwiłł jest lekarzem, a w każdym razie pobierał lub nadal
pobiera wynagrodzenie z tytułu wykonywania tego zawodu. Nie wiem, jakiej jest specjalności,
i nawet nie chcę wiedzieć, bo żywiej stanęłyby mi przed oczami osoby przez
niego poszkodowane; trudno przecież wyobrazić sobie, żeby skutecznie mógł leczyć
człowiek, który nie widzi różnicy między prawem do roweru a prawem do zdrowia i
życia. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="background: white; line-height: 150%; margin-bottom: 6pt;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-image: initial; background-origin: initial; background-position: initial; background-repeat: initial; background-size: initial; color: #141823; line-height: 150%;">Nie skojarzył Radziwiłł</span><span style="color: #333333; line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="background: white; line-height: 150%; margin-bottom: 6pt;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-image: initial; background-origin: initial; background-position: initial; background-repeat: initial; background-size: initial; color: #141823; line-height: 150%;">Lekarze, ci z prawdziwego zdarzenia, przyjęli niegdyś kodeks
etyki lekarskiej. Czy tam nie ma nic o zdrowiu i życiu – zapytałem sam siebie. Sprawdziłem i znalazłem między innymi taki
zapis (art.2) </span><span style="color: #333333; line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="background: white; line-height: 150%; margin-bottom: 6pt;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="color: #333333; line-height: 150%;">1.
Powołaniem lekarza jest ochrona życia i zdrowia ludzkiego, zapobieganie
chorobom, leczenie chorych oraz niesienie ulgi w cierpieniu ...</span><span style="color: #333333; line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="background: white; line-height: 150%; margin-bottom: 6pt;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="color: #333333; line-height: 150%;">i
dalej w punkcie 2: </span><span style="color: #333333; line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="background: white; line-height: 150%; margin-bottom: 6pt;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="color: #333333; line-height: 150%;">Najwyższym
nakazem etycznym lekarza jest dobro chorego - salus aegroti suprema lex esto.
(zdrowie chorego najwyższym prawem </span><span style="color: #333333; line-height: 150%;">- przyp. ad.)</span><span style="color: #333333; line-height: 150%;"> Mechanizmy rynkowe, naciski społeczne i wymagania
administracyjne nie zwalniają lekarza z przestrzegania tej zasady. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="background: white; line-height: 150%; margin-bottom: 6pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="background: white; line-height: 150%; margin-bottom: 6pt;">
<span style="color: #333333; line-height: 150%;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Dlaczego
w kodeksie uznano, że ochrona zdrowia i w ogóle dobro chorego jest powołaniem i
najwyższym nakazem etycznym lekarza, niestety nie wiadomo. Kodeks tego nie
wyjaśnia. Może jego autorom wydawało się to oczywiste? Nie przewidzieli, że
piszą go również dla ludzi z intelektem Radziwiłła. A może przeczytali
konstytucję, a przynajmniej jej art. 68, dowiedzieli się z niej, że każdy ma
prawo do ochrony zdrowia i jakoś skojarzyli tę gwarancję z zawodem lekarza.
Radziwiłł nie skojarzył. Może w dzieciństwie spadł z roweru!? Nie wiadomo. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="background: white; line-height: 150%; margin-bottom: 6pt;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;"><span style="color: #333333; line-height: 150%;">Człowiek
ten </span><span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-image: initial; background-origin: initial; background-position: initial; background-repeat: initial; background-size: initial; color: #141823; line-height: 150%;">złożył zapewne przysięgę
lekarską, ale przecież nikt lekarza nie pyta, czy i jak rozumie treść
przysięgi. Nikt mu też nie wyjaśnia, co tam jest napisane. No i przyrzekł
Radziwiłł, nie wiedząc, co przyrzeka, a potem całe życie kombinował, jak się
lepiej urządzić na koszt frajerów, którym się wydaje, że lekarz, u którego
szukają pomocy, ma obowiązek, prawny i moralny, chronić ich życie i zdrowie. Niby
dlaczego? – wciąż dziwi się Radziwiłł. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="background: white; line-height: 150%; margin-bottom: 6pt;">
<span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-image: initial; background-origin: initial; background-position: initial; background-repeat: initial; background-size: initial; color: #141823; line-height: 150%;"><span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Zaczynam rozumieć, dlaczego PiS chce zmienić konstytucję. Nową
napiszą dziennikarze Faktu i Super Expressu, żeby politycy i wyborcy Kaczyńskiego
zrozumieli, o czym jest mowa. No i żeby to była ich konstytucja, żeby wyrażała ich
emocje i stan ducha. Jej poczytność wzrośnie! Zapewnią to krzykliwe tytuły, spiski,
sensacje zza kulis katastrofy smoleńskiej i zdjęcia gołej baby (sorry!
rumianego księdza) na trzeciej stronie.
Taka będzie nowa ustawa zasadnicza: dla moherowych beretów, kiboli i ludu
smoleńskiego! I po co komu jeszcze Trybunał Konstytucyjny?! </span><span style="font-family: Verdana; font-size: 12pt;"> <o:p></o:p></span></span></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 6.0pt;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="background-color: white; color: #141823; font-size: 14px; line-height: 17.5636px;"> </span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="background-color: white; color: #141823; font-size: 14px; line-height: 17.5636px;"> </span></span></div>
</div>
Andrzej Dominiczakhttp://www.blogger.com/profile/09207452829928049900noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-3274905188954391924.post-30082126232579074922015-03-22T22:53:00.002+01:002015-03-24T11:09:38.632+01:00<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<h2>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: Verdana; font-size: 20pt; font-weight: normal; line-height: 150%;">Sądy za poglądy?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<br /></div>
</h2>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">Pani Małgorzata Marenin, działaczka antyklerykalna i feministyczna, nie ustaje w wysiłkach, by postawić przed sądem biskupa Michalika za jego poglądy na temat przyczyn pedofilii. Jakiś czas temu duchowny ten zasugerował bowiem publicznie, że winne pedofilii są agresywne feministki i wychowanie w rozbitych rodzinach, gdyż pozbawione ciepła rodzinnego dzieci lgną do dorosłych, a ci – jak musimy się domyślać, bo biskup tego nie powiedział wprost – nie potrafią się tej pokusie oprzeć. </span></div>
<span style="font-size: large;">
</span>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">Pani Marenin uznała tę wypowiedź za przestępstwo i skierowała do sądu karnego prywatny akt oskarżenia. Sąd oskarżenie odrzucił, gdyż w Polsce poglądy (z jednym wyjątkiem), nawet bardzo ekscentryczne, nie są penalizowane, jeśli nie towarzyszy im nawoływanie do nienawiści lub przemocy, a biskup – cokolwiek by o nim powiedzieć – nie wzywał nieodpornych na pokusy ciała „duchownych” do molestowania dzieci z rozbitych rodzin. </span></div>
<span style="font-size: large;">
</span>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">Warto w tym miejscu przypomnieć, zwłaszcza młodym czytelnikom, że w dawnych czasach, gdy ludzie swobodnie dzielili się przemyśleniami, a czasem się nawet nad czymś wspólnie zastanawiali, wszczynanie przeciw komuś postępowania karnego za głoszone przez niego poglądy nazywano cenzurą represyjną, a wszelkie formy cenzury uważano za odrażającą właściwość systemów totalitarnych. </span></div>
<span style="font-size: large;">
</span>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">Powróćmy jednak do naszej opowieści. Po negatywnej decyzji sądu karnego pani Marenin nie upadła na duchu i skierowała sprawę do sądu cywilnego. Biskupowi nie grozi już odsiadka, tylko niewielka wpłata na cele społeczne (1000 złotych na rzecz Centrum Praw Kobiet!) oraz obowiązek przeproszenia feministek i samotnych rodziców w publicznym oświadczeniu następującej treści (podaję za PAP): „Nie mam prawa sądzić, iż dzieci w rozwodzących się rodzinach odczuwają mniej miłości i garną się do drugiego człowieka, pragnąc miłości”. </span></div>
<span style="font-size: large;">
</span>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: large;">Zagrożenie to jest wprawdzie teoretyczne, gdyż sąd niemal na pewno odrzuci pozew złożony przez panią Marenin, jednak komentarza wymaga fakt, że jego antyklerykalna autorka chce postawić kogoś przed sądem za poglądy, że chce go zmusić do wyrzeczenia się tych poglądów i wreszcie, że ta inicjatywa cieszy się poparciem tak wielu zorganizowanych ateistów i krytyków Kościoła katolickiego, instytucji, którą uważa się za głównego wroga wolności słowa w Polsce. </span></div>
<span style="font-size: large;">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
*</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Oświadczenie, które pani Marenin chce wymusić na biskupie, składa się z dwóch względnie odrębnych części. W pierwszej z nich autorka domaga się, by biskup stwierdził publicznie, iż nie ma prawa czegoś myśleć – cokolwiek by to było! Powstaje w związku z tym pytanie, czy człowieka w ogóle można pozbawić prawa do myślenia czegokolwiek?! Czy powódka nie idzie w tym żądaniu dalej niż inkwizycja katolicka i cenzura komunistyczna razem wzięte?! Pamiętać trzeba, że te niesławne instytucje żądały na ogół tylko rezygnacji z opublikowania lub publicznego odwołania jakichś konkretnych, publicznie głoszonych i nieprawomyślnych poglądów, a nie w ogóle prawa do myślenie tego czy tamtego. Nawet Giordano Bruno uniknąłby stosu, gdyby nie skierował do papieża memoriału, w którym upierał się przy twierdzeniach, jakie obiecał odrzucić publicznie. Żyłby, gdyby zachował je tylko dla siebie. Blisko 200 lat później wypowiedział się na ten temat Immanuel Kant w słynnym eseju „Czym jest oświecenie”. Filozof nie bronił w nim pełnej wolności głoszenia wszelkich poglądów, przekonywał jednak do nieograniczonej wolności myśli, bez niej bowiem, jego zdaniem niemożliwe było oświecenie. W XVIII wieku było już bowiem wiadomo, że groźne dla władzy i Kościołów mogą być poglądy głoszone publicznie, a nie prywatne myśli. Prywatnie każdy miał prawo myśleć, co mu się podoba. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
W dzisiejszej Europie, po upływie kolejnych 200 lat z okładem, już nikt, nawet Kościoły, nie zakazuje publicznego głoszenia niewygodnych poglądów, jeśli nie są wyrażane w sposób obraźliwy. (Wyjątkiem jest tak zwane kłamstwo oświęcimskie, penalizowane – co też budzi wątpliwości – ze względu na nie mającą precedensu w historii skalę zbrodni, której kłamcy zaprzeczają). Tak jest w Europie, ale nie w Polsce. Tutaj wszystkie poglądy są święte, nawet te, które wyznają postępowi ateiści i ateistki. Nikt nie wdaje się w dyskusje i nie podejmuje merytorycznej krytyki, choćby ironicznie. W Polsce cudze poglądy się zwalcza: zmusza się do ich odwołania albo wzywa do leczenia ich wyznawców w szpitalu psychiatrycznym, o czym będzie mowa dalej.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
W drugiej części załączonego do pozwu tekstu oświadczenia Małgorzata Marenin żąda, by biskup odwołał swój konkretny pogląd, w myśl którego „dzieci w rozwodzących się rodzinach odczuwają mniej miłości i garną się do drugiego człowieka, pragnąc miłości”. Żądanie to rodzi różne wątpliwości i pytania, a wśród nich jedno, które nurtuje mnie najbardziej: czy zakaz, jakiego domaga się pani Marenin, ma dotyczyć tylko biskupa? A co z zastępami psychologów i pedagogów, którzy napisali niezliczoną liczbę artykułów, a nawet całych książek, na temat szkodliwych skutków wychowania dzieci przez samotnych rodziców? Czy te artykuły i książki powinny być nielegalne? Nierzadko przecież mówi się w nich o szkodliwych skutkach deficytu miłości w rozbitych rodzinach. Sam również podzielam niektóre z tych opinii. Uważam na przykład, że chłopcy wychowani prze samotne matki częściej rozwijają cechy psychopatyczne niż chłopcy z pełnych rodzin. Nie wszyscy oczywiście, ogólnie jednak można powiedzieć, że zagrożenie jest niemałe i że należy tej tendencji świadomie przeciwdziałać. Czy pisząc te słowa, popełniam przestępstwo? Czy powinienem za nie przeprosić panią Marenin? Nie jestem biskupem, więc być może mogę myśleć, co mi się podoba, ale kto wie!? Pewności nie mam. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Że niektórzy ateiści są wrogami wolności słowa, wiem nie od dzisiaj. Kilka lat temu wspólnie z prof. Barbarą Stanosz walczyliśmy o prawo do opublikowania w naszym piśmie artykułu pewnej belgijskiej filozofki, w którym autorka twierdziła, że nie ma sprzeczności między feminizmem a dorobkiem psychologii ewolucyjnej. Zdaniem redakcji, w skład której wchodzili sami lewicowi ateiści i ateistki, na poglądy tego rodzaju nie ma miejsca w szanującym się piśmie, nawet jeśli do niedawna walczyło ono głównie o wolność słowa. Wprawdzie po długich sporach artykuł się wreszcie ukazał, ale sposób, w jaki autorytarni członkowie redakcji prowadzili dyskusję, doprowadził profesor Stanosz do wniosku, że feminizm jest religią, po czym postanowiła ona odejść z pisma, które sama założyła. Nie minęło wiele miesięcy, gdy poszedłem w jej ślady, okazało się bowiem, że w tym samym piśmie nie można opublikować artykułu słynnego etyka i ateisty Petera Singera pod tytułem „Czy powinniśmy dyskutować o rasie i inteligencji?” (tak, tak – ze znakiem zapytania!). Zdaniem lewicowych ateistów nie można stawiać publicznie takich pytań, nawet gdy czyni to inny lewicowy ateista i słynny filozof. Singer doczekał się miana faszysty, artykuł się nie ukazał, wówczas jednak nikt nie oskarżył autora ani tłumacza o przestępstwo, ani nie wniósł pozwu do sądu cywilnego. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Czy dzisiaj próba opublikowania tego artykułu uszłaby nam na sucho, nie jestem pewien. Sytuacja zmienia się dynamicznie a ateiści z grupy dyskryminowanej w latach 90. coraz częściej wchodzą w skórę swoich dawnych prześladowców i bez dostrzegalnych rozterek nawołują do użycia siły wobec myślących inaczej. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Po raz pierwszy przekonałem się o tym naocznie (i „nausznie”) podczas „Dni ateizmu” w 2014 roku, gdy w trakcie dyskusji panelowej jakaś kobieta zawołała po angielsku(!), że ludzie wierzący są chorzy psychicznie i należy ich przymusowo leczyć psychiatrycznie. Byłby to eksces bez znaczenia, gdyby nie aplauz, z jakim spotkał się ten osobliwy dezyderat. Potem, w kuluarach, okazało się, że nie wszyscy obecni popierają zamykanie ludzi wierzących w szpitalach psychiatrycznych, jednak entuzjaści tej polityki byli w zdecydowanej przewadze. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Masowe poparcie, jakim cieszy się akcja Marenin, jest tego samego rodzaju. To również wyraz autorytarnej mentalności i subkultury, jaką wytworzyła część zorganizowanych środowisk ateistycznych. Jak do tego doszło? Czyżby środowiska te tworzyli w większości pogrobowcy komunizmu i ich dzieci? Czy jest to może – jak twierdzą niektórzy – skutek studiów w Moskwie lub po prostu tęsknoty za PRL? Nie sądzę. Stosunek komunistów do Kościoła był raczej pragmatyczny, przynajmniej od czasów Gierka, gdy zawarli oni z Kościołem rodzaj małżeństwa z rozsądku i nikogo za wiarę religijną nie gnębili ani przymusowo nie leczyli. Kim zatem są ateiści, którzy popierają „sądy za poglądy”? Nie są to moim zdaniem po prostu ateiści wojujący, gdyż na to miano zasługują osoby, które wojują, bo im zależy na skutecznym krzewieniu niewiary, podczas gdy ateiści, o których tu mowa, ateizm kompromitują i osłabiają jego wpływy, tak jak hunwejbini kościelni osłabiają wpływy katolicyzmu. Jedni i drudzy są oczywiście autorytarni, ale i to nie wszystko wyjaśnia, bo nawet osoby bardzo autorytarne potrafią na ogół w jakiejś mierze kontrolować swoje popędy przy pomocy rozumu. Nie są to przecież ludzie nieinteligentni lub niewykształceni. Skądinąd wiem, że są na ogół sprawni intelektualnie, tyle tylko, że nie w dziedzinie walki z religią. Na tym polu kierują się raczej głosem serca, a serce – jak mawiał Pascal – „ma swoje racje, których nie zna rozum”. Pod tym względem przypominają mi pewną profesor biologii, która w odpowiedzi na publicznie zadane pytanie o to, jak godzi swoje przekonania naukowe z wiarą w Boga, powiedziała, że naukowcem to ona jest w pracy, od 9 rano do 18, a później jest zwykłym człowiekiem. Cóż, wszyscy jesteśmy ludźmi, nie całkiem to jednak rozwiązuje problem ateistów, których coraz trudniej odróżnić od moherowych obrońców krzyża lub islamistów broniących czci Mahometa.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Po co właściwie to piszę? Przecież wiem nie od dzisiaj, że racjonalna argumentacja nie ma sensu, gdyż ludzie racjonalni wiedzą bez mojej pomocy, co chcę powiedzieć, a nieracjonalni i tak nie przyjmą racjonalnej argumentacji. Być może piszę głównie po to, żeby – jak mawiał Zygmunt Kałużyński – było napisane, ale z pewnością także po to, żeby dać wyraz swojej niechęci do działań, które czynią z ateizmu jeszcze jedną agresywną ideologię, niewiele (o ile w ogóle?) lepszą od katolicyzmu lub każdego innego autorytarnego „izmu”.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Popularyzacją pewnej odmiany ateizmu, zwanej humanizmem świeckim, zajmuję się od ćwierćwiecza. W humanistycznej krytyce religii nie chodzi tylko o to, żeby ludzie przestali wierzyć w bajki. Przede wszystkim zależy nam na tym, by osłabić wpływy dogmatycznej i autorytarnej tradycji podtrzymywanej (jak sądziłem do niedawna) głównie przez Kościoły i religie. Dzisiaj jednak, po kolejnych ekscesach „jasnogrodu”, tracę pewność, czy wolności i racjonalności w Polsce nie zagrażają bardziej grupki autorytarnych ateistów i antyklerykałów. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
John Stuart Mill, jeden z najważniejszych twórców europejskiej kultury wolności słowa i myśli, napisał kiedyś, że „ktoś, kto zna tylko swój punkt widzenia na daną sprawę, niewiele o niej wie”. Nawet poglądy zupełnie bzdurne mogą zawierać i często zawierają elementy, które mogą wnieść coś wartościowego do naszego rozumienia problemu, którego dotyczą. By się o tym przekonać, nie możemy ich zakazywać. Musimy podjąć wysiłek wykazania ich błędności lub niestosowności, do czego z całym przekonaniem zachęcam panią Marenin i jej zwolenników. W obecnej sytuacji wycofanie pozwu i zastąpienie go oświadczeniem lub artykułem krytycznym wobec wypowiedzi biskupa byłoby równie nośne medialnie, a jednocześnie mogłoby bardziej, i co szczególnie ważne, bardziej po naszej myśli, wpłynąć na myślenie wielu katolików niż ataki na biskupa. Prześladowanie za poglądy, nawet gdy przyjmuje formalnie dopuszczalne formy, wywołuje reakcję obronną i zamyka umysły atakowanych na wszelką argumentację. Jest o czym pomyśleć, jeśli rzeczywiście zależy wam na osłabieniu wpływów religii i Kościoła katolickiego.</div>
</span></div>
</div>
Andrzej Dominiczakhttp://www.blogger.com/profile/09207452829928049900noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-3274905188954391924.post-16177760934403239082013-01-26T19:59:00.001+01:002015-12-05T08:07:43.940+01:00Antyklerykalne obsesje - 1<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<br />
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6pt; text-align: justify;">
<span style="background: white; border-bottom: windowtext 1pt; border-left: windowtext 1pt; border-right: windowtext 1pt; border-top: windowtext 1pt; font-family: "verdana"; mso-bidi-font-style: italic; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding-bottom: 0cm; padding-left: 0cm; padding-right: 0cm; padding-top: 0cm;">W komentarzach do wiadomości z mistrzostw świata w piłce ręcznej znalazłem między innymi notkę, której autor ucieszył się, że do półfinału awansowała Dania – reprezentacja jednego z „normalnych narodów”, a nie tylko Chorwacja i Hiszpania – „katolickie sługusy Watykanu”. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6pt; text-align: justify;">
<span style="background: white; border-bottom: windowtext 1pt; border-left: windowtext 1pt; border-right: windowtext 1pt; border-top: windowtext 1pt; font-family: "verdana"; mso-bidi-font-style: italic; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding-bottom: 0cm; padding-left: 0cm; padding-right: 0cm; padding-top: 0cm;">Chodzi – powtórzmy dla wszelkiej pewności – o piłkarzy ręcznych, ludzi raczej przesądnych niż religijnych. Sportowcy znani są z tego, że nie golą brody podczas rozgrywek, przywiązują się do jakichś ozdób lub elementów stroju, w którym kiedyś odnieśli sukces albo wręcz wierzą w moc amuletów. To wszystko zbliża ich raczej do magii niż religii, a gdyby jednak do religii, to raczej do satanizmu niż katolicyzmu – bardziej do Nergala niż do Benedykta. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6pt; text-align: justify;">
<span style="background: white; border-bottom: windowtext 1pt; border-left: windowtext 1pt; border-right: windowtext 1pt; border-top: windowtext 1pt; font-family: "verdana"; mso-bidi-font-style: italic; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding-bottom: 0cm; padding-left: 0cm; padding-right: 0cm; padding-top: 0cm;">Oczywiście żadna poważna polemika z tego typu wytworami nie ma sensu. Piszę o tym, bo się martwię, a martwię się, bo mam wrażenie, że coraz częściej mamy do czynienia z podobnymi objawami antyklerykalnej obsesji – dla mnie przykrej szczególnie, bo od lat, w imię rozumu, angażowałem się w krytykę Kościoła i religii, a dzisiejszy rozpasany antyklerykalizm okazuje się często tyle samo wart, co jego klerykalne „drugie ja”. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6pt; text-align: justify;">
<span style="background: white; border-bottom: windowtext 1pt; border-left: windowtext 1pt; border-right: windowtext 1pt; border-top: windowtext 1pt; font-family: "verdana"; mso-bidi-font-style: italic; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding-bottom: 0cm; padding-left: 0cm; padding-right: 0cm; padding-top: 0cm;">Owszem, katolicy wierzą w bajki i wyciągają z nich zgubne dla rozumu i wolności wnioski, ale dotąd nie napotkałem „sługusa Watykanu”, który byłby wrogiem drużyny piłki ręcznej z jakiegoś kraju tylko dlatego, że dominuje tam inne wyznanie lub wręcz bezwyznaniowość. Nie twierdzę, że takich katolików nie ma. Posłanka Pawłowicz mogłaby nawet zażądać wykluczenia z rozgrywek wszystkich drużyn z niedostatecznie katolickich krajów. Marne to jednak pocieszenie, tym bardziej że jak dotąd nie zażądała. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6pt; text-align: justify;">
<span style="background: white; border-bottom: windowtext 1pt; border-left: windowtext 1pt; border-right: windowtext 1pt; border-top: windowtext 1pt; font-family: "verdana"; mso-bidi-font-style: italic; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding-bottom: 0cm; padding-left: 0cm; padding-right: 0cm; padding-top: 0cm;">Religia jest szkodliwa, ale dla rozumu, a tym samym dla nas wszystkich, wierzących i niewierzących, groźniejsze są brednie plecione pod sztandarami rozumu właśnie niż historie o Czerwonym Kapturku lub Adamie i Ewie, które wprawdzie wciąż opowiadamy, jednak z coraz mniejszym przekonaniem, by nie rzec „dla zabawy”. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6pt; text-align: justify;">
<span style="background: white; border-bottom: windowtext 1pt; border-left: windowtext 1pt; border-right: windowtext 1pt; border-top: windowtext 1pt; font-family: "verdana"; mso-bidi-font-style: italic; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding-bottom: 0cm; padding-left: 0cm; padding-right: 0cm; padding-top: 0cm;">W filipice cytowanego tu antyklerykalnego kibica piłki ręcznej nie ma niestety nic zabawnego. W jego oczach mecze piłki ręcznej to wojny religijne pomiędzy wyimaginowanymi reprezentacjami narodów normalnych i nienormalnych. To obsesja lub wręcz halucynacja, od której najpewniej nie potrafi się on uwolnić. Jako były psychoterapeuta zalecam okłady lub jeszcze lepiej kubeł zimnej wody na przegrzany globus. <o:p></o:p></span></div>
</div>
Andrzej Dominiczakhttp://www.blogger.com/profile/09207452829928049900noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-3274905188954391924.post-28962416733045354002013-01-07T22:01:00.000+01:002015-12-05T08:03:51.664+01:00Polak z Polakiem<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: large;">Sędzia Tuleya powiedział kilka dni temu, że metody pracy CBA "budzą skojarzenia z czasami największego stalinizmu". To oczywiście <span style="font-size: large;">absurd</span>. CBA dopuszczało się i zapewne nadal się dopuszcza wielu poważnych nadużyć, ale z czasami stalinizmu nie kojarzy się wcale, bo w tamtych czasach tysiące ludzi bezprawnie więziono, torturowano i mordowano, <span style="font-size: large;">podczas gdy</span> CBA wywiera presję psychiczną i być może nielegalnie podsłuchuje, a to przecież całkiem inna historia. </span><br /><br /><span style="font-size: large;">Tym, co zdumiewa w tej awanturze najbardziej, jest fakt, że wśród komentatorów nie znalazł się jak dotąd nikt, kto by się w tej sprawie wypowiedział<span style="font-size: large;"> rozsądnie</span>. <span style="font-size: large;">Dla jednych CBA jest bez skazy, dla innych to formacja niemal zbrodnicza. <span style="font-size: large;">Zero wzajemnego zrozumienia<span style="font-size: large;"><span style="font-size: large;"> - prawdziwie po polsku. </span></span></span></span></span></span><br />
<br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: large;"><span style="font-size: large;"><span style="font-size: large;"><span style="font-size: large;">W medialnym magl<span style="font-size: large;">u</span> w tej sprawie po </span>raz <span style="font-size: large;">kolejny </span></span></span></span></span>okaz<span style="font-size: large;">ało</span> się, że jeśli ktoś publicznie zaatakuje PiS, to "liberalni" komentatorzy popierają go w całej rozciągłości, <span style="font-size: large;">nawet gdy plecie <span style="font-size: large;">kompletne banialuki</span></span>. Sam jestem zdeklarowanym przeciwnikiem PiS i autorytarnej polityki w ogóle, ale jeszcze bardziej sprzeciwiam się światu, w którym <span style="font-size: large;"></span>sympatie polityczne automatycznie i w stu procentach determinują treść poglądów <span style="font-size: large;">na wszystko</span>. T<span style="font-size: large;"><span style="font-size: large;">o stopień najwyższy z</span>niewolenia umysł<span style="font-size: large;">ó</span>w - zniewolenie bez przymusu<span style="font-size: large;">, z samej tylko pot<span style="font-size: large;">rzeby oddania się w niewolę. <span style="font-size: large;">Czyżby <span style="font-size: large;">stara <span style="font-size: large;">teoria wywodząca pochodzenia słowa "słowianin" od <span style="font-size: large;">ł</span>ac<span style="font-size: large;">ińskiego "sc<span style="font-size: large;">lavus" (niewolnik) była jednak praw<span style="font-size: large;">dziwa</span></span></span>!? </span></span></span> </span></span></span> </div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: large;"><span style="font-size: large;">A przecież każ<span style="font-size: large;">dy człowiek, nawet członek lub sympatyk PiS, może czasem powiedzieć </span></span>coś sensownego, zwłaszcza gdy krytyk<span style="font-size: large;">uje</span> politykę rządu. <span style="font-size: large;"><span style="font-size: large;">R</span>acj<span style="font-size: large;">ę</span> <span style="font-size: large;">miewali </span></span>nawet tacy "wrogowie publiczni" jak Ziobro<span style="font-size: large;"><span style="font-size: large;"> -</span> wtedy</span> n<span style="font-size: large;">a p<span style="font-size: large;">rzykład, </span></span><span style="font-size: large;">gdy wzywał do </span>otwarcia zawodów prawniczych. <span style="font-size: large;">PiS <span style="font-size: large;">przygotował </span>także zupełnie sensowny projekt </span>finansowania służby zdrowia z podatków. System t<span style="font-size: large;">aki</span> działa dobrze między innymi w Australii, ale o tym nikt z "antypisowskich" propagandystów nawet <span style="font-size: large;">nie piśnie</span>, bo przecież ktoś mógłby to odebrać jako poparcie dla Kaczyńskiego, <span style="font-size: large;"><span style="font-size: large;">co</span> </span>w pewnych kręgach oznacza śmierć społeczną. W efekcie mamy taką służbę zdrowia, jaką mamy, i nikt poza PiS-em nawet <span style="font-size: large;">się </span>nie <span style="font-size: large;">zastanawia</span>, jak można ją lepiej zorganizować<span style="font-size: large;"> -</span> żeby leczyła dobrze i leczyła wszystkich<span style="font-size: large;">.</span> <span style="font-size: large;">Warto bo<span style="font-size: large;">wiem przy okazji powiedzieć</span>, że w</span> Australii prawo do bezpłatnej pomocy lekarskiej ma każdy człowiek, a nie tylko człowiek ubezpieczony. </span></span><span style="font-size: large;"><span style="font-family: inherit;"> </span></span><br />
<br />
<span style="font-size: large;"><span style="font-family: inherit;">Kultura polityczna, w której liczy się tylko (sic!) lojalność wobec tej czy innej formacji, nieuchronnie prowadzi do wykluczenia rozumu z życia publicznego, co ma bolesne skutki dla wszystkich - również dla politycznych beneficjentów tej <span style="font-size: large;">plemiennej </span>mentalności i obyczajowości.</span> </span></div>
<span style="font-size: large;"><br /></span>
<span style="font-size: large;"> </span><br />
<span style="font-size: large;"> </span> </div>
Andrzej Dominiczakhttp://www.blogger.com/profile/09207452829928049900noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3274905188954391924.post-79427825407605506832012-12-15T14:15:00.003+01:002015-12-05T08:05:32.016+01:00W sprawie zbyt białej miss Francji - przyczynek do krytyki polityki tożsamości<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
Francuskie organizacje walczące z dyskryminacją czarnoskórych zaprotestowały przeciwko zbyt białej skórze nowej miss Francji, niereprezentatywnej ponoć dla koloru skóry przeciętnej współczesnej Francuzki. Oczywista, śmieszna bzdura. Nie byłoby o czym pisać, gdyby nie fakt, że ten protest nie wydaje mi się przypadkowy. Od lat mam od czasu do czasu do czynienia z osobami lub organizacjami walczącymi z dyskryminacją tej lub innej grupy i niemal za każdym razem mam wrażenie, że dyskryminacja wydaje im się zła tylko wtedy, gdy dotyczy ich samych. <br />
Zdarzyło się kiedyś w Londynie, że pewien czarnoskóry działacz pochodzący z Jamajki chciał się umówić na randkę z moją znajomą i poprosił mnie o pomoc. Obiecałem żartobliwie, że pomogę pod warunkiem wszak, że on mi pomoże umówić się z porównywalnie piękną Jamajką. Trzeba było widzieć jego oburzenie - oburzenie niekłamane - dodajmy. Tony stwierdził stanowczo, że dziewczynom z Jamajki nie wolno się spotykać z białymi. Zgodził się, że to też rasizm i wcale mu to nie przeszkadzało. Oczywiście nie każdy i nie zawsze jest aż tak niemądry, ale mam wrażenie że współczesna moda na tzw. "tożsamościowe" podejście do rozwiązywania problemów społecznych, często prowadzi do takich skutków. W ramach tej mody politycznej organizacje walczące z wykluczeniem i dyskryminacją tak naprawdę nie tworzą ruchu antydyskryminacyjnego, ale dziwaczną sieć egoizmów. Podważa to sens i obniża skuteczność tej działalności, przez to choćby, że prowadzi do wykluczenia wielu ludzi, którzy popierają walkę z dyskryminacją, choć nie są białymi, heteresksualnymi mężczyznami. Dziwaków tego rodzaju nie przepędza się z organizacji, jednak traktowani są z nieufnością i mogą pełnić tylko pomocnicze role. Czyżby zawodowym w większości działaczom chodziło o to, żeby nigdy tego króliczka nie złapać?<br />
</div>
Andrzej Dominiczakhttp://www.blogger.com/profile/09207452829928049900noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3274905188954391924.post-90163974429016794582012-02-08T08:30:00.001+01:002012-02-09T08:05:11.723+01:00Nie protestuję (nie podskakuję) przeciwko ACTA<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Garamond; font-size: large;">Platformy Obywatelskiej i Tuska nie popieram – wprost przeciwnie! Jednak do protestów wobec ACTA się nie przyłączam, a mam po temu co najmniej dwa ważne powody: <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-size: large;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Garamond; font-size: large;">Nie protestuję, bo wydane przez nas książki zostały totalnie spiratowane i w
związku z tym nie wiadomo, czy będziemy jeszcze jakieś książki pisać, tłumaczyć i wydawać. Jeszcze 2 lata temu otrzymywaliśmy
kilkadziesiąt emaili miesięcznie z zamówieniami – w 2011 dostaliśmy kilka przez
cały rok. Po co kupować, nawet tanio, gdy w sieci są tysiące linków do
skopiowanych PDF-ów. Niektórzy je nawet sprzedają. W efekcie sami rozsyłamy
większość plików bezpłatnie, ale to jest droga donikąd – więcej książek albo nie będzie,
albo będzie ich mniej, gorzej napisanych i gorzej przetłumaczonych. Nie sposób pracować, i to dobrze pracować, z pustym żołądkiem i bez dachu nad głową. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-size: large;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Garamond; font-size: large;">Praca
nad książka trwa co najmniej kilka miesięcy. W przypadku tłumaczeń polski
wydawca płaci kilka tysięcy złotych za samo prawo do wydania książki na polskim
rynku. Skąd mamy brać sodki na honoraria dla autorów i opłaty dla właścicieli
praw? Redaktor Łasiczka z TOK FM tłumaczył mi, że czasu nie da się cofnąć i
należy sprzedawać tanie ebooki, co obniży koszty produkcji. Czy to znaczy, że
mniej więcej połowa Polaków, którzy nadal czytają książki drukowane, ma być ich
pozbawiona? A poza tym Panie Redaktorze, kto zagwarantuje, że po sprzedaniu
kilku ebooków, choćby po złotówce, w sieci nie pojawią się setki kopii
całkowicie bezpłatnych. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-size: large;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Garamond; font-size: large;">Autorów,
tłumaczy i redaktorów jest wielokrotnie mniej niż piratów, więc demonstracji w
obronie praw autorskich nie będziemy organizować, bo byłaby śmieszna. Jednak
trudno od nas oczekiwać poparcia dla tych, którzy żądają nieograniczonego prawa
do piractwa. Żeby jeszcze z nimi można było rozmawiać! Osobiście gotów byłbym znacznie
ograniczyć ochronę praw autorskich. Obecne 70 lat od śmierci autora to gruba
przesada. Zadowoliłbym się może pięcioma latami od dnia wydania utworu. Jednak
jakiś okres ochrony jest niezbędny, jeśli książki mają w ogóle powstawać, nawet
jako ebooki.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-size: large;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Garamond; font-size: large;">Nie
wierzę podskakującej młodzieży, gdy powołuje się na wolność słowa i podobne
wartości. ACTA wolności słowa nie
zagraża – wiem, bo w odróżnieniu od
większości protestujących tekst umowy przeczytałem. Jej przepisy sformułowane są bardzo ogólnie dlatego, żeby rządy państw-sygnatariuszy mogły zdecydować, w jaki sposób chcą prawa autorskie
chronić. Nie twierdzę, że ta umowa jest całkowicie wolna od przepisów
wątpliwych – jednak zagrożenia są niewielkie, a nadzieja na to, że prawa
autorów i wydawców będą w Polsce wreszcie chronione – trochę większa. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-size: large;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Garamond;"><span style="font-size: large;">Podobał
mi się tylko jeden protest przeciwko ACTA: demonstracja w Pradze czeskiej
zorganizowana przez Partię Piratów. Oni przynajmniej uczciwie stawiają sprawę. Z czeskimi piratami się nie zgadzam, ale mam wrażenie, że z nimi przynajmniej można rozmawiać. </span><o:p></o:p></span></div>
</div>Andrzej Dominiczakhttp://www.blogger.com/profile/09207452829928049900noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3274905188954391924.post-33365794258459851592012-01-26T19:50:00.000+01:002012-01-27T08:05:01.528+01:00Seksistowska czy nieseksistowska – reklama kłamie tak samo<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Garamond;"><span style="font-size: large;">Rzeczniczka
praw obywatelskich wystąpiła do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji w sprawie
dyskryminacyjnych i seksistowskich treści zawartych w reklamach telewizyjnych. Bardzo słusznie. Interwencja
jest uzasadniona tym bardziej, że przynajmniej część seksistowskich reklam jest
nie tylko politycznie niepoprawna, ale także prymitywna i wulgarna. Popieram w całości. <o:p></o:p></span></span></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Garamond; font-size: large;">Zastanawiam
się jednak, kto wreszcie podejmie i potraktuje poważnie problem kłamstwa w
reklamach - problem znacznie większy, nie tylko z etycznego i społecznego
punktu widzenia. Reklamiarskie kłamstwa, którymi zalewają nas media, bywają również
niebezpieczne dla zdrowia i życia. Szczególnie szkodliwe wydają się być reklamy lekarstw lub paralekarstw. O toksyczności pyralginy na przykład pisało
się w Polsce wiele już w latach 80 XX wieku. W USA ten śmiertelnie niebezpieczny
specyfik wycofano ze sprzedaży już w 1979 roku</span><st1:metricconverter productid="1979, a" style="font-family: Garamond; font-size: x-large;" w:st="on">, a</st1:metricconverter><span style="font-family: Garamond; font-size: large;"> u nas jak gdyby
nigdy nic jest reklamowany jako środek przeciwbólowy o najszerszym zakresie działania.
(polecam np. artykuł „Niebezpieczna pyralgina” </span><a href="http://www.era-zdrowia.pl/strefa-toksyczna/szkodliwe-leki/niebezpieczna-pyralgina.html" style="font-family: Garamond;">http://www.era-zdrowia.pl/strefa-toksyczna/szkodliwe-leki/niebezpieczna-pyralgina.html</a><span style="font-family: Garamond;">).</span><span style="font-family: Garamond; font-size: large;">
Czytane na zakończenie reklam ostrzeżenie nie ma przy tym znaczenia, gdyż brzmi
tak samo w przypadku każdego leku lub paraleku, przez co nie jest przez nikogo
traktowane poważnie.</span><br />
<span style="font-family: Garamond; font-size: large;"><br /></span><br />
<span style="font-family: Garamond; font-size: large;">Ideologia
tzw. wolnego rynku, gigantyczne, zaangażowane w jej krzewienie pieniądze i
totalność zjawiska sprawiają przy tym, że niemal nikt nie dostrzega problemu.
Nikomu nie przeszkadza, że nasze mózgi są codziennie, wielokrotnie prane przez działających
legalnie zawodowych kłamców. Nikomu nie przeszkadza nawet to, że głównymi ofiarami
tych manipulacji są dzieci, tresowane na potulnych lub wręcz entuzjastycznych
konsumentów sprzedawanych z wielkim zyskiem trucizn. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Garamond; font-size: large;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-size: large;"><span style="font-family: Garamond;">Kłamstwo
nie zawsze jest jednoznacznie złe. Jednak kłamstwo systematyczne, uprawiane
zawodowo i dla zysku bez liczenia się z naszym zdrowiem i jakością życia, jest
zawsze nietyczne i nie powinno być legalne. W końcu w wielu przypadkach
możliwe jest produkowanie reklam uczciwych, a jeśli jakiś produkt nie ma żadnych zalet albo jest szkodliwy, to w ogóle nie powinien
być dopuszczony do sprzedaży – nie tylko wtedy, gdy wytwarzany jest w Chinach. </span><span style="font-family: Garamond;"> </span><span style="font-family: Garamond;"> </span></span><span style="font-family: Garamond;"><span style="font-size: large;"> </span> </span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
</div>Andrzej Dominiczakhttp://www.blogger.com/profile/09207452829928049900noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-3274905188954391924.post-79352800378836806972012-01-08T21:04:00.000+01:002012-01-09T13:59:03.572+01:00Rzeczpospolita charytatywna<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Garamond; font-size: 12pt; line-height: 150%;">Coraz bardziej mieszane uczucia budzą we mnie kolejne koncerty i zbiórki pieniędzy organizowane przez Jerzego Owsiaka i Telewizję Polską . Z jednej strony za zebrane pieniądze kupuje się sprzęt medyczny, i choć część tych urządzeń z winy dyrektorów szpitali nie jest potem w ogóle używana, to większość zapewne służy chorym dzieciom. Z drugiej jednak strony istnieją poważne powody, by sądzić, że Orkiestra Owsiaka o wiele bardziej szkodzi niż pomaga, umacniając model państwa rażącego niedbalstwa, które ze szkodą dla wszystkich wyzbywa się swoich kompetencji i przekazuje je komu się da – a najchętniej prywatnym przedsiębiorcom i organizacjom charytatywnym. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="font-family: Garamond; font-size: 12pt; line-height: 150%;">Co z tego wynika dla ludzi chorych w naszym kraju? Służba zdrowia jest chronicznie niedofinansowana i nieudolnie zarządzana – nie dlatego jednak, że jesteśmy aż tak biedni, lecz dlatego, że taka panuje ideologia. <span style="background: white; mso-bidi-font-weight: bold;">Polska wydaje na ochronę zdrowia znacznie mniejszą część swojego PKB niż lwia część krajów OECD. W ubiegłym roku było to 7,4 procenta, podczas gdy średnia w OECD zbliża się do 10 procent. Owsiak zresztą wprost nawołuje do prywatyzacji szpitali i dalszego ograniczania zaangażowania państwa w ochronę zdrowia. Zaczyna to wyglądać tak, jakby ta gigantyczna propagandowa impreza miała w ostatecznym rozrachunku służyć właścicielom prywatnych szpitali. (Nie twierdzę oczywiście, że Owsiak ma tak niecne zamiary – przypuszczam po prostu, że nie wie, co mówi). </span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="background: white; font-family: Garamond; font-size: 12pt; line-height: 150%; mso-bidi-font-weight: bold;">Dziennikarze i wszelkiej maści celebryci zaangażowani w promocję WOŚP starają się stworzyć wrażenie, że jej dochody i zakupiony przez nią sprzęt mają decydujące znaczenie dla wyposażenia naszych szpitali. Tymczasem zbierane przez Orkiestrę kilkadziesiąt milionów złotych rocznie, to mniej więcej jedna tysiączna tego, co na ochronę zdrowia wydaje państwo. Jedna tysiączna!!! <b>Gdyby rząd Polski zdecydował się podnieść wydatki na ochronę zdrowia tylko o 2 punkty procentowe, do wysokości średniej w OECD, to KAŻDEGO ROKU w systemie znalazłoby się więcej pieniędzy niż orkiestra Owsiaka zebrała przez całe 20 lat swojego istnienia! </b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="background: white; font-family: Garamond; font-size: 12pt; line-height: 150%; mso-bidi-font-weight: bold;">Tymczasem jednak nie ma co liczyć na rząd w tej sprawie. W naszym modelu demokracji politycy wolą się pokazać w telewizji z Owsiakiem albo przynajmniej z czerwonym serduszkiem przylepionym do klapy, żeby każdy widział, jak bardzo się przejmują losem chorych dzieci. Tego efektu nie da się osiągnąć mądrymi decyzjami politycznymi. Trudno przecież, żeby premier urządzał coroczną fetę na własną cześć, wykrzykując przed kamerami, że okroił środki na Kościół lub administrację i przeznaczył je na ochronę zdrowia? <b> </b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="background: white; font-family: Garamond; font-size: 12pt; line-height: 150%; mso-bidi-font-weight: bold;">W badaniach europejskich dotyczących jakości służby zdrowia Polska wypada tak jak w większości rankingów dotyczących bezpośrednio lub pośrednio polityki społecznej państwa – za nami jak zwykle jest tylko Rumunia, tak samo jak w badaniu dotyczącym zakresu biedy. </span><span style="background-color: white; font-family: Garamond; font-size: 12pt; line-height: 150%;">Orkiestra Owsiaka nie zbiera pieniędzy na służbę zdrowia w Szwecji, Francji, Holandii ani w takich stosunkowo niezamożnych krajach, jak Czechy, Węgry czy Słowacja. Jakimś cudem jednak we wszystkich tych krajach środki przeznaczane na ochronę zdrowia i jakość usług medycznych są znacznie wyższe niż w Polsce. My mamy za to jedne z najwyższych wskaźników śmiertelności niemowląt i pacjentów onkologicznych – no i jeszcze gigantyczną, propagandową imprezę, w którą zaangażowane jest państwo i wielkie koncerny medialne – imprezę organizowaną z "trzecioświatowym" rozmachem, jakby od pieniędzy zebranych w tym dniu rzeczywiście zależał byt narodu. </span><span style="background-color: white; font-family: Garamond; font-size: 12pt; line-height: 150%;"> </span><span style="background-color: white; font-family: Garamond; font-size: 12pt; line-height: 150%;"> </span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="background: white; font-family: Garamond; font-size: 12pt; line-height: 150%; mso-bidi-font-weight: bold;">Państwo polskie nie troszczy się o nikogo, kto tej troski potrzebuje. Pod tym względem nie należymy po prostu do cywilizacji europejskiej, która wypracowała i z powodzeniem stosuje model państwa opiekuńczego, w ramach którego pomoc potrzebującym jest głównym celem i usprawiedliwieniem władzy państwowej. W Polsce, zgodnie z nauką społeczną Jana Pawła II i wolnorynkową ideologią, rozwijany jest model państwa charytatywnego, które postępuje tak, jakby jego głównym zadaniem było produkowanie nędzy, bez której potężne organizacje charytatywne, kościelne i świeckie, nie miałyby racji istnienia i nie miałyby z czego żyć. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="background: white; font-family: Garamond; font-size: 12pt; line-height: 150%; mso-bidi-font-weight: bold;">Dlatego, dokąd nie zbliżymy się cywilizacyjnie do krajów Zachodu, wciąż będziemy bombardowani prośbami o datki na operacje umierających dzieci, których to państwo nie wiadomo dlaczego nie finansuje, i będziemy wcześniej umierać na choroby skutecznie leczone w sąsiednich krajach. A na pocieszenie będzie nam grać Orkiestra – do końca świata i jeden dzień. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<span style="background: white; font-family: Garamond; font-size: 12pt; line-height: 150%; mso-bidi-font-weight: bold;"> </span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; text-align: justify;">
<br /></div>
</div>Andrzej Dominiczakhttp://www.blogger.com/profile/09207452829928049900noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-3274905188954391924.post-49900531470119008692011-12-27T00:18:00.000+01:002015-12-05T13:21:56.741+01:00Kartka świąteczno-noworoczna. Życzenia z treścią!<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<br />
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify;">
Zaczynam
pisać bloga drugiego dnia świąt i pod tych świąt wrażeniem. Wrażenie to jednak szczególne. Otóż, gdy w ciągu
ostatnich kilku dni zaglądałem na swój profil na „fejsbuku”, moją uwagę
zwróciła większa niż zwykle aktywność moich realnych i wirtualnych znajomych –
w większości ateistów różnych formacji. Nie muszę chyba dodawać, że lwia część wprowadzonych
przez nich (i przez nie) linków i wpisów dotyczyła Kościoła i religii. Sam również
wdałem się w skądinąd ciekawą dyskusję – rzecz jasna o religii, a konkretniej o
tym, jak bardzo niebezpieczna dla świata jest obietnica wiecznego życia po
śmierci. I choć w dyskusji tej broniłem tezy, że w naszym kręgu kulturowym, w
wyniku postępującej sekularyzacji, mitologia chrześcijańska jest już mniej
szkodliwa niż inne fałszywe systemy przekonań, to jednak wszystko jak zwykle
obracało się wokół religii i jej zgubnych skutków . </div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify;">
A przecież
uważamy się za ateistów, czyli ludzi, którzy żyją „bez boga” – takie bowiem
jest oryginalne znaczenie greckiego słowa „atheos”. Tymczasem mam wrażenie, że
my – ateiści – bez boga, a przynajmniej bez myślenia i mówienia o bogu żyć nie
możemy. Zaprzątają nas te kwestie bardziej nawet niż ludzi wierzących. Pierwszego
dnia świąt uczestniczyłem w obiedzie rodzinnym w towarzystwie samych – poza mną
– katolików i nieco szemranych chrześcijan o zachwianej tożsamości wyznaniowej,
deklarujących jednak wiarę w boga. I cóż się okazało? Oto w trakcie wielogodzinnej
biesiady wątek religijny pojawił się tylko raz – na krótko – i to z mojej
inicjatywy. Pytam zatem: kto tu jest ateistą? Kto naprawdę żyje „bez boga”.
Pytanie to ma oczywiście trochę retoryczny charakter – ale tylko trochę. Czy
naprawdę – mówiąc całkiem serio – kwestie religijne nie zaprzątają nas za
bardzo? Czy nie zamykają nam oczu na setki innych, równie ważnych problemów.
Obawiam się, że często tak właśnie się dzieje. Nie chcę przez to powiedzieć, że
powinniśmy być wobec religii mniej krytyczni lub bardziej kompromisowi. Krytyka
może być surowa, jeśli jest sensowna. Chcę jednak powiedzieć, i tego świątecznie
i noworocznie życzę wszystkim, którzy uważają się za ateistów, że nasze zainteresowanie
religią i nasza nieobojętność na szkody, jakie religia wyrządza, nie powinno nabierać
cech obsesji. Religia – powtórzmy – to tylko jeden z wielu problemów naszych
czasów, a w dzisiejszej Europie wydaje się wręcz mniej groźna niż na przykład wiara
w cudowną moc wolnego rynku, w autorytarnych – prawicowych i lewicowych przywódców
politycznych lub w bogactwo jako miarę i warunek sensownego, etycznego i
szczęśliwego życia. </div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify;">
Życzę nam zatem
większej otwartości: żeby nasz ateizm wyrażał się w wolnym od wpływów religii
myśleniu o wszystkim, co myślenia warte, żeby nasze postępowanie i nasze
postawy były wolne od zakorzenionych w religijnej tradycji przesądów, uprzedzeń
i idiosynkrazji – żeby w naszym życiu naprawdę było mniej boga, a już najmniej
tzw. boga Starego Testamentu. <b style="mso-bidi-font-weight: normal;"> <o:p></o:p></b></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 6.0pt; text-align: justify;">
Nie ma chyba
zwyczaju dyskutowania z życzeniami świątecznymi, jeśli jednak ktoś – ateista
lub nie-ateista – ma na dyskusję ochotę, to zapraszam. Po to między innymi
napisałem życzenia z treścią. </div>
</div>
Andrzej Dominiczakhttp://www.blogger.com/profile/09207452829928049900noreply@blogger.com17