Rzeczniczka
praw obywatelskich wystąpiła do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji w sprawie
dyskryminacyjnych i seksistowskich treści zawartych w reklamach telewizyjnych. Bardzo słusznie. Interwencja
jest uzasadniona tym bardziej, że przynajmniej część seksistowskich reklam jest
nie tylko politycznie niepoprawna, ale także prymitywna i wulgarna. Popieram w całości.
Zastanawiam
się jednak, kto wreszcie podejmie i potraktuje poważnie problem kłamstwa w
reklamach - problem znacznie większy, nie tylko z etycznego i społecznego
punktu widzenia. Reklamiarskie kłamstwa, którymi zalewają nas media, bywają również
niebezpieczne dla zdrowia i życia. Szczególnie szkodliwe wydają się być reklamy lekarstw lub paralekarstw. O toksyczności pyralginy na przykład pisało
się w Polsce wiele już w latach 80 XX wieku. W USA ten śmiertelnie niebezpieczny
specyfik wycofano ze sprzedaży już w 1979 roku, a u nas jak gdyby
nigdy nic jest reklamowany jako środek przeciwbólowy o najszerszym zakresie działania.
(polecam np. artykuł „Niebezpieczna pyralgina” http://www.era-zdrowia.pl/strefa-toksyczna/szkodliwe-leki/niebezpieczna-pyralgina.html).
Czytane na zakończenie reklam ostrzeżenie nie ma przy tym znaczenia, gdyż brzmi
tak samo w przypadku każdego leku lub paraleku, przez co nie jest przez nikogo
traktowane poważnie.
Ideologia tzw. wolnego rynku, gigantyczne, zaangażowane w jej krzewienie pieniądze i totalność zjawiska sprawiają przy tym, że niemal nikt nie dostrzega problemu. Nikomu nie przeszkadza, że nasze mózgi są codziennie, wielokrotnie prane przez działających legalnie zawodowych kłamców. Nikomu nie przeszkadza nawet to, że głównymi ofiarami tych manipulacji są dzieci, tresowane na potulnych lub wręcz entuzjastycznych konsumentów sprzedawanych z wielkim zyskiem trucizn.
Ideologia tzw. wolnego rynku, gigantyczne, zaangażowane w jej krzewienie pieniądze i totalność zjawiska sprawiają przy tym, że niemal nikt nie dostrzega problemu. Nikomu nie przeszkadza, że nasze mózgi są codziennie, wielokrotnie prane przez działających legalnie zawodowych kłamców. Nikomu nie przeszkadza nawet to, że głównymi ofiarami tych manipulacji są dzieci, tresowane na potulnych lub wręcz entuzjastycznych konsumentów sprzedawanych z wielkim zyskiem trucizn.
Kłamstwo
nie zawsze jest jednoznacznie złe. Jednak kłamstwo systematyczne, uprawiane
zawodowo i dla zysku bez liczenia się z naszym zdrowiem i jakością życia, jest
zawsze nietyczne i nie powinno być legalne. W końcu w wielu przypadkach
możliwe jest produkowanie reklam uczciwych, a jeśli jakiś produkt nie ma żadnych zalet albo jest szkodliwy, to w ogóle nie powinien
być dopuszczony do sprzedaży – nie tylko wtedy, gdy wytwarzany jest w Chinach.
„Reklamiarskie kłamstwa, którymi zalewają nas media, bywają również niebezpieczne dla zdrowia i życia”.
OdpowiedzUsuńO ile dobrze zrozumiałem masz pretensje do telewizji, że reklamuje pyralginę. Ale na jakiej podstawie miałaby odmówić reklamy leku zarejestrowanego i dopuszczonego do sprzedaży bez recepty? Należy pamiętać o art. 36 ust. 4
Prawa prasowego.
„Nikomu nie przeszkadza, że nasze mózgi są codziennie, wielokrotnie prane przez działających legalnie zawodowych kłamców. Nikomu nie przeszkadza nawet to, że głównymi ofiarami tych manipulacji są dzieci[...]”
Nieprawda. Przeczytaj proszę ustawę o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji, zwróć uwagę na art. 16 (w ust. 1 pkt. 3 jest nawet mowa o dzieciach).
Drogi Malinoski,
OdpowiedzUsuńMam pretensje do wszystkich w to uwikłanych - przede wszystkim do polityków-ustawodawców, ale również do lekarzy, farmaceutów, telewizji itd, ze takie rzeczy wszyscy tolerują.
Prawda, prawda - nie chodzi mi o konkurencję, bo wszyscy konkurenci robią to samo. Trudno im się nawet dziwić. Chodzi o to, ze wszyscy (niemal) uważają, że to pranie mózgów jest OK.