niedziela, 5 czerwca 2016

ODRAŻAJĄCY PIS - PRZYGNĘBIAJĄCY KOD

Coraz bardziej przygnębiają mnie te zgromadzenia i przemarsze tysięcy sympatycznych, uśmiechniętych i inteligentnych ludzi identyfikujących się z KOD. Przygnębiają mnie coraz bardziej, bo im dłużej to trwa, tym bardziej rażące wydają mi się dwie główne słabości tego ruchu: jego rozpaczliwie niedemokratyczny charakter i zdumiewająca impotencja polityczna.
Krytykuję KOD nie pierwszy raz, ale z coraz większym przekonaniem, choć ani na jotę nie zmienił się mój stosunek do PiS. Rządzi nami formacja autorytarna i wulgarna, coraz bliższa faszyzmowi, o czym świadczy zaawansowanie planu tworzenia bojówek pisowskich, zwanych oddziałami obrony terytorialnej –  od września mają zacząć oficjalny nabór do tej formacji.      
KOD nie jest oczywiście ani tak zły, ani odrażający, jak reżim Kaczyńskiego, ale przygnębiający jest jak najbardziej. To trochę lepiej, ale tylko trochę. O co chodzi? Dlaczego KOD taki niedobry moim zdaniem?
Po pierwsze z upływem miesięcy coraz bardziej przygnębia mnie wodzowski charakter tego ruchu i fakt, że to jakoś nie przeszkadza tysiącom kodowców. Wódz nie jest wprawdzie potworem, ale demokratą to on nie jest z cala pewnością. Zauważa to coraz więcej ludzi, w tym – od niedawna – niektóre autorytety z kręgów liberalnych. Kilka dni temu Agnieszka Holland powiedziała w wywiadzie, iż fakt, że Kijowski jest jedyną twarzą KOD, jest grubym błędem. Ja oceniam to bardziej surowo. To nie tylko błąd! To ostry symptom zapędów wodzowskich tego człowieka, tym bardziej nieprzyjemnych, że niepodzielną władzę zdobył, wykluczając z pierwszego zarządu kilka osób, które nie chciały uznać jego wodzowskiej pozycji.  Ale to też nikomu nie przeszkadza, poza garstką tak zwanych rozłamowców. Przygnębia fakt, że polska inteligencja, te tysiące sympatycznych, uśmiechniętych ludzi, w ogóle nie rozumie, czym jest demokracja, a wprost przeciwnie: chcą wodza, pragną wodza i chcą za nim pójść, bez żadnych pytań i uwag krytycznych, jak za Piłsudskim lub Kaczyńskim.
Kilka lat temu, jeszcze przed wejściem Ruchu Palikota do sejmu, zapytałem jednego z młodych ludzi z ruchu, czy trochę mu nie przeszkadza wodzowski charakter tej partii. Młody człowiek odpowiedział, powołując się na jednego z adiutantów Piłsudskiego: „Kocham mojego wodza i pójdę za nim wszędzie!” Przypuszczam, że jest teraz w KOD, tam wielbi nowego wodza i idzie za nim "wszędzie", choć nie całkiem wiadomo, dokąd właściwie. 

Przygnębia mnie jeszcze jedno. Całkowity brak konkretnych celów i pomysłów politycznych. Rozumiem, czy raczej mam nadzieję, że KOD chce osłabić PiS, jednak w tym celu nie wystarczą spacery, choćby w tłumie, chyba że na ulice wyjdzie parę milionów ludzi, na co się jednak nie zanosi. Ludziom trzeba coś zaproponować! Tamci to rozumieją. Wczoraj przedstawili program tanich mieszkań pod wynajem. Można dyskutować, czy dobry, ale jest to propozycja odpowiadająca na rzeczywiste potrzeby ludzi, zwłaszcza młodych. A tyle się słyszy skarg na młodzież, że taka prawicowa. Może jednak trzeba jej zaproponować coś więcej niż kolejne spacery po mieście?
KOD jest klasyczną emanacją słabości polskiej inteligencji, post szlacheckiej, nie post-mieszczańskiej, jak w Zachodniej Europie. W tej subkulturze liczy się tylko jedno: spotkania w dobrym towarzystwie kulturalnych i sympatycznych ludzi. Nie liczy się nic innego: bieda, bezrobocie, stan sądownictwa ani służby zdrowia. Nie liczy się też realna demokracja, choć oczywiście można nią sobie wycierać gębę, jak to w salonowych rozmówkach. To dlatego upadła kiedyś Unia Wolności, a naszych oczach zwija się PO – i dlatego PiS ma wciąż największe poparcie.
Ale gadam po próżnicy, ich naprawdę nie obchodzi nic poza spacerem w dobrym towarzystwie. Nie było w Polsce autorytetów w rodzaju Bertranda Russella; nikt nie wyśmiewał tej subkultury jak on, na przykład w szkicu „Nice People”. Polecam szanownym państwu! Może na lub po czerwcowym spacerze albo na plaży w modnym kurorcie. Przyjemnych spacerów życzę!